Dziś pierwszy poważny nocny przymrozek (-6’C!) dokonał spustoszeń w moim ogrodzie. Nie podniosą się po nim już dynie, które jeszcze niedawno nawet kwitły, nie odżyją moje ukochane nasturcje doszczętnie mrozem „spalone”. Owoce malin przepadły i zniszczyło mi część co delikatniejszych ziół. Resztki moich ukochanych pomidorów oklapły i co prawda wyglądają niezwykle fotogenicznie ale w większości do jedzenia już się nie nadają. Trawa rano była oszroniona a zieleń roślin nieco przygasła. Jak dla mnie- właśnie definitywnie kończy się lato.
Lato to wymarzona pora roku dla fotografa takiego jak ja. Dzień jest długi, światła w bród, tematów do fotografowania cała masa, wystarczy się zatrzymać i pochylić. Wszystko owocuje, kwitnie, zieleni się, chełpi pełnią barw- raj na ziemi, w ogrodzie i na talerzu.
Trudno żegnać się z tym wszystkim. Jednak co roku wielkim pocieszeniem jest dla mnie to, że niezmiennie po lecie przychodzi jesień, kolejna, jeszcze piękniejsza dla obiektywu pora roku. Z jej mgłami, miękkim światłem, opadającymi liśćmi, porannym szronem i ciepłymi barwami jest dla mnie najfotogeniczniejszą porą roku.
Już cieszę się na to całe piękno, które uda mi przez obiektyw zobaczyć i uwiecznić na zdjęciach. Postanowiłam również zachęcić Was- moi czytelnicy- abyście tej jesieni dostrzegli piękno dookoła i najzwyczajniej w świecie zaczęli chodzić na spacery fotograficzne.
Nie ma znaczenia czy jesteście amatorami czy profesjonalistami, czy fotografami kulinarnymi czy portretujecie ludzi. Doświadczenie zdobyte w fotografowaniu przyrody bardzo się Wam przyda. Jak wszyscy dobrze wiemy, nie ma lepszej metody nauki fotografii niż … robić zdjęcia.
Wiem, wiem, brzmi banalnie ale niestety jest prawdziwe. W fotografii jak w każdym innym rzemiośle musisz daną czynność powtórzyć setki, tysiące a nawet miliony razy aby zrozumieć jej istotę, nabrać praktyki, wyeliminować wszystkie błędy i stać się naprawdę dobry. Nie ma innej drogi. Nie ma innej drogi! NIE MA INNEJ DROGI.
Żebyśmy się jasno zrozumieli- nie uważam się za dobrego fotografa przyrody (choć wiem, że fotografowanie roślin bardzo pomogło mi rozwinąć skrzydła w fotografii kulinarnej). Jeśli chcecie uczyć się od najlepszych- proszę bardzo- oto MISTRZYNI- Magda Wasiczek. Nie dorastam jej nawet do pięt. Jednak wydaje mi się, że przez lata praktyki poczyniłam pewne postępy w tej dziedzinie. Zdobyłam doświadczenie i zgromadziłam wiedzę, którą z miłą chęcią się z Wami podzielę. Mam nadzieję, że pomoże wszystkim tym, którzy właśnie zaczynają przygodę z fotografią.
A więc zaczynamy. Oto parę moich skromnych rad.
Po pierwsze i najważniejsze ŚWIATŁO. Jest podstawą w fotografii bo tak naprawdę to ono maluje obrazy we wnętrzu naszego aparatu. Na początku trudno je zrozumieć i odróżnić to dobre od tego złego. Najlepszą radą jaką mogę Wam dać na start jest- „Nigdy nie wybierajcie się fotografować w samym środku dnia”. NAJLEPSZE ZDJĘCIA PRZYRODY ZROBICIE WCZESNYM RANKIEM I PÓŹNYM POPOŁUDNIEM. Wtedy to niski kąt padania promieni słonecznych powoduje, że światło jest „miękkie”. (O miękkim i ostrym świetle za chwilę).
Istnieje w fotografii pojęcie ZŁOTEJ GODZINY (golden hour)- wg. wielu jest to jedyny i najlepszy (biorąc pod uwagę jakość światła) czas aby fotografować. Znam nawet takich, którzy nie wychodzą z aparatem na zewnątrz o żadnej innej porze.
Podczas każdej doby mamy dwie złote godziny- pierwszą godzinę po wschodzie słońca i ostatnią godziną dnia przed zachodem słońca. Jeśli chcecie dokładnie określić kiedy w waszej szerokości geograficznej wypada złota godzina – tutaj znajdziecie stronę z kalkulatorem zsynchronizowanym z mapami google. Odnajdźcie tam swoje miasto a kalkulator wskaże Wam „waszą” złotą godzinę z dokładnością co do minuty. Jedyne co trzeba zrobić to nastawić budzik na wcześnie rano lub znaleźć godzinę wieczorem. Udać się na łono natury i odbyć „randkę ze swoim aparatem”. Będzie magicznie- obiecuję!
