Moi Drodzy- mam dziś dla Was mój coroczny konkurs w którym możecie wygrać indywidualny kurs fotografii kulinarnej w moim studio. Nie wiesz co to za kurs ZOBACZ TUTAJ.
Nieodmiennie od lat konkurs ma te same zasady- aby wziąć w nim udział potrzebujesz:
1/ napisać list do Mikołaja zaczynający się od…. „Drogi Mikołaju!. Bardzo chciałabym w tym roku pod choinkę dostać Kurs fotografii kulinarnej u Kingi z @greenmorning.pl ponieważ……”
2/ Zamieścić list w swoich mediach społecznościowych (na FB lub IG) obok swojego zdjęcia kulinarnego. 3/ Dodać hasztag #kursukingi I nie zapomnieć mnie oznaczyć w poście tak abym mogła go zobaczyć. Moje konto na IG Greenmorning.pl oraz na FB GreenMorning.pl
4/ Masz czas do 24 grudnia 2022 do 24.00. Wyniki ogłoszę 1 stycznia 2023
5/ Wśród wszystkich zgłoszeń na IG i FB wybiorę jedną osobę, którą zaproszę do mojego studia na indywidualny kurs fotografii i stylizacji kulinarnej.
6/ Jeśli chcesz wziąć udział w konkursie- zostaw komentarz pod tym wpisem albo jeszcze lepiej tutaj na IG lub tutaj na FB- będzie mi łatwiej nie pominąć Twojego listu.
7/ W konkursie mogą wziąć udział wszyscy- nie ma znaczenie zaawansowanie w fotografii ani jakość Twoich zdjęć- nie ma też znaczenia czy byłaś już kiedyś na moim kursie- liczy się Twoja kreatywność w przekonaniu Mikołaja…
A więc pióra (albo raczej telefony i klawiatury w dłoń) i zaczynamy… Już się nie mogę doczekać aby przeczytać te wszystkie Wasze listy Mikołajowi.
Posts Tagged → warsztaty fotografii kulinarnej
Dekoracje z białych dyni- sesja dla magazynu Weranda
Ta sesja powstała w przepięknych wnętrzach Pałacu Kamieniec Jeśli wybieracie się na Dolny Śląsk – to jest to miejsce, które warto odwiedzić, zarezerwować tam nocleg i koniecznie zjeść coś w lokalnej restauracji. Zdjęcia z tej sesji idealnie oddają charakter tego miejsca. Jest przepięknie urządzone, z wielkim smakiem i dbałością o każdy szczegół- będziecie zachwyceni. Obiecuję.
Kiedy już będziecie w Pałacu- bezwzględnie musicie też odwiedzić oddalone o parędziesiąt kilometrów urokliwe miasteczko Bardo a w nim najpiękniejszy sklep z porcelaną i innymi akcesoriami do dekoracji jaki widziałam w Polsce. Kredens Babci Heli.
Właścicielka tego sklepu- Kasia Kowalczyk- jest autorką wielu dekoracji- pokazanych na dzisiejszych zdjęciach. Jej kreatywność jest tak wielka jak miłość do pięknych przedmiotów, których w jej sklepie znajdziecie tysiące. A jeśli będziecie mieli wielkie szczęście może Kasia zaprosi Was do swojego domu- najpiękniejszego w Bardzie- otoczonego jeszcze piękniejszym ogrodem z którego pochodzą wszystkie dynie i kwiaty prezentowane na dzisiejszych zdjęciach.
Mnie się udało być parę razy gościem Kasi i jej męża Arka i z zachwytu nad ich kreatywnością powstało wiele moich sesji, m.in TA lub TA . Uwielbiam tą dwójkę wspaniałych ludzi z ich fotogenicznym kotem, ogródkiem pełnym kur i królików oraz wspaniałym synem Bartkiem, który z wielką radością odstępuje mi swój pokój za każdy razem kiedy nocuję w ich cudownym domu.
Warto wspomnieć, że dzisiejsza sesja powstała na zlecenie magazynu Weranda i opublikowana została w listopadowym numerze tego miesięcznika. Jedno ze zdjęć z sesji trafiło też na okładkę magazynu. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w to przedsięwzięcie- obsłudze i właścicielom Pałacu, Kasi i Arkowi Kowalczyk oraz Redakcji Werandy. To dzięki Wam mogę tworzyć piękno. A Wam moi czytelnicy- dziękuję, że cały czas tu już od prawie 10 lat jesteście. Jeśli czytacie jeszcze moje teksty- to proszę zostawcie komentarz- będzie mi niezmiernie miło przeczytać, kto tu jeszcze zagląda.
