Moi Drodzy Czytelnicy, życzę Wam serdecznie pięknych Świat Bożego Narodzenia. Niech będą takie jakie sobie wymarzycie. Może dla części z Was będą takie jak na poniższych zdjęciach?
Pełne dekoracji z wykorzystaniem elementów natury. Ci którzy stale śledzą tu moje zdjęcia- wiedza, że uwielbiam wykorzystywać tyle natury ile to tylko możliwe w moich sesjach.
Uważam, że Natura jest najpiękniejszym designerem i wszystko co stwarza z założenia jest piękne i fotogeniczne. Dlatego najczęściej swoich inspiracji szukam na spacerach w lesie i na łąkach czy polach.
Uwielbiam kiedy porą świąteczną, w domu pachnie nie tylko piernikiem i bigosem ale również iglastymi gałązkami wszelkiego rodzaju.
Nie ograniczam się do świerku- sięgam po cyprysy, cisy, sosny(szczególnie lubię syberyjska z długimi miękkimi igłami), jodły czy modrzewie (choć te ostatnie rzadko potrafią dotrwać zielone do końca grudnia).
Może zainspiruje też Was aby w tym roku obok plastikowych świecidełek użyć do dekoracji pachnących i zielonych gałązek?
Ściskam serdecznie i wracam do gotowania wegetariańskiego bigosu. Jeśli chcecie znać mój przepis znajdziecie go TUTAJ.
Ta sesja powstała w przepięknych wnętrzach Pałacu Kamieniec Jeśli wybieracie się na Dolny Śląsk – to jest to miejsce, które warto odwiedzić, zarezerwować tam nocleg i koniecznie zjeść coś w lokalnej restauracji. Zdjęcia z tej sesji idealnie oddają charakter tego miejsca. Jest przepięknie urządzone, z wielkim smakiem i dbałością o każdy szczegół- będziecie zachwyceni. Obiecuję.
Kiedy już będziecie w Pałacu- bezwzględnie musicie też odwiedzić oddalone o parędziesiąt kilometrów urokliwe miasteczko Bardo a w nim najpiękniejszy sklep z porcelaną i innymi akcesoriami do dekoracji jaki widziałam w Polsce. Kredens Babci Heli.
Właścicielka tego sklepu- Kasia Kowalczyk- jest autorką wielu dekoracji- pokazanych na dzisiejszych zdjęciach. Jej kreatywność jest tak wielka jak miłość do pięknych przedmiotów, których w jej sklepie znajdziecie tysiące. A jeśli będziecie mieli wielkie szczęście może Kasia zaprosi Was do swojego domu- najpiękniejszego w Bardzie- otoczonego jeszcze piękniejszym ogrodem z którego pochodzą wszystkie dynie i kwiaty prezentowane na dzisiejszych zdjęciach.
Mnie się udało być parę razy gościem Kasi i jej męża Arka i z zachwytu nad ich kreatywnością powstało wiele moich sesji, m.in TA lub TA . Uwielbiam tą dwójkę wspaniałych ludzi z ich fotogenicznym kotem, ogródkiem pełnym kur i królików oraz wspaniałym synem Bartkiem, który z wielką radością odstępuje mi swój pokój za każdy razem kiedy nocuję w ich cudownym domu.
Warto wspomnieć, że dzisiejsza sesja powstała na zlecenie magazynu Weranda i opublikowana została w listopadowym numerze tego miesięcznika. Jedno ze zdjęć z sesji trafiło też na okładkę magazynu. Dziękuję wszystkim zaangażowanym w to przedsięwzięcie- obsłudze i właścicielom Pałacu, Kasi i Arkowi Kowalczyk oraz Redakcji Werandy. To dzięki Wam mogę tworzyć piękno. A Wam moi czytelnicy- dziękuję, że cały czas tu już od prawie 10 lat jesteście. Jeśli czytacie jeszcze moje teksty- to proszę zostawcie komentarz- będzie mi niezmiernie miło przeczytać, kto tu jeszcze zagląda.
