Świąteczne dekoracje – sesja do magazynu Country

   Witam Świątecznie. Jeśli jeszcze nie udało Wam się udekorować domu na święta i potrzebujecie pomysłu „last minute”-

to oto jest!!!    Pędźcie do lasu po parę zielonych gałązek a potem zróbcie poszukiwania w kuchennych szafkach.     Jak widać na załączonych dzisiaj zdjęciach, kuchenne gadżety mogą występować w roli „gwiazdy wieczoru”, na świątecznym stole, na stroikach i wiankach, nawet na drzwiach, choince i zapakowanych prezentach.     Stare durszlaki, chochelki, nożyczki, piękne bożonarodzeniowe filiżanki, foremki do wykrawania ciasteczek, wałki do ciasta, deski do krojenia, srebrne łyżeczki. Wszystko się nadaje- wszystko się sprawdzi- wystarczy odrobina kreatywności.      Dzisiejsza sesja powstała na zlecenie magazynu Country przy współpracy z Anią Simon- wspaniałą stylistką- Aniu dziękuję bardzo. Ukazała się w grudniowym wydaniu magazynu.      A o sekretach i backstage powstawania prezentowanych dziś zdjęć opowiadam więcej na portalu Szeroki Kadr , koniecznie zajrzyjcie CLICK!   Moi Drodzy, życzę Wam spokojnych i pięknych świąt- niech to będzie czas poświęcony tym którzy w Waszym życiu najważniejsi. Powiedzcie komuś w te święta, jak bardzo go kochacie, doceńcie że jest z Wami. I bądźcie dla siebie dobrzy. Dla siebie samych najbardziej. Ściskam Mocno!



Moje kolejne piękne Fotograficzne SPA, Sycylia 2018

Turnus I- Drużyna Kalosza, od lewej stoją, Justyna, Kamila, miedzianowłosa Aurelia, Marta, Magda, Joanna, Dominika , Ja, Monika, Elżbieta,
na dole od lewej Joanna, Kasia, Renata a fotografuje nas Magda Wasiczek.

     Witam Was serdecznie. Od mojego zeszłorocznego Fotograficznego SPA minęło już ponad 3 miesiące a ja niestety nie znalazłam przestrzeni życiowej aby o nim na blogu napisać (więcej o tym dlaczego tutaj). Powoli  jednak wychodzę na prostą, dochodzę do siebie i nadrabiam zaległości, przyszła więc i kolej na tą- długo oczekiwaną relację.  Mam nadzieję, że Wam się spodoba i zainspiruje aby w przyszłym (bądź w obecnym bo mamy już przecież 2019!) roku wybrać się ze mną na Sycylię. To jak kto jedzie? Tylko uwaga bo to jazda bez trzymanki! 

Turnus II, stare weteranki, wystrzałowe babki, które były już ze mną na niejednym wyjeździe (stąd zdecydowanie dziwnie widoczny stan zbiorowej niepoczytalności. Zdjęcie robi mocno wystraszony naszym stanem kierowca- stąd jego kiepska jakość (nie kierowcy, tylko zdjęcia 🙂
Od lewej górny rząd Kasia, Iwona, Dorotka, Kasia, Magda, Magda, Ola, Magda, Ania, na dole od lewej, Magda, Dorotka, Marzena, Ja, Ania.

     Otóż, jak wszyscy stali czytelnicy mojego bloga wiedzą- co roku organizuję fotograficzno-kulinarne wyjazdy dla moich najlepszych kursantek fotografii kulinarnej (więcej o kursach tutaj). Zawsze są to wyjazdy w 100% babskie, niegdzie nieogłaszane bo to swoiste i specyficzne połączenie „studiów podyplomowych” po moim kursie i wyjazdu integracyjnego dla moich kursantek. Tutaj i tutaj macie relacje z wcześniejszych wyjazdów. A TUTAJ film z ostatniego wyjazdu z I turnusu, który nakręciła telefonem Dominika Rybicka- jedna z uczestniczek widoczna na poniższym zdjęciu.

Po lewej Dominika w obiektywie Magdy Wasiczek, po prawej zdjęcie autorstwa Dominiki pokazujący stół na naszym hotelowym patio podczas porannej kawy i NIE, niestety Canon nie był sponsorem naszego wyjazdu

     Ucząc stale i nieprzerwanie fotografii kulinarnej od ponad 5 lat, spotykam w moim studio wiele niesamowitych, zakręconych na punkcie tej pasji kobiet. Z wieloma mam okazję się zaprzyjaźnić bo spędzamy w swoim towarzystwie (często w systemie nauki jeden do jeden) wiele godzin. Kiedyś zapragnęłam aby te najciekawsze, najzdolniejsze i najfajniejsze kursantki jakoś ze sobą połączyć i poznać. Bo mocno wierzę w synergię, w to że kiedy spotykają się odpowiedni ludzie i robią coś wspólnie to mają 10 razy większe możliwości niż suma ich pojedynczych potencjałów. Poza tym wierzę też w solidarność kobiet, sisterhood i przyjaźń, która rodzi się ze wspólnej pasji.

Po prawej Justyna a po lewej zdjęcie, które właśnie robi na najbardziej fotogenicznych schodach świata.

       I wszystkie te moje przekonania stały się bazą do organizowania tych pięknych corocznych wyjazdów, którym nadałam nazwę Fotograficzne SPA. Bo takie te wyjazdy właśnie są- to nie są stricte warsztaty czy wyjazdowe kursy- to raczej jest wspólne doświadczanie i fotografowanie w cudownych miejscach oraz możliwość poznania osób o takiej samej pasji życiowej.

