Choć w Polsce jarmuż stał się popularny zaledwie parę lat temu moja znajomość z tym zielonym warzywem trwa już ponad 30 lat. Zaczęło się fatalnie, bo 20-letnią nienawiścią zapoczątkowaną półrocznym pobytem na pewnej ekologicznej farmie w Sudetach. Tam to, jako nastolatka najpierw ten jarmuż w wielkich ilościach musiałam sadzić, potem pielić a potem jeszcze, zimą, wygrzebywać zlodowaciałe liście spod śniegu.
Oj nasłuchał się ode mnie wtedy jarmuż wiele niecenzuralnych słów 🙂 Podejrzewam, że gdyby na owej farmie znalazł się kucharz, który by te, pyszne przecież, zielone liście umiał podać we właściwy sposób to moje negatywne nastawienie zmieniłoby się dość szybko a tak, niestety, przetrwało 20 długich lat. Na całe szczęście do czasu aż któregoś dnia zjadłam u moich holenderskich znajomych przepyszną, prostą zupę z liśćmi jarmużu (który to właśnie przepis dziś wam prezentuje). Pamiętam wyjechałam wtedy od nich z wielką torbą delikatnych młodych jarmużowych liści zerwanych w ich ogrodzie i … przepadłam. Tak mocno, że od tego czasu, uprawa jarmużu zajmuje co roku pokaźną grządkę w moim warzywniaku a co najważniejsze sadzę jarmuż przynajmniej parę razy w sezonie.
Odkryłam, że nie trzeba czekać ze zbiorami do zimy (choć warto, bo jarmuż obok brukselki to jedyne warzywo, które może przetrwać w gruncie całą zimę, więc możemy mieć świeżą lokalną zieleninę nawet w grudniu czy styczniu) ale można jarmuż zjadać już od samego początku wegetacji. Tym którzy nie przepadają za twardymi „dorosłymi” liśćmi jarmużu proponuję zacząć znajomość z tym warzywem od małych listków ledwo wyrośnięty z ziemi. Można nawet posadzić je w skrzynkach na balkonie. Są pyszne i delikatne, idealnie nadają się do sałatek, kanapek i wszelkiego rodzaju smoothie.
Zdecydowanie uważam, że im młodsze liście jarmużu tym ich zastosowanie w kuchni jest szersze.Jeśli brakuje Wam wyobraźni to zacznijcie używać jarmużu wszędzie tam gdzie pojawiłby się szpinak (warto zauważyć, że choć oba warzywa są wielka skarbnicą minerałów i witamin to jarmuż znacznie przerasta szpinak w zawartości wapnia, witaminy C i błonnika) lub zacznijcie używać obu rodzajów liści w potrawach pół na pół albo po prostu pójdźcie do kiosku gdzie właśnie można nabyć październikowy numer magazynu Moje Gotowanie a w nim moje propozycje dań z jarmużem prezentowane na dzisiejszych zdjęciach (w ich przygotowaniu sprawdzą się zarówno młodziutkie delikatne liście jarmużu jak i te bardziej twarde ciemnozielone okazy). Jest jarmużowe pesto, zielone smoothie, kasza bulgur smażona z jarmużem i orzechami nerkowca są wreszcie moje ulubione liscie jarmużu smażone w pikantnej tempurze. Jest i zupa, na którą przepisem się dziś z Wami dzielę, dzięki uprzejmości redakcji magazynu. Życzę Wam więc jarmużowego smacznego!
ZUPA Z LIŚĆMI JARMUŻU, CIECIERZYCĄ I FASOLKĄ MUNG
(pyszna, pożywna, wegańska)
1 puszka ugotowanej ciecierzycy
1/2 szkl zielonej fasolki mung
2 garście młodych liści jarmużu
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
1 łyżeczka nasion kolendry
2 łyżki oleju rzepakowego
1/4-1/2 łyżeczki płatków chili
4 szkl wody
sól, pieprz i sok z cytryny do smaku
Fasolkę mung dokładnie płuczemy w ciepłej wodzie, zalewamy 4 szkl wody, dodajemy olej, pieprz ziołowy, porwane liście jarmużu i gotujemy pod przykryciem aż fasolka zacznie się rozpadać. Wtedy dodajemy odsączoną z zalewy cieciorkę, utłuczone w moździerzu nasiona kolendry i płatki chili oraz sól do smaku. Gotujemy jeszcze około 10 minut, w międzyczasie dolewając tyle wody aby uzyskać pożądaną konsystencję zupy. Doprawiamy sokiem z cytryny.
W wersji niewegańskiej zamiast oleju dla lepszego smaku można użyć masła.
Właśnie trwa sezon na kwiaty jarmużu. Mają je w ogrodzie tylko ci, którzy nie zjedli całego jarmużu zimą (co jest nie lada wyzwaniem!). To, że kwiaty jarmużu są pyszne odkryłam zupełnie niedawno czyli w zeszłym roku. Jakimś cudem został mi w ogrodzie po zimie jeden samotny krzak jarmużu a raczej resztki krzaka z paroma pozostawionymi na czubku listkami. Nie wiem dlaczego go nie wyrwałam podczas wiosennych porządków o ogrodzie? W każdym razie został i stara łodyga wraz z pierwszymi ciepłymi dniami wiosny zaczęła się pokrywać od nowa małymi listkami (przepysznie delikatnymi w porównaniu nie tylko do starych zimowych ale i do zupełnie młodych które kiełkują z nasion późną wiosną). To był już wielki plus- mieć świeżą delikatną zieleninę w ogrodzie zanim się posiało cokolwiek w tym sezonie.