Sesja ukazała się w magazynie Weranda Country, w jego majowym wydaniu. Znajdziecie w niej moje przepisy na kulinarne wykorzystanie czosnku niedźwiedziego.
Jest przepis na klasyczne pesto z czosnku, są zawijane wytrawne bułeczki z czosnkiem niedźwiedzim, są pieczone rożki z nadzieniem z sera i czosnku, jest pyszna zupa z czosnku niedźwiedziego i młodych ziemniaczków.
Jest wreszcie bardzo ciekawy przepis na zawijany omlet z pokrzywą i czosnkiem niedźwiedzim- danie proste do wykonania ale z efektem WOW!- a takie dania jak już wiecie lubię najbardziej 🙂
Witam serdecznie, mam dziś dla Was moje fotograficzne podsumowanie 2021 roku. Zawodowo to był dla mnie dobry, stabilny rok. Rok, który pozwolił wrócić mi w końcu do mojej porządnej praktyki robienia dużej ilości sesji w sezonie i chowania ich do szuflady na przyszły rok.
W corocznym sylwestrowym liczeniu moich zdjęć które ukazały się w druku osiągnęłam całkiem niezły wynik za rok 2021 w liczbie- 198 zdjęć. Złożyły się na niego sesje w prasie polskiej, niemieckiej, francuskiej i włoskiej, część zdjęć do jednej książki, okładka do innej, 2 kalendarze oraz 2 okładki magazynowe.
W kulinarnej fotografii komercyjnej współpracowałam też z paroma markami, w tym moimi dwoma ulubionymi : INKA i Kikkoman. Opracowywałam dla nich również wegańskie i wegetariańskie przepisy kulinarne.
Za wielkie wydarzenie 2021 roku uważam też poznanie Kasi Kowalczyk, właścicielki sklepu Kredens Babci Heli– jednej z najbardziej kreatywnych osób które spotkałam. Kasia przyjechała w kwietniu do mojego studia wraz z mężem na kurs fotografii kulinarnej. Tak się polubiłyśmy, że już w czerwcu z Kasią robiłam pierwsze sesje dekoracyjne w jej pięknym sklepie, domu i ogrodzie. Kasiu- dziękuję za to że pojawiłaś się w moim życiu- wniosłaś do niego dużo piękna, entuzjazmu i kreacji.
Zdecydowanie rok 2021 upłynął mi pod znakiem sesji dekoracyjnych- zrobiłam ich dwa razy więcej niż tych kulinarnych czyli paręnaście. W końcu obfotografowałam wszystkie moje ulubione kwiaty, między innymi konwalie, niezapominajki i piwonie do których przymierzałam się od paru lat (w tym pomogła mi nieoceniona Anna Simon- Aniu dziękuję za kolejny rok owocnej współpracy). Jednak postanowiłam, że w 2022 chciałabym wrócić do tego co kocham w fotografii najbardziej- czyli kreowania przepisów i ich fotografowania. Mam również nadzieję że będzie to rok z większą ilością podróży niż dwa ostatnie. Na dobry początek już w najbliższy poniedziałek ruszam z aparatem do Tajlandii- trzymajcie kciuki aby wszystkie moje plany się udały.