Jesienna legumina z marchwi i marchewkowa sesja dla magazynu Country
Oto sesja, o której marzyłam od paru lat. Uwielbiam fotografować marchewkę- jest taka piękna. Szczególnie lubię jej jesienne zbiory (z reguły to ostatnie warzywo, które wykopuję z ogrodu).
Robię z niej przeróżne dania: zupy, kopytka, piekę, gotuję a nawet marynuję. Najlepiej jednak lubię słodką leguminę z dodatkiem rodzynek i smażonych orzeszków nerkowca.
To przepis, który przywiozłam z Indii. Nieodmiennie przypomina mi indyjską zimę w Delhi, kiedy to na ulicach króluję sprzedawcy słodkich czerwonych marchewek. Smakują jak najlepsze cukierki (nie sprzedawcy lecz marchewki 😉
Z tych właśnie najsłodszych i soczystych marchewek hinduskie kobiety wyrabiają najlepszą Gajar Ka Halva – czyli właśnie marchewkową leguminę. Przez lata opracowałam swoją wersję tego przysmaku z naszej pomarańczowej marchwi i smakuje on równie pysznie. Lecz UWAGA- jest uzależniający.
Żeby nie było, że nie ostrzegałam.
W wszystkie dzisiejsze zdjęcia ukazały się w listopadowym numerze Weranda Country- właśnie dostępnym w kioskach. Tam też znajdziecie przepisy na wszystkie te apetyczne dania. Jest zupa z pesto z liści marchewki, są marchewkowe kopytka, jest marchewka pieczona z masłem orzechowym, moje ulubione placuszki marchewkowo-cukiniowe oraz przepis na leguminę, którym dzięki uprzejmości redakcji dzielę się z Wami poniżej. Smacznego.
JESIENNA SŁODKA LEGUMINA Z MARCHEWKI 1 kg marchewki
200 g masła
1/2 litra mleka
250 g cukru
3 łyżki miodu
1 łyżeczka mielonego kardamonu (opcjonalnie)
1/3 szkl rodzynek
1/2 szkl orzechów nerkowca + olej do smażenia
Marchewkę obrać i zetrzeć na tarce o drobnych oczkach (im dłuższe nitki marchewki tym lepiej- więc warto trzeć pod kątem). W dużym rondlu o grubym dnie, rozpuść masło i kardamon, dodać marchewkę i cały czas mieszając prażyć aż marchew stanie się szklista (nie przypalić). Dodać mleko cukier ,miód i rodzynki. Gotować przez kolejne 30 minut do otrzymania dość jednolitej zwartej masy. Pozostawić do lekkiego ostygnięcia, po czym przełożyć do blaszki wyłożonej papierem i wyrównać. Orzechy nerkowca usmażyć w malutkim rondelku (można użyć też metalowej chochelki i przez tą chwilę potrzymać ją nad gazem) w głębokim oleju do złotego koloru. Ostudzoną leguminę, pokroić na kwadraty , każdy z nich ozdobić orzechami nerkowca. Przechowywać w zamkniętym pojemniku.
Przepis jest na większą ilość, ale zapewniam, że legumina zniknie bardzo szybko. Jeśli nie lubisz bardzo słodkiego (a takie są wszystkie indyjskie słodycze) – zmniejsz ilość cukru o 1/3.
|
Oliwkowa sesja dla Weranda Country
Ta sesja ma długą historię. Chciałam ją wykonać już od paru dobrych lat. Tak naprawdę odkąd zaczęłam jeździć na Sycylię i fotografować zbiory oliwek. Drzewa oliwne to dla mnie jedne z najfotogeniczniejszych roślin świata.
Uwielbiam ich srebrzysty kolor liści i powykręcane stare konary. Uwielbiam też kolory oliwek, tak różne dla każdej odmiany i każdego stadium rozwoju owoców. Jeśli miałabym porównywać je wizualnie do czegoś znajomego z naszego klimatu to byłyby to śliwki. Też mają taką różnorodność kolorów, kształtów i rozmiarów.
Uwielbiam też oliwki w swojej kuchni, dodaję je do wielu dań, a bez sycylijskiej pachnącej skoszoną trawą oliwy z oliwek nie wyobrażam sobie już mojego gotowania. I nie, to nie jest post sponsorowany.