Potem na przełomie kwietnia i maja krzaki strzelają łodygami w górę i najpierw pojawiają się na nich malutkie zielone pączki, które bardzo szybko – bo w ciągu zaledwie paru dni zamieniają się morze małych żółtych kwiatuszków. Kwiaty (tak samo jak liście) jarmużu są jadalne i są pyszne. Mnie najbardziej jednak smakują kiedy jeszcze są zielonymi pączkami. Są wtedy delikatne, chrupiące i słodziutkie. W smaku przypominają mi trochę brokuły, trochę szparagi a trochę same liście jarmużu, mają lekko orzechowy smak. Kiedy pączki rozkwitają nabierają ostrzejszego posmaku. Wtedy bardziej przypominają rzodkiewkę lub rukolę.
Kwitnący jarmuż przypomina wyglądem kwitnące brokuły. Nie ma się czemu dziwić bo należą do tej samej rodziny roślin. I choć kwiatki obu warzyw można by pomylić wizualnie to moim zdaniem nie da się pomylić ich w smaku. Kwiaty jarmużu są wykwintniejsze i słodsze, po prostu pyszne. Mnie tak zasmakowały zeszłego roku, że posadziłam dodatkowych parę krzaków i oszczędzałam je przez zimę aby dotrwały do wiosny. Długo nie mogłam się doczekać ale oto nadszedł… ten jeden tydzień w roku kiedy na jarmużu są już pączki ale jeszcze nie zaczynają wszystkie rozkwitać jak szalone. Korzystam jak mogę jedząc te małe pyszne witaminowe bomby codziennie w sałatkach lub pochrupując prosto z krzaczków podczas pracy w ogrodzie( której ostatnio mam sporo bo się bardzo spóźniłam z sianiem i rozsadzaniem w tym roku). Mam parę pomysłów jakby kwiatów jarmużu użyć do innych dań, nie na surowo (np. do spaghetti primavera lub do zapiekanki warzywnej z gorgonzolą lub smażone w tempurze) ale za każdym razem jak się przymierzam to mi ich jakoś szkoda a raczej szkoda mi mnie, która wiosną pilnie potrzebuje dużej dawki witamin i zjadam je jednak na surowo.
A wy? Odkryliście już kwiaty jarmużu? Jeśli nie to musicie poczekać do następnej wiosny. Teraz przyszedł dobry czas na posianie jarmużu w ogrodzie, będzie dawał plony przez całe lato (można zrywać już malutkie listki do sałatek), jesień i zimę (jarmuż spokojnie zimuje pod śniegiem i zdarza mi się jego zamrożone liście przynosić do kuchni nawet jeszcze w lutym i gotować z nich różne potrawy) a potem następnej wiosny zastaniecie taki piękny widok w ogródku jak na moich dzisiejszych zdjęciach. Najpierw się nim pozachwycacie a potem schrupiecie go ze smakiem. Może w takiej sałatce jak moja? Polecam!
SAŁATKA Z KWIATAMI JARMUŻU
(z awokado, sezamem i rzodkiewkami)
2 garście kwiatów jarmużu (najlepiej nierozwiniętych pąków)
5 rzodkiewek
1 awokado
2 łyżki sezamu
garść orzechów nerkowca
2-3 łyżki twarogu (w wersji wegańskiej można pominąć)
oliwa z oliwek, sok z cytryny, sól, pieprz, wędzona papryka (do smaku)
1. Umyj i wysusz kwiaty jarmużu, łodygi połam na krótsze kawałki.
2. Rzodkiewki umyj i pokrój na cieniutkie talarki.
3. Awokado rozkrój na pół, wyjmij pestkę, obierz i pokrój w kostkę lub w cienkie plasterki.
4. Sezam upraż na suchej patelni do złotego koloru. Odstaw do wystygnięcia.
5. Orzechy upiecz w piekarniku (180’C) na suchej blaszce do złotego koloru. Wsyp do miseczki dodaj pół łyżeczki oliwy z oliwek, wymieszaj tak aby oliwa pokryła orzechy, wtedy wsyp do miseczki trochę soli i wędzonej papryki (jeśli lubisz) i znowu wymieszaj aby orzeszki pokryły się przyprawami.
6. Na talerzach układaj kawałki awokado i gałązki z pąkami jarmużu, posypuj orzechami, sezamem i plasterkami rzodkiewek. Dodaj pokruszony twaróg. Przyozdób rozwiniętymi kwiatkami jarmużu. Dopraw solą, pieprzem, sokiem z cytryny i oliwą z oliwek lub innym ulubionym olejem. Podawaj natychmiast.
Kwiaty jarmużu są jak szparagi- same łamią się we właściwym miejscu. Trzeba po prostu lekko uginać czubki łodyg na wysokości 5-7 cm. Gałązki pękną w takim miejscu, że w ręce zostanie nam mięciutka i chrupiąca część rośliny a łykowata część łodygi która dalej będzie produkować pyszne liście pozostanie na roślinie.
Najsmaczniejsze są nierozkwitnięte zielone pączki jarmużu. Wydają się być delikatniejsze i słodsze niż żółte kwiatki- te też są pyszne ale mają w sobie leciutką goryczkę- za to przepięknie się prezentują na talerzu.