Przez cały rok odwiedziło również moje studio wielu kursantów, to jest jedna z najprzyjemniejszych dziedzin moje zawodowej pracy. Móc towarzyszyć Wam wszystkim na drodze rozwoju fotograficznego. Uwielbiam Was spotykać, zarażać się na nowo Waszym entuzjazmem, widzieć w Waszych oczach energie do działania i ten błysk kiedy nagle skomplikowane rzeczy stają się proste bo „ktoś mi to w końcu po ludzku wytłumaczył”. Za każdym razem kiedy otwieram maila ze zgłoszeniem na kurs (często nawet z zagranicy) czuję się zaszczycona, że ktoś po raz kolejny zaufał mi na tyle, że wybrał mnie na swojego nauczyciela- dziękuję. Dziękuję za kursy na żywo w moim studio, dziękuję za zajęcia online, dziękuję tym którzy byli u mnie po raz pierwszy, dziękuję tym którzy wracają co roku po nową dawkę wiedzy i inspiracji oraz tym z którymi współpracuję na stałe w ramach mentoringu. A wszystkim tym, którzy cały czas się zastanawiają czy przyjechać na kurs do mnie- polecam przestać się zastanawiać tylko zacząć realizować swoje marzenia- TUTAJ można wypełnić ankietę zgłoszeniową– oddzwonię i porozmawiamy o Waszych potrzebach. Zapraszam każdego a szczególnie tych, którzy są na początku tej drogi i którzy myślą, że na kurs u mnie umieją jeszcze za mało- im mniej umiecie tym lepiej- takie osoby lubię uczyć najbardziej.
No i na koniec chciałabym bardzo podziękować komuś bez kogo całe moje fotograficzne osiągnięcia nie byłyby takie jakie są. A tą osobą jest jedyna i nieoceniona- moja asystentka, modelka i przyjaciółka- Renata Mogilewska. To ona sprząta ze mną w studio, to ona robi zakupy, to ona pozuje do większości zdjęć, to ona maluje od nowa paznokcie na kolor pasujący do sesji (choć właśnie wróciła od manicurzystki z zupełnie innym odcieniem), to ona tacha specjalnie ekspres do kawy ze swojego domu, żebyśmy mogły w nim spienić trochę mleka do sesji, to ona ociera mi łzy frustracji i leczy moje zwichnięte biodro, dba o to żeby miała co pić i jeść podczas pracy (bo ja o tym zupełnie zapominam) a na każdych moich publicznych wykładach siedzi w widocznym miejscu i żarliwie kiwa głową w odpowiednich miejscach bo wie, że to pozwala mi się pozbyć tremy. Renato- jesteś moim największym skarbem- dziękuję, że mi pomagasz i cieszę się, że sama załapałaś bakcyla fotograficznego. Zobaczcie tylko jak pięknie Renata fotografuje TUTAJ.
Zdjęcia: 1/ Styczeń- zdjęcie z jedynej sesji robionej w tym roku tylko i wyłącznie dla czystej przyjemności 2/ Luty- zdjęcie dla Marki INKA z jej mlekami roślinnymi -ukazało się w corocznym kalendarzu firmy 3/ Marzec- mała zajawka cytrynowej sesji, którą zobaczycie w lutowym wydaniu magazynu Weranda 4/ Kwiecień- zdjęcie z dekoracyjnej sesji ziołowej we współpracy z Anią Simon- ukazało się w magazynie Weranda 5/ Maj- piknik na prywatnej ogródkowej plaży Kasi Kowalczyk- ukazało się w magazynie Weranda 6/ Czerwiec- zdjęcie z czereśniowej sesji, która czeka w szufladzie na publikację w 2022 roku- we współpracy z Anią Simon 7/ Lipiec- zdjęcie z sesji o polskich polnych kwiatach- we współpracy z Anią Simon- ukazało się w magazynie Country 8/ Sierpień- zdjęcie z sesji „W niebieskiej filiżance” ukazało się na okładce sierpniowego wydania magazynu Country, we współpracy z Kasią Kowalczyk 9/ Wrzesień- sałatka ze smażonymi kurkami, serem halloumi i nasturcjowym dressingiem- czeka wraz z sesją kurkową na publikację w 2022 roku 10/Październik- zupa z soczewicy z przypalanym jarmużem i oliwkami- zdjęcie z oliwkowej sesji, którą można właśnie podziwiać w kioskach w lutowym wydaniu magazynu 11/ Listopad- zdjęcie dla Iga Sarzyńska Wzrusza Toruń z jej pierniczkami 12/Grudzień- kawowo- czekoladowa rozpusta- zdjęcie dla marki INKA
Witam serdecznie i uprzejmie informuję, że dostępne w kioskach jest już wrześniowe wydanie Magazynu Weranda a w nim moja zioła sesja dekoracyjna.