Wiem, że nie jest to dobra informacja dla wszystkich śpiochów ale osobiście uważam poranną złota godzinę- za ciekawszą. Jest mniej „złota” w barwie za to jej kolory są jakby czystsze, bardziej klarowne, jesienią ma też dużo więcej mgieł, rosy lub szronu, które od razu rozpoznacie jako niezwykle fotogeniczne.
Wieczorna złota godzina ma za to cudowną ciepłą poświatę (i jesienią jest w niej zdecydowanie cieplej niż w tej porannej!). Dla porównania, prawe zdjęcie w dyptyku powyżej zostało zrobione w wieczornej złotej godzinie, a prawe zdjęcie w dyptyku poniżej zostało sfotografowane w PORANNEJ złotej godzinie. Widzicie różnice?
Na marginesie wspomnę, że istnieje też w fotografii pojęcie niebieskiej godziny, która następuje tuż przed poranną i tuż po wieczornej złotej godzinie. Parę moich zdjęć z Chorwacji było robionych w niebieskiej godzinie (na pewno je rozpoznacie ze względu na niebiesko-granatową poświatę). W tej godzinie światła jest bardzo mało dlatego niezbędny do fotografowania staje się statyw.
Jeśli nie możecie fotografować w złotych godzinach to róbcie to po prostu rano i wieczorem. Jeśli musicie fotografować w środku dnia to moją zdecydowaną radą jest – UNIKAJCIE OTWARTEGO SŁOŃCA. Tzn. nie fotografujcie w miejscach gdzie jeśli popatrzycie do góry- światło was oślepia. Znajdźcie trochę cienia, np. pod drzewem, za krzakami, w lesie. Można też wykorzystać duże cienie które rzucają budynki ale wtedy lepiej fotografować nie głęboko w takim cieniu lecz na jego granicy. Starajcie się fotografować tak aby wasz obiekt był jeszcze w cieniu ale plamy słońca majaczyły już gdzieś w tyle kadru. Tą technikę widać na poniższych dwóch zdjęciach.
Wbrew pozorom i przyjętym stereotypom dużo prościej fotografuje się w dni pochmurne niż te słoneczne. Chmury na niebie służą jako naturalne rozpraszacze dla promieni słonecznych i powodują, że mamy „miększe” światło. W kolejnym dyptyku zdjęcie po lewej zostało wykonane kiedy mocne słońce świeciło bezpośrednio na koniczynę, zdjęcie po prawej to ta sama łąka 2 minuty później kiedy słońce przysłoniła chmura. Widzicie różnicę?
Światło rozproszone przez chmury jest miększe co w dużej mierze sprowadza się do tego, ze nie ma tak dużo kontrastów. Mocny kontrast mamy wtedy kiedy jasne partie fotografii są bardzo jasne prawie wypalone a ciemne są bardzo ciemne. Porównajcie proszę na obu zdjęciach najjaśniejsze i najciemniejsze kolory występujące w obrazie a zrozumiecie o czym mówię. Miękkie światło daje obrazy delikatniejsze, łagodniejsze, przyjemniejsze dla oka, choć moim zdaniem wpływa niekorzystnie na głębię kolorów (można to na całe szczęście poprawić potem w obróbce).
Podsumowując rady dotyczące światła. Jeśli dzień jest słoneczny najlepiej fotografować w nim rano i wieczorem. Jeśli musimy to robić w ciągu dnia szukajmy cienia ale nie bardzo głębokiego i ciemnego. Jeśli dzień jest pochmurny- możemy fotografować właściwie o każdej porze- dlatego, że chmury „zmiękczą” nam światło ale przy okazji „spłaszczą” też lekko nasze kolory.
Sytuacją idealną jest więc kiedy jednak świeci słońce (wtedy mamy piękne kolory) ale nie jest ono za mocne i daje „miękkie” światło(wtedy nie mamy zbyt dużych kontrastów). Jednym słowem jak się nie obrócić i jak nie kombinować musimy wrócić do punktu wyjścia- czyli złotej godziny 🙂
Żeby trochę zamieszać, napiszę, że ja osobiście bardzo lubię światło pochmurnych dni, nie przeszkadza mi, że kolory na moich zdjęciach są mniej nasycone (lubię barwy pastelowe, jasne, neutralne). Dla przykładu trzeci dyptyk w tym poście (ten z różowymi malwami) to dwa zdjęcia wykonane właśnie w dni pochmurne. Takie światło bardzo przypomina mi to z którym pracuję na co dzień w moim studio (mam tam jedno okno wychodzące na północ). Znam je jak własną kieszeń i potrafię dobrze kontrolować oraz korygować w późniejszej obróbce.