Jak zwykle mamy wielkie szczęście do przystojnych i cierpliwych modeli, na zdjęciu jeden z lokalnych robotników prezentuje specjalnie dla nas ręczny zbiór oliwek starą tradycyjną metodą. Zdjęcie lewe GreenMorning.pl, zdjęcie prawe Dorota Tyszka

     Są kobiety, które lubią jeździć do kurortów, pięciogwiazdkowych hoteli, robić zakupy odzieżowe w Mediolanie i wylegiwać się na plaży. My do nich nie należymy- wolimy oglądać wschody słońca chodząc po łąkach pełnych rosy, zbierać pomarańcze,cytryny i granaty prosto z drzew, polować na złotą godzinę w oliwnych gajach, własnoręcznie wałkować ravioli czy buszować po lokalnych targach warzywno-owocowych. To jest nasze SPA.

Magda Wasiczek- my sister in photography- pokazuje dziewczynom jak fotografować oliwki.

     Tegoroczne było szczególne. Po raz pierwszy zdecydowałam się na organizację aż 2 turnusów gdyż jedna cała grupa zebrała się właściwie od razu z weteranek moich wcześniejszych wyjazdów. Taki komplet bardzo dobrze świadczył o mnie jako organizatorce ale nie dawał możliwości zabrania na wyjazd nowych dziewczyn, które pojawiły się u mnie na kursach w ostatnim roku. I tak suma sumarum udało mi się zabrać na Sycylię aż 25 osób!!!

     Tegoroczny wyjazd był też szczególny ze względu na porę roku (z reguły latamy na Sycylię w zimie w środku sezonu cytrusowego) tym razem postanowiłyśmy odwiedzić wyspę jesienią pod koniec października aby zdążyć fotografować zbiory oliwek, uprawy granatów i plantacje opuncji figowej.

Buszujące w granatach Ania, Marzena i Dorotka, fot. Dorota Tyszka

W planie 5 dniowego wyjazdu było: fotografowanie na 4 farmach (oliwnej, cytrusowej, granatowej i opuncji figowej), wizyta w lokalnej tłoczni oliwy z oliwek, spotkanie i degustacja oliwy z najlepszym znawcą tego produktu na Sycylii. Oprócz tego fotografowanie na zabytkowym pięknym targu warzywno-owocowym w Katanii oraz wizyty w lokalnych restauracjach.

Nauki i rozkminiania sprzętu ciąg dalszy.

W dalszej kolejności- wspólne fotografowanie,komponowanie i stylizowanie kulinarne oraz możliwość plenerowej sesji fotograficznej z najsłynniejszą polską fotografką macro- Magdą Wasiczek- która co roku jest honorowym gościem naszych wyjazdów.

Stylizuję i fotografuję granatową sesję dla magazynu Moje Gotowanie, obok mnie nieoceniona i zawsze pomocna Dorotka Ryniewicz

Wszystko to w najpiękniejszym miejscu na świecie- Pietre di Gelo -małych hoteliku położonym w samym środku bio-plantacji cytrusowej (znanej w Polsce dzięki możliwości zamawiania od nich przesyłek ze świeżymi ekologicznymi cytrusami- zerknijcie TUTAJ). Paręnaście hektarów sadów pomarańczowych dookoła i widok przez okno na dymiącą Etnę poza tym pogoda bardziej letnia niż późnojesienna. Czego można chcieć więcej?

Czekamy na pyszny obiad a pogoda nas rozpieszcza.

No oczywiście dobrego włoskiego jedzenia! I tego na moich wyjazdach nigdy nie brakuje. Zawsze jemy, lokalnie, pysznie i wegetariańsko, najczęściej również zupełnie ekologicznie.

Zawsze zasiadałyśmy do pięknie zastawionego stołu i jak to blogerki kulinarne nie mogłyśmy się oprzeć, żeby nie stanąć na krzesełku. Na całe szczęście tu każdy rozumiał tą potrzebę i niczemu się nie dziwił. Fot. lewa Dorota Tyszka, fot. prawa GreenMorning.pl

Zawsze też poznajemy ciekawych ludzi, najczęściej rolników z pasją, którzy w swoją pracę wkładają całe serce i starają się coś zrobić dla swojej małej sycylijskiej ojczyzny.  To często ludzie nietuzinkowi z szerokimi horyzontami i życiową misją.

Poranny fotograficzny fitness w wykonaniu Moni, Renatki i Kasi

   Jak choćby Andrea Valenziani, który od lat promuje na wyspie ekologiczne rolnictwo i ideą kooperatyw rolniczych. W tym roku było też nam niesamowicie zobaczyć wśród jego robotników paru młodych chłopców- uchodźców z ogarniętej wojną Afryki. Farma nie tylko daje tym młodym ludziom pracę ale i bierze udział w ich edukacji i asymilacji w społeczności lokalnej.

A to już ktoś bardzo szczególny- jeden z uchodźców pracujących na farmie naszych gospodarzy i jego oszołamiająco piękne i fotogeniczne dłonie. Fot. lewa GreenMorning.pl fot.prawa Dorota Tyszka

Pierwszy turnus przypadł nam na bardzo ulewne deszcze (najczęściej padające nocą), które niestety wywołały lokalne podtopienia i powodzie na całej wyspie- my jednak jakoś uniknęłyśmy skutków tego kataklizmu- jedynie wszędzie wędrowałyśmy po prostu w kaloszkach (stąd nazwałyśmy się Drużyną Kalosza).

Po lewej Joanna lewitująca w starym oliwnym gaju, po prawej widok dla którego kazałyśmy się zatrzymać naszym kierowcom „tu, natychmiast, tak, na tym zakręcie!!!”. Po 2 dniach przestali się dziwić już czemukolwiek i zatrzymywali się tam gdzie chciałyśmy.

Co one tutaj fotografują, nie mam pojęcia ale na pewno jest to coś pięknego i godnego uwiecznienia.

„Jezu co te kobiety tu wyprawiają!! Ile zamieszania! Już by sobie poszły bo pospać na słońcu nie dają.” Fot. lewa GreenMorning.pl, fot.prawa Dorota Tyszka

Pogoda podczas drugiego turnusu rozpieściła nas za to i miałyśmy przez cały pobyt wspaniałe słońce i przyjazną temperaturę. Co widać po strojach dziewczyn.

Strasznie trudno być i modelką i nauczycielką w jednej osobie ale „ja nie dam rady?!”