Do sesji pozuje moja piękna asystentko/modelka Renata Mogilewska a stroną florystyczną zajmuje się nieoceniona Anna Simon. Dziewczyny-dziękuję z całego serca- bez Was, waszej kreatywności i ciężkiej pracy ten materiał nie byłby nawet w połowie tak piękny 🙂
Koncept sesji był prosty- zwykłe pospolite zioła z przydomowej grządki wykorzystać w eleganckiej stylizacji, Srebra, szkło, kryształ, len, jasne lub bielone drewno, pożółkłe gazety oraz zielone gałązki ziół – dały naprawdę piękny efekt.
To jedna z tych sesji, którą uważam za bardzo udaną i wpisuję do TOP 5 2021 roku, który przecież jeszcze się nie skończył. Właśnie wysyłam do magazynów tegoroczne sesje Bożonarodzeniowe i listopadowe dynie. A obecnie pracuje nad jesiennymi sesjami na przyszły rok. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz zrobiłam tyle zdjęć jednego roku.
Mam nadzieję niebawem pokazać Wam tu efekty tej mojej wytężonej pracy, a na razie zostawiam Was w towarzystwie tych pięknych kadrów- niech cieszą Wasze oczy 🙂
Witam serdecznie i przedstawiam mój debiut w profesjonalnej niekulinarnej sesji na zlecenie Magazynu Weranda Country (cały materiał z tutorialami jak zrobić wianek znajdziecie w październikowym numerze). Sesja powstała w moim ogrodzie i trwała aż 3 dni (powstało w tym czasie dużo więcej materiału niż tu widzicie). Współautorką sesji jest jedna z moich bardzo zdolnych kursantek Ania Simon, która wykonała wspaniałe wianki i dekoracje jesienne oraz pomagała w wielu innych aspektach. Aniu -dziękuję serdecznie. Praca z Tobą powoduje, że 2+2 (zawsze) = (co najmniej) 5.
Od dawna chciałam spróbować w fotografii czegoś innego niż kulinaria. Miałam nadzieję, że będzie prościej i szybciej. Bez całego tego: gotowania, dbania aby było na planie ciepłe i piękne i nie wyglądało jak breja o niezidentyfikowanym kolorze. Niestety moje nadzieje okazały się płonne- roboty z dekoracjami tyle samo (może nawet i więcej) a na dodatek nie ma co podjadać na planie 😉 A już całkiem na poważnie- niestety zasada wpajana mi całe dzieciństwo przez babcię- „im więcej pracy w coś włożysz tym lepszy rezultat osiągniesz”- w fotografii sprawdza się tak samo dobrze jak w życiu. W obecnych czasach kiedy każdy jest fotografem i ma dostęp do profesjonalnego sprzętu i wiedzy w Internecie- czym można się wyróżnić z tego tłumu? Otóż moim zdaniem pozostaje tylko ciężka praca i ciągłe doskonalenie. Nie kupię sobie lepszego sprzętu niż X,Y, Z, nie odkryję Eureki i nie znajdę niczego innego do fotografowania czego oni by nie znaleźli- mogę tylko poświęcić tej pracy więcej czasu, więcej uwagi i więcej determinacji i tym odróżnić się od innych. I wbrew pozorom to nie jest wywód o tym jak wyprzedzić konkurencję a raczej o tym jak podchodzić do życia. Oczekiwania niektórych osób co do rezultatów ich działania potrafią mnie mocno zadziwić. Wielkie rozczarowanie, że 15 minutowy wysiłek daje tylko 15 minutowy efekt jest we współczesnym świecie powszechne. Moim skromnym zdaniem przyczyniają się do tego gry komputerowe, gdzie przez 15 minut można zbudować dom, znaleźć się na drugim końcu świata, zabić wszystkich dookoła, 5 razy zmartwychwstać i to wszystko w ciągu jednego wieczoru nie ruszając się z fotela. Daj współczesnemu dziecku scyzoryk i kawałek drewna i poproś, żeby coś wyrzeźbiło- po 5 minutach będzie sfrustrowane, że nie trzyma w ręku miniaturki wieży Eiffla.
