Należę do tych szczęśliwców, którzy posiadają swój ogród warzywny. I choć w moim przypadku jest to nieduży zagon z paroma grządkami – to mamy z tego dużo frajdy i wiele śniadań, obiadów oraz kolacji. No bo czyż jest coś wspanialszego niż wyjść rano boso do ogrodu i nazbierać sobie warzyw, ziół, owoców i zieleniny na własnoręcznie przygotowany posiłek? To jest dla mnie kwintesencja lata. Te przepełnione dobrami koszyki przynoszone z ogrodu dokładnie wtedy kiedy istnieje taka potrzeba. To jest moja najbardziej lokalna z „lokalnych żywności”- taka której wystarczy 1 minuta, żeby z ogrodu znaleźć się na moim talerzu. Lato trwaj!
Żebyście nie zrozumieli mnie źle. Nie mam wielkiego gospodarstwa ekologicznego czy półhektarowego zagonu. Mam tylko mały warzywniak gdzie przez większość sezony i tak rośnie więcej chwastów niż roślin jadalnych. Nie jadam TYLKO produktów z mojego ogrodu- zaopatruje się również na lokalnym targu czy w supermarketach. Jednak te rośliny które udaje mi się własnoręcznie wyhodować uznaję za bezcenne dobro rodzinne. Posiłki z nich przyrządzane to zawsze wielka przyjemność i celebracja. Nie mogę sobie nigdy podarować by przy stole nie ogłosić – „dziś jemy posiłek w 100% składający się z tego co zebrałam w ogródku” lub ” to już nasze pomidory na tych kanapkach” lub „gdzie byśmy dostali kwiaty cukinii o tej porze?- super mieć ogródek”. Nie muszę tego zresztą mówić bo to po prostu czuć- warzywa uprawiane we własnym ogrodzie i zbierane tuż przed gotowaniem smakują po prostu inaczej, lepiej, pełniej. A co ważniejsze ich mozolne uprawianie uczy pokory i szacunku wobec jedzenia oraz powoduje, że pusty frazes „Dzięki Ci Panie za Twe hojne dary” nabiera zupełnie innego znaczenia. Lato to dla nas zawsze okres intensywnych spotkań z przyjaciółmi. Dzieciaki biegają po ogrodzie, szaleją w basenie, grają z nami w siatkówkę czy piłkę nożną, urządzają podchody, bitwy, poszukiwania skarbów, zawody łucznicze i turnieje strzeleckie a kiedy już znudzą się tym wszystkim przychodzą na naszą dużą werandę i wołają JEŚĆ!!! Po całym dniu szaleństw są tak głodne, że oprócz domowej pizzy i gofrów, które obowiązkowo muszą być w jadłospisie letnich spotkań, udaje nam się „przemycić” również tą oto „ogródkową sałatkę”.
Sałatka sprawdzi się nie tylko na przyjęciach ale i podczas codziennych domowych posiłków. Szczególnie na śniadania. Wg. mnie taka dawka witamin daje lepszy zastrzyk energii niż jakakolwiek kawa. W mojej kuchni za każdym razem „letnia sałatka” jest nieco inna- bo zależna od tego co akurat dojrzewa, kwitnie lub ma dorodne liście w ogrodzie. Jeśli nie macie ogrodu- trudno- skomponujcie ją z tego co znajdziecie w swojej lodówce lub lokalnym sklepie warzywniczym. A może zacznijcie uprawiać coś na balkonie czy parapecie? Naprawdę sporo można tam zmieścić. Do „ogrodowej sałatki” bardzo często używam moczonej w śmietance mozarelli. Jest ona dodatkiem i sosem sałatkowym w jednym. Kremową śmietankę (najlepiej 36%) należy wymieszać z przyprawami- w moim wypadku jest to czarna sól, asafetyda, suszone i świeże oregano. Wy jeśli nie używacie tych przypraw możecie dodać ostrej, słodkiej lub wędzonej papryki, czosnku, pieprzu, pieprzu ziołowego. Dobrze sprawdzi się również świeża bazylia, mięta czy tymianek cytrynowy. Kawałki mozarelli zostawia się w śmietance na pół godziny aby namokły i nabrały aromatu. Jeśli nie lubicie lub nie jecie produktów mlecznych pomińcie mozzarellę i podajcie sałatkę z odrobina oliwy z oliwek.
Mieszanka warzyw, liści i kwiatów też jest bardzo umowna. Ja lubię kiedy jest różnorodna, w taki sposób, że na moim talerzu znajduje się zarówno coś do pochrupania jak i coś o miękkiej konsystencji, coś o łagodnym oraz zdecydowanym smaku, aromaty świeże i cięższe, wszystkie odcienie zieleni i cała warzywna tęcza. Warto pamiętać, że- jak w normalnym życiu tak i na talerzu- doskonałość osiąga się poprzez różnorodność i harmonię.
LETNIA SAŁATKA OGRODOWA zielone liście: do doprawienia: Nie trzeba (choć można) używać wszystkich liści, kwiatów czy warzyw na raz. Można wybrać swoją własną mieszankę lub użyć tego co akurat rośnie w naszym ogrodzie lub uda nam się kupić np. na lokalnym targu. Ważne aby wszystko było jak najświeższe. 1. Najpierw wykonaj sos. W miseczce wymieszaj śmietanę z przyprawami i ziołami dodaj pokrojoną (lub porwaną) na drobne kawałki mozarellę. Pozostaw aby nasiąkła przez co najmniej 30 minut.
Zamiast moczonej w kremówce mozarelli możesz użyć jako sosu- jogurtu naturalnego, majonezu, lub oliwy z oliwek.
|