Tegoroczną nowością było fotografowanie granatów i opuncji figowej. Zarówno te pierwsze i jak i drugie owoce okazały się być wielkim wyzwaniem fotograficznym.

Zagubiona na plantacji opuncji figowej, gdzie czułam się zupełnie jak w muzeum rzeźby nowoczesnej. Fot. Magda Wasiczek

Owoce opuncji figowej to jadalne „wypustki” wielkich kaktusów, które wyginają się we wszystkie możliwe strony i kształty. Smakiem przypominają trochę melona i są przepyszne, trudno się je obiera bo mają malusieńkie prawie niewidoczne gołym okiem kolce, które jeśli nie użyjesz rękawiczek wbiją się w twoje dłonie i zostaną tam na długie tygodnie. Wizyta na takiej plantacji to zupełnie surrealistyczne przeżycie- ja czułam się tam zupełnie jak w muzeum rzeźby nowoczesnej.

Telefonem też można, Kasia prezentuje nam uchwycone właśnie piękne widoki, które znalazła za rogiem a chwilę w kadrze chwyta Dorota Tyszka

Granaty też okazały się niełatwym modelem do uwieczniania na zdjęciach. Plantacja była zupełnie nowoczesna a więc wyposażona w specjalne rusztowania podtrzymujące drzewa oraz folie ochronne pod drzewami ,które chronią rośliny przed szkodnikami (ależ to niefotogeniczne było!) a same owoce bardzo wyświecały się w ostrych promieniach sycylijskiego słońca- ale przecież my się nigdy nie poddajemy i jakoś dałyśmy sobie radę aby przywieźć na kartach pamięci tysiące wspaniałych kadrów z każdej odwiedzonej plantacji.

Nie mogłyśmy się oderwać od tych pięknie obwieszonych owocami drzew.

     Zabrałyśmy również do domu w walizkach kilogramy owoców i hektolitry świeżo wyciskanej oliwy z oliwek (wiecie takiej która pachnie skoszoną trawą) . Bo jakże mogłybyśmy zrobić inaczej skoro to była oliwa z oliwek, których zbiory obserwowałyśmy i w której wyciskaniu brałyśmy czynny udział w lokalnej tłoczni.

W miejscowej tłoczni oliwy z oliwek też robimy zamieszanie fotograficzne. Tyle kontenerów ze świeżymi oliwkami aż grzech byłoby nie fotografować.

      Zapakowałyśmy też oczywiście walizki wszystkimi pysznościami, które co roku nabywamy na lokalnym targu w Katanii- to moim zdaniem jeden z bardziej fotogenicznych targów warzywnych we Włoszech.

Jak zwykle obowiązkowa na moich wyjazdach fotograficznych wyprawa na lokalny targ warzywny- ten w Katanii nie ma sobie równych.

Fot. lewa GreenMorning.pl fot. prawa Magda Wasiczek uwiecznia fotografującą Magdę Rus

Justyna Porowa w akcji stylizuje kompozycje z oliwkami. Fot. Magda Wasiczek

A to już pożegnalna kolacja, przy pięknie zastawionym stole, gdzie dla każdej z nas czeka puszka oliwy z oliwek, świeżo tłoczonej na naszych oczach z oliwek, których zbiory miałyśmy okazję oglądać i fotografować. A na zdjęciu prawym, Franceska Valenziani, właścicielka hotelu, przygotowuje okazałe bukiety które ozdobią nasz stół.

W hotelu, w którym mieszkamy fotogeniczny jest praktycznie każdy zaułek i szczegół.

A cały ten wyjazd nigdy by się nie odbył i nie byłby taki świetnie zorganizowany, gdyby nie ta piękna kobieta widziana na poniższym zdjęciu. Justyna Podlaska- właścicielka Incampagna.pl– Polka, która zamieszkała na Sycylii parę dobrych lat temu i od tamtej pory sprzedaje i promuje sycylijską żywność w Polsce. Tego roku choć w całkiem widocznej ciąży i z drugim małym dzieckiem u boku jak zwykle zorganizowała cały nasz przyjazd i wszystkie atrakcje na tip-top. Justyno- jesteś profesjonalistką w każdym calu- dziękujemy z całego serca!

A to już ktoś, bez kogo wszystkie fotograficzne SPA na Sycylii nie mogłyby zaistnieć-Justyna Podlaska z Incampagna.pl – nasza nieoceniona gospodyni i organizatorka wszystkich wypraw na zewnętrzne plantacje

I choć przyjechałyśmy w tym roku poza sezonem cytrusowym to i tak udało nam się fotografować w pomarańczowych sadach- co prawda owoce jeszcze nie dojrzały ale my się tym i tak nie przejmowałyśmy. Na zdjęciu przyjaciółki z jednego pokoju Kasia i Renata.

      To był bardzo udany wyjazd (w bardzo mało udanym dla mnie 2018 roku). Tym bardziej się cieszę, że mogłam spędzić te piękne beztroskie chwile w tak zacnym towarzystwie. Dziękuję Magdzie Wasiczek za „honorowe obywatelstwo” podczas naszych wyjazdów dziękuję też wszystkim dziewczynom z tegorocznego SPA:  aż czterem kolejnym Magdom, dwóm Aniom, trzem Kasiom, dwóm Joannom, dwóm Dorotkom, Renacie, Aureli, Kamili, Justynie, Dominice, Marzenie, Oli, Monice, Marcie, Iwonie i Elżbiecie. Mam nadzieję, że spotkam się przynajmniej z niektórymi z Was również za rok i że jak zwykle dołączy do nas ktoś nowy.

    Kto wie- może będziesz to właśnie TY, KTÓRA akurat czytasz ten post. Chciałabyś z nami wybrać się w przyszłym roku na Fotograficzne SPA?? Jeśli tak- koniecznie zostaw swój ślad w komentarzu poniżej!!!

 

 



Pałac Kamieniec- uwaga KONKURS!

                    Miałam okazję odwiedzić ostatnio przepiękne miejsce. Jak to się stało??? Może zacznijmy od samego  początku.