Prezentowane tu dziś zdjęcia wraz z przepisami na te pyszności ukazały się w lutowym wydaniu magazynu Weranda Country (z tego co wiem, to można chyba nabyć archiwalne e-wydania), znajdziecie tam receptury na: chrupiący placek z ciasto philo z brokułami, cukinią i oliwkami, pyszną zupę soczewicową z grillowanymi oliwkami, spaghetti alla Puttanesca, moje ulubione wytrawne ciasteczka serowe z oliwką niespodzianką w środku.
Jest również przepis na smażone samosy z nadzieniem z paniru, pomidorów, papryki i oliwek oraz sałatka z ciecierzycą i oliwkami oraz hit każdego przyjęcia- kremowa feta z miodem i pieczonymi oliwkami. Mniam, aż się zrobiłam od tego wszystkiego głodna.
Ta sesja powstała dzięki mojej serdecznie przyjaciółce i pierwszej asystentce Jadwidze Bernie, która na moją prośbę przywiozła mi z parę gałązek oliwnych z Włoch ze swoje pięknej willi otoczonej tysiącletnimi drzewami oliwnymi, spójrzcie tylko sami jak tam pięknie Klick. Jadwigo- dziękuję bardzo za pomoc.
Sesja kurkowa dla magazynu Weranda
Sesja ta powstała we współpracy z Anią Simon na zlecenie magazynu Weranda. Ukazała się we wrześniowym numerze, który możecie właśnie znaleźć w kioskach.
Ania Simon dzieli się w nim swoimi przepisami na dania z kurek. Jest tam pyszna kurkowa zupa krem, jest spaghetti z kremowym sosem z ziołami, szpinakiem, parmezanem i kurkami.
Jest oryginalna sałatka z duszonymi kurkami, serem halloumi i liśćmi nasturcji. Są pieczone bataty nadziewane cukinią i kurkami. Jest popisowe masło kurkowe Ani i flammkuchen (rodzaj alzackiego placka) z kurkami i rozmarynem. Wszystko przepyszne bo Ania to mistrzyni kuchni grzybowej.
Dlatego tak przykro mi, ze przez pomyłkę magazyn nie umieścił nazwiska Ani w autorach tego materiału. Robię to więc tutaj. UWAGA! Te wspaniałe dania wymyśliła i ugotowała Ania Simon. Ja je tylko pięknie dla Was wystylizowałam i sfotografowałam. Aniu- dziękuję Ci za ogrom pracy i wkład który wnosisz do wszystkich naszych wspólnych sesji . Bez Ciebie nie byłoby tej sesji.
A was zapraszam do kiosku, koniecznie spróbujcie tych kurkowych przepisów- póki sezon na te grzyby jeszcze trwa. Ja szczególnie polecam Wam kurkowe masło- te w wykonaniu Ani- jest wyjątkowe.
Wracamy do Tajlandii we wrześniu- kto jedzie z nami??
Och! Cóż to był za wspaniały szalony wyjazd- 8 zwariowanych na punkcie fotografii i podróży kobiet postanowiło wybrać się ze mną do Tajlandii – pomimo wszystkich przeciwności losu. No bo przecież trwała kolejna fala pandemii oraz właśnie zaczęła się wojna na Ukrainie. My jednak się nie poddałyśmy i nie zrezygnowałyśmy z naszych planów- nagrodą było 8 wypełnionych po brzegi atrakcjami dni w raju fotograficznym i wspaniałym towarzystwie. A już we wrześniu- jedziemy znowu- jeśli chcesz do nas dołączyć – czytaj uważnie dalej lub spójrz od razu tutaj na ofertę.
Lecimy w okienku od 18 do 28 września 2022, niewielką grupą 8-12 kobiet.
Na decyzję o wyjeździe w marcu dałam grupie zaledwie 2 tygodnie, nie wszystkie dziewczyny mogły tak szybko załatwić urlopy, nie wszystkie miały ważne paszporty czy po prostu zgromadzone fundusze. Na liczne prośby niektórych z nich powtarzam wyjazd w takiej samej formule.
Jedziemy na 8 dni, na piękną wyspę Ko Samui, gdzie będziemy z aparatem zwiedzać buddyjskie klasztory, uczyć się tajskiego gotowania, próbować tajskiego street food, pływać z ławicami ryb, odwiedzać lokalne targi warzywne, wyprawiać się tajskimi łódkami na bezludne wyspy, jeździć dżipami po dżungli, pływać pod wodospadami, zwiedzać plantacje egzotycznych owoców oraz wspólnie stylizować i fotografować kulinarnie. Jeśli masz ochotę do nas dołączyć zapraszamy. Wystarczy, że napiszesz na greenmorning.pl@gmail.com lub skontaktujesz się ze mną przez formularz kontaktowy tutaj
Mieszkać będziemy w jednym z najfotogeniczniejszych resortów jaki widziałam w życiu. Pełen jest kolorowych murali, złotych rybek, ozdób zrobionych z recyklingu, przepięknej przyrody, wielkich drzew, kumkających żab, małych świątynek, dobrego jedzenia a przede wszystkich niesamowitej energii stworzonej przez właścicielki- którymi – jestem pewna- zauroczycie się tak samo jak ja.