Z wieloma dorosłymi jest tak samo. Mnie przychodzi obserwować tych, którzy zabierają się za fotografię (choć pewna jestem, że dziedzina nie ma tu za dużego znaczenia). Ile to osób zgłasza się do mnie na kurs i uważa, że w 5 godzin zrobię z nich genialnego fotografa, który będzie sypał wspaniałymi fotkami jak z rękawa. A tu niestety rozczarowanie, bo choćbym nie wiem jak chciała nie potrafię nauczyć czegoś czego sama nie umiem. „Jak zrobić coś genialnego nie wysilając się przy tym wcale”- nie ma w zakresie mojego kursu. Oczywiście pomogę i pokieruję, dużo nauczę i opowiem jak uniknąć błędów oraz pułapek ale ciężką pracę każdy musi wykonać samemu. Fotografia jest jak każde rzemiosło- zasada, że musisz coś wykonać co najmniej 10 tysięcy razy aby stać się w tym ekspertem sprawdza się tutaj doskonale.
Ja, moim skromnym zdaniem jestem gdzieś przy 4 tysiącu… A jak mnie zapytacie jaka jest średnia czasowa powstawania jednego mojego dobrego kulinarnego zdjęcia, jednej potrawy (od wymyślenia przepisu, przez znalezienie dobrych składników,ugotowanie, dobranie lub zrobienie elementów stylizacyjnych, oświetlenie, sfotografowanie, wyselekcjonowanie najlepszych zdjęć i ich obróbkę) to obliczyłam ostatnio, że pomiędzy 2 a 4 godziny. I NIE, nie jest to 5 minut, nie kwadrans, nie nawet pół godziny… wybaczcie, że niektórych z Was rozczarowałam…
Obiecuję jednak, że jeśli nad czymś się pochylicie, poświęcicie temu wystarczająco czasu, uwagi i pracy oraz będziecie wytrwali to w końcu dostaniecie rezultat. Na początku będzie zadowalający, potem dobry a z czasem stanie się zachwycający. Życzę Wam tego z całego serca, trzymam kciuki za Waszą wytrwałość i determinację. I mocno kibicuję wszystkim, którzy się nie poddają i brną naprzód.
A tymczasem idę fotografować cztery tysiące pierwszy raz , będę się wściekać, nic mi nie będzie wychodzić, będę padać na twarz, podnosić się znowu, robić coś po raz czwarty, godziny będą lecieć, plecy będą boleć, aparat tylko siłą woli nie zostanie roztrzaskany o najbliższą ścianę, zmarnuję mnóstwo jedzenia i całą noc na obróbkę zdjęć- by potem pokazać Wam tu rezultat w postaci 8 mniej lub bardziej udanych kadrów.
I mam nadzieję, że jeśli dotarliście do końca mojego dzisiejszego wywodu następnym razem spojrzycie na moje zdjęcia inaczej. Zrozumiecie, że to wierzchołek góry lodowej zbudowanej z: ciężkiej pracy, bezpowrotnie utraconego czasu, paru lat doświadczeń i długich godzin poświęconych na dokształcanie się i zdobywanie wiedzy. I nie przyjdzie Wam do głowy „chyba coś ze mną nie tak, bo tak ciężko pracowałam przez AŻ 30 minut i nie udało mi się zrobić pięknego zdjęcia”.
Zdradzę Wam mój największy sekret… mnie by się też nie udało…