     A początkiem był mój kurs fotografii kulinarnej, na który zapisała się Kasia Hutna – właścicielka Pałacu Kamieniec. Wielu moich znajomych fotografów często pyta mnie po co ja tak właściwie robię te kursy „tylko sobie i nam konkurencję szkolisz”- mówią. Odpowiadam wtedy zupełnie spokojnie, że po pierwsze robię kursy bo tak sobie obiecałam, kiedy sama byłam na początku tej drogi i wtedy nikt nie chciał mnie uczuć (rozumując właśnie podobnie do moich kolegów po fachu). Wtedy to właśnie złożyłam sobie solenną obietnicę, że kiedy  już w końcu się tej fotografii nauczę będę pomagać innym i organizować takie kursy na które sama chciałabym jeździć.       Po drugie moje kursy to dla mnie wspaniała możliwość spotykania ciekawych ludzi dzielących tą samą pasje i zainteresowania. Przez ostatnie 4 lata dzięki organizowaniu warsztatów spotkałam więcej takich osób niż przez cała swoje życie. Jedną z nich jest właśnie Kasia Hutna, która przyjechała na mój kurs aby nauczyć się lepiej fotografować dania z jej pałacowej restauracji.     Wiosną, spędziłyśmy z Kasią 2 dni w moim studio pod Warszawą, po których szybko doszłyśmy do wniosku, że powtórzymy kurs w samym pałacu. Tam łatwiej pomogę Kasi znaleźć właściwe miejsce, światło, czas i elementy stylizacji potrzebne jej do fotografowania jedzenia.      Tak oto znalazłam się jesienią, na drugim końcu Polski, robiąc to co lubię najbardziej – ucząc, stylizując i fotografując jedzenie. W pięknym miejscu, z ciekawymi ludźmi i pyszną kuchnią… czy można chcieć czegoś więcej od życia? 🙂 Pałac zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia. Pięknie odrestaurowany budynek, z uroczym parkowym ogrodem i niesamowitymi widokami na góry. (Wszak jesteśmy w Kotlinie Kłodzkiej!!!).

     Jednak to co stanowi o największym uroku tego miejsca to zdecydowanie wystrój wnętrz. Pałac Kamieniec to mały kameralny butikowy hotel-  jest tu tylko 10 pokoi.  Ale za to jakich!!!

      Każdy urządzony z żelazną konsekwencją w stonowanej beżowej prowansalskiej kolorystyce z dbałością o najdrobniejszy szczegół. Wszystko tutaj -począwszy od bryloczka do pokojowego klucza, na starych rycinach zdobiących ściany łazienki skończywszy-może zachwycić gości. Tak samo jest w częściach wspólnych budynku. Ja przez pierwszy dzień wizyty w pałacu dostałam „syndromu japońskiego turysty”- tzn. wszędzie chodziłam z aparatem i co parę kroków zatrzymywałam się by robić zdjęcia: pięknych miejsc, subtelnych detali, oryginalnych przedmiotów. Moje poczucie piękna czuło się w tym miejscu – mocno usatysfakcjonowane.     Tak samo było na zewnątrz, przepadłam w parku eksplorując różne jego zakamarki a kiedy dotarłam do pałacowego warzywnego ogrodu, nie można mnie było stamtąd wyciągnąć. Tu Pani Maryla uprawia większość kwiatów, które potem pysznią się w pięknych bukietach w całym hotelu, stąd też pochodzi część warzyw i owoców która trafia do pałacowej restauracji i kawiarni. Bo pałac oprócz gastronomicznej obsługi swoich gości, prowadzi też pałacową kawiarnię,dostępną dla gości z zewnątrz, z czego chętnie korzystają okoliczni mieszkańcy Kotliny Kłodzkiej.

     A jest z czego korzystać. Przez te kilka dni fotografowania dań z karty restauracyjnej spróbowałam i spałaszowałam z wielką przyjemnością większość z nich- oczywiście tylko tych wegetariańskich- ale ku mojej wielkiej radości było ich w karcie całkiem sporo.      Pałac to miejsce bardzo nastrojowe, pełne spokoju, harmonii i pięknej kameralnej muzyki sączącej się w tle. Pachnie tu świeżo ciętymi kwiatami, ciepłą szarlotką i olejkiem piżmowym. Idealne warunki na romantyczny niespieszny weekend dla dwojga lub na wyjazd z najlepszymi przyjaciółkami.     Niedaleko stąd do wszystkich atrakcji regionu a Kotlina Kłodzka to wg. mnie jedno z najpiękniejszych miejsc na mapie Polski. Stare uzdrowiska, poniemieckie pałace, kopalnie złota, jaskinie i wodospady, pijalnie wód, trasy narciarskie, stare sztolnie, kapliczki i bunkry oraz góry, góry, góry… bo jeśli nigdy jeszcze nie odwiedziliście Szczelińca to jak mawiała moja babcia „połowa waszego życia jest stracona”. 
Jeśli już zapałaliście ochotą do odwiedzenia Kotliny Kłodzkiej oraz Pałacu Kamieniec to bardzo dobrze się składa gdyż mam dla Was dziś WYJĄTKOWY PREZENT. Kiedy wracałam do Warszawy z kartą pamięci zapchaną setkami zdjęć zrobionymi w pałacu postanowiłam, że choć część z nich muszę Wam pokazać aby opowiedzieć o tym pięknym miejscu. Wtedy też podczas dyskusji z Kasią zrodził się pomysł, aby ufundować voucher  na pobyt w pałacu dla jednego z czytelników GreenMorning.pl
     No i mam dla Was, wspaniałą nagrodę, Moi Drodzy. Oto voucher, który obejmuje  2 x nocleg dla 2 osób w Pałacu Kamieniec, zakwaterowanie w pokoju deluxe, 2 x śniadanie, słodki poczęstunek  w pałacowej kawiarence, seans w  saunie oraz darmowe wi-fi i parking. I przyznam szczerze, już zazdroszczę temu, kto tą nagrodę wygra!!! A jakby ten szczęśliwiec nie miał kogo ze sobą do pałacu zabrać- to ja jestem chętna jak najbardziej ;)))     Długo się zastanawiałam jaki konkurs byłby wart TAKIEJ nagrody?? I nie mogłam NIC wymyślić. Aż zrobiły to za mnie moje kursantki podczas tegorocznego wyjazdowego Fotograficznego SPA, które co roku organizuję na Sycylii, dla absolwentek moich kursów fotografii kulinarnej.
Oczywiście pierwsze propozycje brzmiały „napisz, że trzeba być szczupła brunetką lat 42, na imię mieć Magda, mieszkać w Szczecinie na ul. Wojska Polskiego i właśnie siedzieć z Tobą przy stole pod oliwnym drzewem” , „napisz, że był konkurs ale już nieaktualny bo ja go właśnie wygrałam” itd, itp. Ale kiedy w końcu żarty poszły na bok. Doszłyśmy do wspólnego wniosku, że jeśli u mnie, to ten konkurs musi być fotograficzny. A że TAKA wspaniała nagroda to i trudność powinna być szacowna.  A więc….
     Poproszę Was o jedno lub serię zdjęć kulinarnych, które stylizacją pasowałyby do Pałacu Kamieniec. Mam nadzieję, że moje dzisiejsze kadry dają Wam dość jasny obraz co to za miejsce, jeśli nie ,to wejdźcie proszę na stronę pałacową i tam sprawdźcie.  Pozostawiam Wam całkowitą dowolność co do tematu i formy zdjęć, narzucam tylko jedno osobiste ograniczenie- poproszę o zdjęcia tylko wegetariańskie (bez mięsa, ryb i owoców morza)- bo jako ideowa wegetarianka z 30-letnim stażem, wobec innych będę mało obiektywna. Więcej o konkursie i jego zasadach w ramce na końcu tego posta.  To jak? Ktoś ma ochotę na pałacowy weekend????
ps. Dodać jeszcze muszę koniecznie, że kulinarne zdjęcia widoczne w dzisiejszym poście wykonałam razem z Kasią Hutną podczas naszego kursu fotografii kulinarnej zorganizowanego w pałacu.