Nie zabraknie też, jak zwykle na moich wyjazdach, okazji do zrobienia tysięcy przepięknych zdjęć, pochylenia się nad każdym szczegółem, poczekania na właściwe światło. To jeden z tych wyjazdów (może pierwszy w Twoim życiu) kiedy nikt nie pyta przewracając oczami „Czy już skończyłaś fotografować!!!?” kiedy Ty jeszcze nawet nie zaczęłaś na dobre. Jeśli znajdziesz „swój kadr” wszystkie pozostałe dziewczyny rozumieją i cierpliwie czekają lub same wyciągają aparaty i przyłączają się do Ciebie.
To jest fotograficzny raj- obiecuję.
Spędzenie czasu w towarzystwie kobiet tak samo zakręconych nt. fotografii jak Ty- to nie tylko gwarancja dobrej zabawy ale przede wszystkim niezwykły zastrzyk inspiracji i kreatywności w Twojej twórczości- czyli dokładnie to czego wszyscy potrzebujemy po paru latach stagnacji, zastoju i depresji covidowej. Moje wyjazdy to wulkan zaraźliwej energii twórczej, popatrz TUTAJ czy TUTAJ i poczytaj komentarze uczestniczek, pod postami.
Jeżdżą ze mną głównie moje kursantki fotografii kulinarnej, ale nie tylko- dołączają do nas fotografki z innych dziedzin, czasami nawet przyjaciółki, córki, siostry, mamy moich kursantek- witamy w naszym gronie kobiety spragniony przygody w duchy sisterhood, takie które zamiast jeździć do SPA lub na zakupy do Mediolanu wolą tarzać się w porannej rosie na łące aby doświadczyć i zobaczyć coś pięknego i jeszcze uwiecznić to na ciekawej fotografii.
Oczywiście nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie poszły na zakupy- ja osobiście z ostatniego wyjazdu przywiozłam 10 kg lokalnej porcelany do fotografii kulinarnej- tak wielkiego wyboru, taniej, pięknej i unikatowej nie widziałam nigdzie na świecie. I tak, zabiorę Was w takie miejsce, że dostaniecie palpitacji serca i będziecie chciały wykupić wszystko 🙂
Będzie też coś dla wielbicielek dobrego jedzenia- Tajska kuchnia jest jedną z lepszych na świecie a my będziemy codziennie jadły w innym miejscu abyście mogły zwiedzić wyspę również kulinarnie. Będzie pysznie, egzotycznie i kolorowo na waszych talerzach i zdjęciach.
Nie zabraknie atrakcji, dla tych które lubią plaże, turkusową wodę i snorkling. Pływanie w ławicach kolorowych ryb i karmienie ich prosto z ręki to jedno z moich najbardziej niezapomnianych doświadczeń marcowego wyjazdu.
Dla wielbicielek fotografii roślin, będzie okazja pięknych zdjęć podczas naszej wyprawy w góry do tajskiej dżungli, pełnej kolorów i tak wielkich i egzotycznych roślin, których jeszcze nigdzie nie widziałyście.
Odwiedzimy też miejscowe zabytki, miejsca kultu, buddyjskie świątynie (jedna z najpiękniejszych znajduje się zaledwie 10 minut drogi od naszego hotelu). Postaram się abyście doświadczyły nie tylko widoków i jedzenia ale miejscowej kultury i tradycji.
No to jak? Kto jedzie ze mną do Tajlandii we wrześniu?? Jeśli marzy Ci się taki wyjazd to warto się pospieszyć miejsca znikają szybko a grupa wyjazdowa jest nieduża (około 10 osób). Więc popatrz na szczegóły poniżej i w razie jakichkolwiek pytań pisz, dzwoń lub kontaktuj się przez inne kanały.
Do zobaczenia więc z Tobą na lotnisku w podróży do fotograficzno- kulinarnego raju.
A ja jeszcze korzystając z okazji z wielką wdzięcznością dziękuję wszystkim odważnym dziewczynom, które zaufały mi w marcu i wybrały się ze mną w tą niezwykła podróż aby przetrzeć dla Ciebie szlaki.