Miejsce akcji: samochód jadący ze szkoły do domu.
Występujące osoby:
Kacper 8-latek
Jego mama– czyli ja
Patryk– kolega szkolny Kacpra
Kuba -kolega szkolny Kacpra
obaj chłopcy zaproszeni zostali do Kacpra po szkole.
Rozmowa toczy się mniej więcej w taki sposób:
Ja: Jak tam było w szkole, chłopcy?
Kacper: nudno.
Patryk: OK.
Kuba: może być.
Co robiliście? Dostaliście jakieś stopnie?
Kacper: nie pamiętam.
Patryk: chyba nie.
Kuba: no nie wiem.
Jacyś mało rozmowni dziś jesteście?
Kacper: hmm
Patryk: no
Kuba: (patrzy zamyślony przez okno).
A wiecie, że przyjechał dziś dziadek Kacpra, ze swoim psem Kapslem?
(Następuje widoczne ożywienie towarzystwa)
Kacper: Super będziemy bawić się w 4 pancernych i psa!
Patryk: Ciocia, ciocia! A czy to dziadek od TEJ BABCI?!!!
Kuba: No właśnie czy TA BABCIA też przyjechała? Powiedz, że przyjechała! Powiedz, że przyjechała!!!!
Chwileczkę, spokojnie. Co znaczy „TA” babcia?
Patryk: NO TA BABCIA….. OD PIEROŻKÓW!!!
Kuba: Ale super!! Ja zamawiam pierwszą porcję!
Patryk: Ja zamawiam dokładkę!
Kacper: No nie, to MOJA BABCIA! Ja mam pierwszeństwo!
Kuba: A wcale, że nie bo gościom trzeba ustępować!
Patryk: Starsi mają pierwszeństwo! Ja jestem najstarszy, ja będę pierwszy!!!!
Ale chłopcy…
Patryk: No dobra ciociu wiem, że Ty jesteś najstarsza, ale Ty możesz poczekać.
Kuba: Ja nie chcę czekać, ciociu podzielisz się ze mną???
Kacper: Co Ty Kuba, ze mną się podzieli, to moja mama!!!
CHŁOPCY!!!!!…. Ale babcia nie przyjechała.
(……….Długa, bardzo długa cisza, zdecydowanie wskazująca na rozczarowanie).
W końcu odzywa się Patryk:
Ciooooociaaaa, a umiesz robić pierożki?
Takie jak babcia Kacpra?- Nie umiem.
Kuba: No to klops. A ja miałem być pierwszy. Co za pech!
Patryk: No, tragedia! Ciocia, no jak możesz nam to robić?!
Kacper: Dobrze, że chociaż pies przyjechał.
Kuba: No, chociaż tyle dobrego.
Znowu dłuższa chwila ciszy, którą rezolutnie przerywa Kacper.
Mamo a właściwie to dlaczego Ty nie umiesz robić pierożków???
No właśnie-Dlaczego ja nie umiem robić pierożków!?
Dojechałam do domu, chłopcy witali się z dziadkiem i psem a ja od razu poszłam do kuchni, wykręciłam numer telefonu i zadałam pytanie które powinnam zadać już wieki temu: ” Mamo, jak się robi PIEROŻKI?”.
Leniwe pierogi pieszczotliwie nazywane w naszym domu PIEROŻKAMI towarzyszą mi odkąd sięgam pamięcią. Zawsze były domeną mojej babci (o babci więcej tutaj). Jadłam je całe dzieciństwo na przemian z naleśnikami których mistrzem był z kolei dziadek. Właściwie to trudno nazwać PIEROŻKI leniwymi pierogami (choć tak o nich mówiła czasami babcia). Leniwe pierogi klasycznie robi się z twarogu i mąki, tak jak kopytka robi się z ziemniaków i mąki (oraz oczywiście jajek, których ja nie używam), PIEROŻKI za to robi się z ziemniaków, twarogu i odrobiny mąki- jak więc je nazwać? Leniwe Kopytka???
Nazywajcie jak chcecie u nas i tak zostaną PIEROŻKAMI. W naszej rodzinie PIEROŻKI = BABCIA. Babcia jest od rozpieszczania, pocieszania, przytulania, zwierzania, opowiadania bajek, szalonej zabawy i od PIEROŻKÓW. W wieku 19 lat wyjechałam z rodzinnego domu i już nigdy nie wróciłam tam na stałe. W tym czasie objechałam pół świata i spróbowałam tylu nowych dań, że zupełnie zapomniałam o pierożkach. Przypomniałam sobie ich smak od nowa kiedy moja mama w nowej roli babci zaczęła je gotować mojemu synkowi. Nam nie gotowała ich nigdy- bo po co? Na pierożki szło się przecież do babci. Tylko, że my do naszej babci miałyśmy blisko- dokładnie 19 schodków z drugiego na pierwsze piętro w starej kamienicy. Mój synek ma do swojej babci niestety ponad 400km. I choć babcia jest wspaniała i przyjeżdża kiedy tylko się da a jak jest to robi te pierożki na okrągło i jeszcze w dzień wyjazdu robi ich całą górę, którą upycha do zamrażalnika- to i tak nadchodzi taki dzień, kiedy zamrażalnik świeci pustką a w domu jest 3 rozczarowanych wielbicieli pierożków i… żadnej babci. Zawsze myślałam, że zacznę robić PIEROŻKI dopiero wtedy kiedy sama zostanę babcią. (Mam nadzieję, ze choć po części tak wspaniałą jaką ja miałam i jaką jest moja wspaniała mama dla mojego synka). Jednak współczesne czasy zmusiły mnie do zmiany stanowiska w tej sprawie. Przeszłam więc szybki telefoniczny kurs robienia pierożków a przez 3 wielbicieli pierożków zostałam oceniona -” nie takie dobre jak babci ale mogą być”. Na całe szczęście mam jeszcze dużo czasu, żeby trenować i zanim zostanę babcią moje pierożki będą perfekcyjne- OBIECUJĘ. Trenujecie ze mną?
PIEROŻKI BABCI na ciasto:
Pierożki idealnie nadają się do mrożenia. Trzeba zrobić to już po ugotowaniu i obtoczeniu w bułce tartej. Układamy pierożki na tacach i tak wstawiamy do zamrażalnika na parę godzin. Kiedy pierożki zupełnie stwardnieją, można je przełożyć do foliowych woreczków, żeby zajmowały mniej miejsca. Rozmrażamy pierożki podczas smażenia na patelni. Wkładamy zamrożone na roztopione na patelni masło przykrywamy patelnię pokrywką i na małym ogniu smażymy w taki sposób aż do zarumienienia się spodu, przewracamy i teraz już bez pokrywki rumienimy z drugiej strony.
|