ps.1 To już kolejne moje doświadczenie uczenia kogoś fotografii w jego środowisku i przyznam szczerze, że każde z nich było wielką przygodą. Więc jeśli jesteś właścicielem pięknego miejsca (wcale nie musi to być pałac, czasami wystarczy piękny ogród warzywny, sad czy plantacja na których uwielbiam fotografować) i przy okazji chcesz nauczyć się fotografii kulinarnej to ja z wielką uwagą rozpatrzę każdą taką propozycję wyjazdowych indywidualnych warsztatów fotograficznych dla Ciebie, wystarczy zgłosić to w formularzu na dole TEJ (click) strony.

—————————————————————————————————————————————————-

REGULAMIN KONKURSU:

Organizatorem konkursu jest autorka bloga GreenMorning.pl- Kinga Błaszczyk-Wójcicka

1. Nagrodę konkursową ufundował  Pałac Kamieniec a jest nią voucher , który obejmuje: 2 x nocleg dla 2 osób w Pałacu Kamieniec, zakwaterowanie w pokoju deluxe, 2 x śniadanie, słodki poczęstunek  w pałacowej kawiarence, seans w  saunie oraz darmowe wi-fi i parking.  Voucher nie podlega wymianie na gotówkę.  W przypadku częściowego wykorzystania wartości vouchera, pozostała kwota nie podlega zwrotowi. Voucher musi być zrealizowany podczas jednej wizyty w hotelu. Voucher ważny jest  do 19.04.2019  z  wyłączeniem okresu świąteczno – sylwestrowego i Wielkanocy.

2. Zgłoszenia do konkursu przyjmowane będę  do dnia 10.12.2018 do godz. 24.00

3. Uczestnikami konkursu mogą być tylko osoby pełnoletnie.

4. Aby wziąć udział w konkursie należy spełnić następujące warunki:

a. wykonać lub znaleźć w swoim portfolio zdjęcie lub serię zdjęć kulinarnych stylizacją jak najbardziej odpowiadające charakterowi wnętrz Pałacu Kamieniec (prosimy o zdjęcia potraw wegetariańskich, bez mięsa, ryb i owoców morza)

b. zdjęcia/zdjęcia wraz z krótkim opisem, że bierze ono udział w konkursie, należy umieścić na swoim blogu i/lub w mediach społecznościowych (trzeba pamiętać o opcji upublicznienia jeśli jest to prywatny profil, np. na Fb) w opisie zdjęcia należy wkleić link do tego wpisu konkursowego (https://www.greenmorning.pl/palac-kamieniec/)

c. Link do miejsc gdzie zamieszczone są zdjęcia należy umieścić poniżej (w komentarzach pod tym wpisem)  oraz  w komentarzu pod wpisem na moim funpageu informującym o konkursie- tutaj link CLICK

d. Osoby, które nie posiadają żadnych kont w mediach społecznościowych ani blogów mogą przesłać zdjęcia na adres mailowy: greenmorning.pl@gmail.com (w formacie jpg, dłuższy bok minimum 640 pikseli)

5. Ogłoszenie wyników konkursu nastąpi nie później niż 2 tygodnie od daty zakończenia konkursu na łamach bloga GreenMorning.pl.  Zwycięzca powinien w ciągu 7 dni od ogłoszenia wyników skontaktować się mailowo z organizatorem (pod adresem: greenmorning.pl@gmail.com)- jeśli tego nie zrobi, na jego miejsce wybrana zostanie druga osoba.  Zwycięzca nie może przekazać ani odsprzedać nagrody innej osobie.

6. Jurorami w konkursie są Katarzyna Hutna (właścicielka Pałacu Kamieniec) oraz Kinga Błaszczyk-Wójcicka

7. Organizator konkursu zastrzega sobie prawo do opublikowania nadesłanych na konkurs zdjęć na swoim blogu. w ramach promocji konkursu oraz w mediach społecznościowych zarówno swoich jak i tych należących do sponsora nagrody.