Dobrym przykładem jest poniższy dyptyk. Zdjęcie traw po lewej zrobione zostało w pochmurny dzień a to po prawej- zdjęcie bukietu kwiatów- zrobiłam w dzień słoneczny ale w moim studio. Światło na nich jest bardzo podobne. Widzicie to?
Druga rzecz, o której nie można zapominać w dyskusji o świetle to kierunek jego padania. I tutaj wbrew temu czego uczono nas od dziecka- NAJLEPSZE ZDJĘCIA TO TE ROBIONE POD ŚWIATŁO (oznacza to, że fotografowany obiekt znajduje się pomiędzy źródłem światła a naszym aparatem). Większość zdjęć, które robię na zewnątrz staram się robić pod światło. Czasami oznacza to fotografowanie bezpośrednio pod słońce (wtedy warto nie pokazywać słońca bezpośrednio w kadrze ale umieścić go na samym jego skraju (tak jak na zdjęciach maków poniżej lub jak na zdjęciu łąki zrobionej w wieczornej złotej godzinie). Czasami oznacza to fotografowanie w stronę plam słońca obijających się od trawy, czasami w stronę słońca przebijającego się przez gąszcz krzaków. Generalna zasada jest taka- chcemy aby w tle naszego zdjęcia słońce malowało plamy jaśniejszych i ciemniejszych pól i aby za naszym obiektem była piękna poświata- wtedy nasze zdjęcia wyglądają „malarsko”.
Jeśli nie mamy możliwości fotografować „pod światło” wybierzmy światło padające z boku. Najgorszą opcją będzie fotografowanie „ze światłem” (czyli ze źródłem światła za plecami) oraz ze światłem padającym bezpośrednio z góry (dlatego między innymi nie fotografujemy w samo południe). Te dwa kierunki padania światła powodują, że nasze zdjęcia będą wyglądać „płasko”. (Jeśli światło pada z góry cień chowa się pod obiekt, jeśli światło pada z przodu cień chowa się za fotografowany obiekt. Nie widać wtedy światłocienia i odbiorca traci wrażenia trójwymiarowości czyli zdjęcia wydają się płaskie.)
Jeśli jest pochmurny dzień oznacza to, że nie mamy wyraźnego źródła i kierunku podania światła, otacza nas ono z reguły równomiernie z każdej strony. Wtedy kierunek nie jest aż taki ważny, choć fotografowanie w stronę jaśniejszą bardzo pomaga (patrz dyptyk z malwami i różowymi kwiatami lub poniższe zdjęcia).
Pomówmy teraz chwilę o innym kącie- nie kącie padania światła ale KĄCIE FOTOGRAFOWANIA. Kąt fotografowania oznacza z jakiej pozycji uwieczniamy na zdjęciu dany obiekt. Z góry? Z dołu? Z boku? Z przodu?
I tutaj moją radą jest – jeśli chcesz fotografować małe urokliwe rośliny to MUSISZ ZNIŻYĆ SIĘ DO ICH POZIOMU. Większość prezentowanych dziś zdjęć wykonałam, kucając, klęcząc, siedząc na ziemi lub na niej leżąc. To jest bardzo częsty błąd początkujących fotografów- wszystko fotografują z tego samego poziomu stojącego człowieka. Wtedy niemożliwym jest zrobienie takich zdjęć jak poniżej.
W mojej torbie fotograficznej zawsze znajdziecie duży worek na śmieci, który zdarza mi się rozścielać na mokrej czy zmrożonej szronem ziemi aby móc się na nim wygodnie położyć. Polecam. Generalnie dobre do jesiennych spacerów fotograficznych będą kalosze oraz ubranie którego nie szkoda Wam będzie pobrudzić. Wtedy chętniej wchodzić będziecie w szuwary, kłaść się na ziemi czy spacerować skąpaną w rosie łąką.
Oczywiście jeśli chcecie fotografować wysokie drzewo nie musicie kłaść się na ziemi, jeśli jednak chcecie sportretować niskiego kwiatka, kępkę trawy czy pięknego grzyba- trzeba będzie się trochę pobrudzić. Fotografowanie z niskiej, równoległej perspektywy daje nam też możliwość zbudowania głębszej kompozycji (tzn. na zdjęciu widać dużo przestrzeni za obiektem). Jeśli natomiast niski kwiatek fotografujemy z góry tuż za nim w tle będzie widać tylko ziemię lub trawę (i to całkiem ostrą bo aby uzyskać dobre rozmycie potrzebna jest m.in. odległość) i zdjęcie będzie wyglądać płasko- zabraknie mu wielowymiarowości.