———————————————————————————————————————————————————



Ostatnie dwa miejsca na kursy fotografii kulinarnej w wakacje

Moi Drodzy,
jakoś w tym roku dużo perturbacji z odwołanymi i przekładanymi terminami. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło jeśli w rezultacie okazuje się, że mamy dwa wolne miejsca, z których można skorzystać bez normalnego (jak na standardy u mnie) stania w paromiesięcznej kolejce. Dwie lipcowe kursantki czekają na swoje pary (kursy dwudniowe, dwuosobowe, łącznie 12 godz, koszt 1250zł/osobę, więcej szczegółów TUTAJ).
9/10 lipca– szukamy kogoś na poziomie zupełnie podstawowym, zarówno w wiedzy fotograficznej jak i w fotografii kulinarnej.
16/17 lipca– szukamy osoby ze znajomością podstawowej wiedzy fotograficznej i umiejętnością obsługi aparatu w trybach manualnych, niekoniecznie doświadczoną w fotografii kulinarnej.

       Co zrobić, żeby się zapisać? Wystarczy wypełnić formularz zgłoszeniowy na dole TEJ STRONY a w rubryce „uwagi” wpisać jedną z proponowanych wyżej dat. Wtedy się z Wami skontaktuje i domówimy szczegóły. W razie jakichkolwiek pytań pozostaję do dyspozycji. Pytania najlepiej kierować na mail greenmorning.pl@gmail.com lub przez formularz kontaktowy na blogu.



Warsztaty fotografii kulinarnej -ostatnie dwa miejsca przed wakacjami

Moi Drodzy, niespodziewanie z powodu choroby jednej z kursantek i zmiany planów drugiej zwolniły się 2 miejsca na kurs fotografii kulinarnej w moim studio. Mówimy o kursach dwudniowych- dwuosobowych (gdzie jest już zapisana jedna osoba i szukamy nowej pary). Mamy dwa terminy: pierwszy (ekspresowy!!) w przyszłym tygodniu 12/13 marca 2018 (tutaj miejsce dla osoby, która nie jest zupełnie początkująca w fotografii kulinarnej ale nie mówimy też o wielkim zaawansowaniu, idealne miejsce np. dla blogerki, która od jakiegoś czasu robi już zdjęcia ale wymaga usystematyzowania wiedzy podstawowej ale i zahaczenia o bardziej profesjonalne aspekty w fotografii kulinarnej). Drugi termin to 26/27 marca 2018 (tutaj szukamy osoby zupełnie początkującej).

Co trzeba zrobić aby zarezerwować termin- wystarczy wypełnić ankietę zgłoszeniową na dole TEJ STRONY, a w rubryce „komentarze” wpisać datę kursu, który chcecie zarezerwować, odezwę się do Was jak najszybciej i ustalimy wszelkie szczegóły. Na tej samej stronie znajdziecie też wszelkie informacje dotyczące kursu i jego ceny. A jeśli chcecie zobaczyć z kim będziecie mieli do czynienia na kursie to zapraszam DO OBEJRZENIA TEGO FILMU.
Jeśli macie jakiekolwiek pytania najlepiej piszcie na greenmorning.pl@gmail.com lub przez formularz kontaktowy.

Dodam jeszcze na koniec, że jeśli ktoś zamierza się wybrać w najbliższym czasie na kurs do mnie to warto skorzystać z tych terminów. Bo na razie zapowiada się, że są to ostatnie dostępne terminy na zbliżające się 4 miesiące- czyli następnym razem zacznę zapisywać dopiero na sierpień 🙁

To jak? Są jacyś chętni?? Super współkursantki czekają na kogoś do pary :)))



Fotograficzne SPA- Sycylia 2017

IMG_3220nn

14 wspaniałych , szalonych zakręconych na temat fotografii kobiet. Od lewej u góry Ania Simon, Magda Sobolewska, Ania Kaim, Mariola Weindich, Ola Kordalska, Sylvia Gervais, Magda Rus, Magda Wasiczek (współprowadząca), Kasia Łaski, Marzena Sipowicz, Ja, Paulina Doleżko, Joasia Warelich i Magda Gembacka fot. Pani Aneta- nasz kierowca

Już po raz drugi organizuję- Fotograficzne SPA na Sycylii. Jest to parodniowy wyjazd dla moich kursantek- pasjonatek fotografii i kulinariów. Nie są to typowe warsztaty z klasyczną nauką fotografii i stylizacji kulinarnej lecz raczej coś w stylu wyjazdu integracyjnego z całą gamą niesamowitych przeżyć.

_DSC5524-1000

Wspaniały, niczym niezmącony czas poświęcony na fotografię, bycie tu i teraz, ważne rozmowy, doświadczanie piękna przyrody. fot Magda Wasiczek

To jest wyjazd nigdzie niereklamowany ani nigdzie nieogłaszany (więc nie zastanawiajcie się jak to się stało, że przeoczyłyście informację o zapisach) i właściwie tylko dla dziewczyn, które były już na kursie fotografii kulinarnej u mnie. Takie trochę „studia podyplomowe” 😉  Miejsc jest niewiele a doświadczenia tak cudne, że większość moich kursantek zapisuje się na wyjazd w ciemno już na kursie u mnie.

_DSC5898-1000

4 dni jednej wielkiej terapii śmiechem. Na pierwszym planie Sylvia Costarelli- Pani Domu na naszej cytrusowej farmie, najlepsza włoska kucharką jaką znam, usiłuje pomiędzy wybuchami śmiechu uczyć dziewczyny gotowania.

Naszym gospodarzem w tym roku była cudowna rodzina Valenzianich, która gościła nas w niewielkim hoteliku w samym sercu 28 hektarowej ekologicznej cytrusowej farmy. Jeśli chcielibyście odwiedzić kiedyś Sycylię i poczuć niesamowity klimat tego miejsca- polecam Wam serdecznie Pietre di Gelo- zakochacie się w tych ludziach i ich farmie (i na dodatek mówią tu też po polsku). Jeśli nie możecie wybrać się na Sycylię a chcielibyście poczuć choć trochę klimatu tego miejsca- polecam prowadzoną przez Valezianich firmę InCampagna, która sprzedaje do Polski ekologiczne produkty z Sycylii, m.in. pomarańcze z farmy na której mieszkaliśmy. Jak mawiali nasi gospodarze-można zamówić sobie u nich z dostawą do domu- karton sycylijskiego słońca.

_DSC5927-1000

To był akurat tłusty czwartek- wiec uczyłyśmy się robić Cannoli – słynne sycylijskie smażone rurki nadziewane kremem z ricotty i pistacji. fot. Magda Wasiczek

W sycylijskim raju spędziłyśmy ponad 4 dni. Dni pełne intensywnych wrażeń.

Zaczęłyśmy od nauki gotowania z Panią Domu- Sylvią – sycylijska arystokratką, która jak każda prawdziwa Włoszka potrafi nawet najprostsze danie zamienić w poezję smaków. Codziennie zasiadałyśmy do 3 przygotowanych specjalnie dla nas posiłków i dosłownie rozpływałyśmy się nad smakiem i kunsztem każdej potrawy. Byłyśmy więc wniebowzięte, kiedy Sylvia zgodziła się zdradzić nam kilka swoich sekretów.

_DSC6233-1000

Mariola poznaje tajniki zagniatania ciasta na pizzette od Aleksandry sycylijskiej kucharki z naszego hoteliku.

Następną atrakcją były wizyty na lokalnych targach warzywnych w Lentini i Syrakuzach, o tej porze roku jest tam niezwykle kolorowo i obficie. A co najważniejsze- Włosi uwielbiają się fotografować i nie mieli nic przeciwko bandzie parunastu szalonych fotografek, układających im towar na stoiskach tak aby lepiej prezentował się na zdjęciach. Wręcz przeciwnie- byli wniebowzięci.

Na sycylijskich targach w lutym królują fioletowe kalafiory i kalarepy, karczochy, dzikie szparagi i wszelkiego rodzaju zielenina.

Na sycylijskich targach w lutym królują fioletowe kalafiory i kalarepy, karczochy, dzikie szparagi i wszelkiego rodzaju zielenina. fot.greenmorning.pl

IMG_2799

Jedne drinkują, drugie kawkują, a ja w pracy i fotografuję. Wszystkie zmęczone ale szczęśliwe po wizycie na targu w Lentini testujemy najlepszą cukiernię w mieście. fot. greenMorning.pl

Z targów przywiozłyśmy obfitość produktów do stylizowania i fotografowania. To dopiero była moc, paręnaście kobiet, dziesiątki kilogramów warzyw i owoców, tony gratów do stylizacji, dzielenie się wiedzą i doświadczeniem a to wszystko w pięknym naturalnym sycylijskim słońcu (o którym tylko można pomarzyć lutową porą w Polsce).  Czego nie obfotografowałyśmy na miejscu zabrałyśmy do domów, każda z dziewczyn miała walizkę wypchaną  najpiękniejszymi okazami cytrusów, karczochów, fioletowych  kalafiorów czy miejscowych oliwek.

_DSC5896-800-horz

Razem stylizujemy i fotografujemy, same cuda, przywiezione z targów i zebrane na farmach. fot. Magda Wasiczek

_DSC5860-900

Namiętnie tłumaczę jak stylizować i budować kompozycję z karczochów. fot. Magda Wasiczek

_DSC5847-800-tile

Moje tłumaczenia plus talent Magdy Rus (po lewej fotografuje) dają efekt widoczny po prawej. fot. lewa Magda Wasiczek fot. prawa Magda Rus

_DSC5982-1000-horz

Kiedy w środku robi się za ciemno przenosimy się na zewnątrz. Po lewej pomagam Kasi Łaski stylizować kanapki z pyszną kozią ricottą jej produkcji, po prawej efekt. fot. lewa Magda Wasiczek, fot.prawa Kasia Łaski

17097837_181983702299502_145068284516869408_o

Jedne fotografują , drugie fotografują fotografujących. Na zdjęciu Joasia Warelich na dziedzińcu naszego hotelu, wykorzystuje piękną łupkową podłogę jako tło. fot. Anna Kaim

_DSC5897-800-horz

Po lewej Dominika, po prawej Sylwia- dwie największe śmieszki wyjazdu. fot. Magda Wasiczek

 Oprócz pomarańczowych upraw rodziny Valenzianich, na zwiedzanie i fotografowanie których poświęciłyśmy cały jeden dzień odwiedziłyśmy jeszcze 4 inne farmy- wszystkie ekologiczne. Tegorocznym hitem okazała się uprawa karczochów. Ciągnące się po horyzont zielone pola a w nich jak piękne kwiaty ukryte główki karczochów. A do tego włoscy rolnicy przystojni i młodzi, świetnie się czujący w towarzystwie parunastu pięknych Polek. Śmiałyśmy się, że w następnym roku zamiast fotograficznego SPA- powinnam zorganizować program ” Włoski rolnik szuka polskiej żony”- dopiero miałabym morze chętnych dziewczyn…

IMG_3049-horz

W odwiedzinach na farmie cytrynowej po degustacji miejscowego limoncello, zmęczone po całym dniu podróżowania czekamy na nasze busy. fot. greenmorning.pl

Odwiedziłyśmy też uprawę kumkwatów oraz piękna farmę cytrynową, gdzie z ekologicznych cytryn wyrabia się lokalne limoncello. Buszowałyśmy również w sadach awokadowych tuż pod samą Etną, która przepięknie dymiła przez cały nasz pobyt ( bo widok na nią miałyśmy również codziennie z okien naszego hotelu).