W prezentowanych dziś zdjęciach tylko dwa razy zdecydowałam się na kąt inny niż opisywany powyżej. Wybrałam kąt „z góry do dołu” na dwóch prawych zdjęciach poniższych dyptyków. Zrobiłam to bardzo świadomie.
Prawe zdjęcie grzybków poniżej , tylko dlatego mogło zostać wykonane w kącie „góra-dół” ponieważ grzyby rosły „piętrowo”, na pniu, dość wysoko od ziemi. Dzięki temu zyskałam w tle dużo przestrzeni a moja kompozycja zyskała „wieloplanowość” .
Drugie zdjęcie to żółte pomidory, które rosły wysoko nad ziemią , dzięki znacznej odległości ziemia na zdjęciu wyszła rozmyta i pozbawiona szczegółów a to nadało głębi mojemu zdjęciu.
Podsumowując- jeśli chcesz fotografować rośliny z góry ku dołowi powinny one rosnąć nie przy samej ziemi lecz wyżej, a ty powinieneś zadbać o to aby na takim zdjęciu pojawił się drugi plan(nie musi być ostry, nawet lepiej kiedy jest pięknie rozmyty). Wybierając kąt fotografowania równoległy (jak na wszystkich pozostałych prezentowanych zdjęciach) nie ograniczasz widza i pokazujesz głębie na swoich fotografiach. Dzięki niej zdjęcia wyglądają na bardziej trójwymiarowe a więc i bardziej realne (choć magiczne ;).
Jest jeszcze parę aspektów, które należałoby omówić w kwestii dzisiejszego tematu. Na pewno dylematy sprzętowe, tzn. jakie aparaty i obiektywy będą najlepsze do fotografii w ogrodzie i lesie. Druga kwestia to jak z tym sprzętem pracować, na jakich trybach fotografować, jakich używać przesłon, czasów, ISO etc. Kolejna kwestia to bokeh czyli rozmyte tło oraz pożądane przez wszystkich piękne „kółeczka”w tle (jak w dolnej partii dyptyku z pomidorami). Tuż za bokehem podąża oczywiście cała wiedza związana z głębią ostrości (czyli jak to zrobić aby część zdjęcia była ostra a wszystko za i wszystko przed tą częścią pięknie się rozmywało). Kolejna rzecz to rozpoznanie „obiektów fotogenicznych” czyli próba odpowiedzi na pytanie „Co powoduje, że jedna roślina „urokliwie” wygląda na zdjęciu a druga już mniej?” Warto też pomówić o doborze kolorów i podstawach kompozycji (to zasady,które w każdej fotografii mają szerokie zastosowanie).
Moi zdaniem to jednak trochę tego za dużo jak na jeden wpis. Poza tym, nie do końca wiem czy taki temat Was- moi czytelnicy- interesuje. Jeśli tak- dajcie znać w komentarzach a na pewno omówię ww. kwestie w którymś z kolejnych postów. Jeśli coś z tego co dziś opisałam wydaje się Wam niejasne- również pytajcie. Pamiętajcie – „Nie ma niemądrych pytań, są tylko głupie odpowiedzi”.
Zdaję sobie sprawę, że wśród licznych darów danych mi od Boga nie ma niestety talentu- krótkiego, spójnego i klarownego wyrażania się (w słowie pisanym). Dlatego jeśli trzeba coś komuś bardziej wyklarować, zrobię to z miłą chęcią. Zapraszam też na moje kursy, gdzie uczę podstaw fotografii takich jak kompozycja i zrozumienie światła a one moim zdaniem przydają się w każdym typie fotografii (nie tylko kulinarnej). Przyjeżdża do mnie coraz więcej kursantów, którzy chcą uczyć się fotografii nie tylko kulinarnej i nagle okazuje się, że wiele zasad o których uczę jest zupełnie uniwersalna.
A na razie zostawiam Was, sam na sam z najpiękniejszą porą roku do fotografowania. Nastawiajcie budziki na poranna złotą godzinę, spakujcie aparat, włóżcie kalosze, wsiadajcie na rower i ruszajcie w nieznane. Z pewnością (tak jak ja i wielu innych) odkryjecie, że obiektyw jest jak magiczny kalejdoskop dzięki któremu dostrzeżecie piękno do tej pory dla Was ukryte. Więcej o tym cudownym uczuciu piszę TUTAJ.
A więc! Żegnaj lato! Witaj jesień! Oto nadchodzimy aby pięknie Cię sportretować! Szykuj się!