IMG_2548-horz

Pogoda nam dopisywała, w lutym na Sycylii temperatury są porównywalne do naszej później wiosny. Po prawej Mariola fotografuje w pięknym starym pomarańczowym sadzie w tle charakterystyczne dla regionu murki z kamienia lawowego. fot. lewa greenmorning.pl, fot.prawa Magda Wasiczek

Dodatkową atrakcją była nauka fotografii makro-przyrodniczej od światowej klasy fotografki, mojej serdecznej przyjaciółki Magdy Wasiczek, która zdradzała dziewczynom tajniki swojego warsztatu podczas porannych sesji w skąpanej rosą trawie. A okazji do fotografowania kwiatów było dużo bo o tej porze roku na Sycylii kwitną już niektóre drzewo i krzewy.

IMG_2602-horz

Po lewej- ozdobne ptactwo domowe to pasja Justyny Podlaskiej mieszkającej na farmie. Po prawej moja ulubiona „sister in photography”- Magda Wasiczek- podczas wyjazdu dzieliła się z dziewczynami swoją wiedzą nt. fotografii macro. fot. greenmorning.pl

Dla każdej z nas to był czas ładowania akumulatorów dobrą, babską energią. Te wyjazdy choć krótkie w intensywny sposób zbliżają i otwierają ludzi. Gdzież niby w tle do ogólnych wydarzeń toczy się to co najważniejsze- terapeutyczne rozmowy o odnalezieniu sensu życia, o potrzebie samorealizacji, znalezienia czasu dla siebie, zatrzymania się w gonitwie dnia codziennego.

Dla każdej z nas to był czas ładowania akumulatorów dobrą, babską energią. Te wyjazdy choć krótkie w intensywny sposób zbliżają i otwierają ludzi. Gdzieś niby w tle do ogólnych wydarzeń toczy się to co najważniejsze- terapeutyczne rozmowy o szukaniu sensu życia, potrzebie samorealizacji, znalezienia czasu dla siebie, zatrzymania się w gonitwie dnia codziennego. Tu akurat, dobrze pamiętam, rozmawiamy o „sztuce olewania” i o tym jak się nie dać depresji. fot. Ania Kaim

Jak na przykład mimozy czy migdały. Aby fotografować kwitnące migdałowce jechałyśmy specjalnie półtorej godziny do Avola – miejsca które słynie na Sycylii z uprawy najlepszych odmian migdałów.

IMG_3331-horz

A to już farma migdałowa i buszujące wśród kwitnących migdałowców Marzena i Ania. fot. greenmorning.pl

_DSC6280-1000

Pożyczysz obiektyw? Nie ma sprawy, który chcesz? Wymianie i testowaniu różnego sprzętu nie było końca. Na zdjęciu Joasia i Ola. fot. Magda Wasiczek

IMG_2837-horz

Ja w fotograficznym raju- czyli buszująca w ciągnącym się po horyzont morzu karczochów. fot. lewa greenmorning.pl. fot.prawa Magda Wasiczek

unnamed

W drodze do awokadowego gaju, taaaaaaaakie widoki. Tam w tle to dymiąca Etna! fot. Anna Kaim

Zatrzymałyśmy się też na jeden wieczór w Syrakuzach uroczym miasteczku, które zachwyciło nas wszystkie, nie tylko pięknym wybrzeżem, urokliwymi wąskimi uliczkami ale również wielkimi parusetletnimi figowcami rosnącymi w samym sercu metropolii.

IMG_3662-horz

A to już Syrakuzy- jedno z najpiękniejszych a na pewno najbardziej fotogenicznych miast Sycylii. Zagubiona wśród urokliwych uliczek Ania Kaim. fot. greenmorning.pl

IMG_3679

Jedni fotografują drudzy kawkują. Wieczór na uroczym placu w Syrakuzach.

IMG_3522-horz

Szalone kobiety opróżniają garaż na odwiedzanej farmie migdałowej bo znalazły w nim stary przedwojenny automobil, który koniecznie trzeba sfotografować. fot.lewa greenmorning.pl, fot.prawa Joanna Warelich

_DSC6590-1000

Czy one fotografują czy pozują? Dominika, Magda, Mariola i Ania przy kwitnącym drzewie mimozy. Dzięki Magdzie Wasiczek uczyłyśmy się też na wyjeździe jak fotografować kwiaty. fot. Magda Wasiczek

_DSC7183-Edit-800nn-horz

Bliskie spotkania trzeciego stopnia z mieszkańcami farm.   fot. Magda Wasiczek

_DSC5544-Edit-800-horz

Każda z dziewczyn oprócz niesamowitych wrażeń i niezapomnianych wspomnień przywiozła z Sycylii setki pięknych zdjęć. Po lewej Kasia w szponach pomarańczowego drzewa po prawej Ola w awokadowym sadzie. fot Magda Wasiczek

_DSC7198-1000

No jak dorwałyśmy już takie wielkie lustro- to selfie musi być!!! Nieważne,że zmęczone, nieważne że rozczochrane od przedzierania się przez gąszcze pomarańczowe, nieważne, że ubrudzone od czołgania się w trawie – spełnione, zadowolone, uśmiechnięte i szczęśliwe- takie kobiety zawsze są piękne.  fot. Magda Wasiczek

To był wspaniały czas, dużo pozytywnej babskiej energii. Rozmowy do białego rana, tysiące zrobionych zdjęć, kilogramy zjedzonych prosto z drzew pomarańczy, nieskończona ilość wymienionych myśli, poglądów, pomysłów. Piękne, zawiązane na długo przyjaźnie. Dziewczyny- to był wielki zaszczyt i przyjemność spędzić z Wami tych parę cudnych dni.

Dziękuję: Magdo, Sylvio, Aniu, Magdo, Paulino, Magdo, Aniu, Mariolu, Joasiu, Marzeno, Kasiu, Olu i Magdo i mam nadzieję do zobaczenia niebawem.

Ciekawe z kim pojadę na Sycylię za rok? Może z Tobą? Kto wie????

Marzy Ci się taki wyjazd? Zostaw komentarz pod tym wpisem (wrócę do nich na pewno kiedy będę tworzyła przyszłoroczną listę uczestniczek). To jak- do zobaczenia za rok na Sycylii?