Witam serdecznie, trochę pod prąd z tymi zdjęciami pełnymi słońca. W nastroju mało świątecznym za to z przepisem na pyszną, orzeźwiającą, zdrową, dietetyczną salsę z mango. Coś w sam raz do wypróbowania po świątecznym obżarstwie 🙂 Jak pewnie pamiętacie na przełomie października i listopada odwiedziłam hiszpańską Andaluzję gdzie fotografowałam lokalne uprawy- głównie mango, awokado i oliwki. To był piękny czas, w bardzo uroczym miejscu, we wspaniałym towarzystwie (postaram się napisać o tym osobny wpis i pokazać trochę więcej zdjęć z tego miejsca). Spełniłam kolejne swoje marzenie by móc fotografować na drzewie jeden z moich ukochanych owoców- MANGO.
Nie wiem czy wiecie ale w wielu krajach naszego globu mango uważane jest za najwspanialszy owoc świata. Oryginalnie pochodzi z Indii ale mangowe drzewa uprawia się obecnie w wielu zakątkach globu. M.in na południu Europy (hiszpańska Andaluzja gdzie byłam to zagłębie mangowe),na Filipinach, Florydzie, w Tajlandii, Pakistanie, Australii, Meksyku i wielu krajach Ameryki Południowej. Istnieje ponad 100 odmian mango o skórce w wielu kolorach od intensywnej żółci, poprzez pomarańcz, ciemną zieleń, głęboką czerwień aż do fioletowej czy różowej purpury. Miąższ jednak zawsze pozostaje żółto- pomarańczowy (przynajmniej u tych odmian które widziałam i jadłam). Drzewa mango są duże z podłużnymi grubymi liśćmi, bardzo żywotne (owocują nawet do 300 lat) bardzo przypominają drzewa awokado i mnie osobiście trudno rozróżnić je od siebie kiedy nie owocują. Nawet owoce rosną podobnie jak u awokado na długich często nawet półmetrowych ogonkach.
Są różnych kształtów i rozmiarów- od wielkości zaciśniętej dziecięcej piąstki począwszy na olbrzymich nawet kilogramowych owocach skończywszy. Za najlepszą odmianę w świecie uchodzi indyjskie Alphonso Mango(choć uważajcie z wygłaszaniem publicznie takich opinii w innych krajach produkujących ten owoc!) jest bardzo niepozorne, malutkie, z plamami na pomarańczowej skórce, miąższ ma jednak niesamowicie słodki,soczysty i orzeźwiający. W Indiach Hindusi porównują go do amrity- legendarnej ambrozji indyjskich Bogów. Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję je spróbować- polecam! W Warszawie w sezonie na indyjskie mango (czyli od kwietnia do końca lata) można kupić je w tym prowadzonym przez hindusów sklepie. Sprowadzają je co poniedziałek całymi kartonami z Londynu, ustawiają się po nie kolejki a czasami trzeba się nawet zapisywać na specjalna listę.
W pierwszej trójce najbardziej polecanych do spróbowania odmian umieściłabym jeszcze pochodzącą z Florydy odmianę Glenn (ma cudowny aromat, parę owoców umieszczonych w kuchni może posłużyć jak najlepszy odświeżacz powietrza) i Ataulfo. To tą odmianę można w Meksyku zjeść nadzianą na patyk, finezyjnie ponacinaną w kształt róży i obficie posypaną (!!!)… ostrą papryką (kto był w Meksyku ten wie o czym mówię). Słodkość owocu mango często w kuchniach świata przełamywana jest nietypowo- np. czosnkiem, chili czy cebulą. Wiem,wiem, brzmi dziwnie ale zapewniam- smakuje genialnie- przekonacie się jeśli tylko spróbujecie dzisiejszego przepisu na salsę. Pochodzi on (wraz z wszystkimi dzisiejszymi zdjęciami) z sesji wykonanej do styczniowego numeru Magazynu Moje Gotowanie. Można już go znaleźć w kioskach wraz z innymi moimi przepisami na wykorzystanie mango. Oprócz salsy, znajdziecie tam pyszny sernik na zimno z mango, oryginalną sałatkę z marynowanymi w mango i grillowanymi warzywami, mango lassi- słynny indyjski słodki napój i mango sushi (na słodko, z pysznym mleczno-kokosowym ryżem).
ORZEŹWIAJĄCA SALSA Z MANGO 1 duże dojrzałe mango Mango, awokado i cebulę obrać, drobno posiekać razem z ogórkiem, papryką i listkami ziół. Doprawić sokiem z cytryny i ewentualnie posiekanym świeżym chili czy utłuczonym w moździerzu różowym pieprzem. Pozostawić w lodówce na godzinę aby smaki się przegryzły. Podawać samą lub jako dodatek do ryżu i curry.
Jeśli ktoś lubi można salsą lekko posolić ale warto to zrobić dopiero po wyjęciu z lodówki i spróbowaniu- z reguły jej smak jest kompletny bez soli a jeśli salsa wydaje nam się niedoprawiona to naszym pierwszym wyborem powinien być sok z cytryny.
|
Jakie piękne te zdjęcia , jakie smakowite te potrawy
Szkoda ,ze sobie nie kupię ,ale od lata nie kupuje gazet odkąd mi koty chorują (teraz jedna, było tragicznie , idzie lepsze ,ale leczenie pochlania wszystkie moje przyjemności ) i ciągle mamy jakieś nowe porzucone, znalezione kociaki , Żadnego roku nie mieliśmy tyle kociąt do ratowania
Ala- Kocia Mamo- życzę dużo zdrowia wszystkim twoim zwierzakom- tak aby Cie było stać na drobne przyjemności- bo bez nich życie trochę smutne potrafi być 🙁
Kingo, bardzo mi się podobają zdjęcia- tyle w nich słońca!
Tak- dawka słońca w środku polskiej zimy zawsze się przyda.
Piękne te drzewa owocujące i cieszę się, że wróciłaś do opowieści, czekam na kolejne. Te domki zauroczyły mnie już kiedyś, jak wrzuciłaś na fb, może kiedyś…, a Tobie kolejnego spełnionego marzenia 😉
Cudowna sesja!
Dziękuję Kamilo.
radośnie i tak słonecznie 🙂 piekne zdjęcia 🙂 bardzo bardzo lubię mango…moja koleżanka z Pakistanu opowiadała mi jak smakuje dojrzałe mango prosto z drzewa 😉 kazałam jej przestać…mogę sobie tylko wyobrazić…to tak jak z jabłkiem z supermarketu a tym zerwanym prosto z drzewa
Pakistańczycy znają się na mango jak mało kto. Rośnie u nich najwięcej drzew mangowych w przeliczeniu na 1 km kwadratowy powierzchni. Są po Indiach największym eksporterem mango na świecie.
Uwielbiam mango. Ostatnio testowałam na Bali :).
Na Bali nie byłam jeszcze ale wyobrażam sobie, że to owocowy raj. Piękny Twój blog Ewo- odwiedziłam z przyjemnością.
Dziękuję (rumienię się wirtualnie) i zapraszam. Przyznam się do małego bezeceństwa. Kupuję czasami czasopisma dla Twoich zdjęć (gotuję głównie z „głowy”).
Such inpiring work ! It is so obvious you absolutely love what you do, ’cause you do it both beautifully and artistically !
Minilliah- such a nice suprice to hear your voice here! And a compliment from such a creative soul like you means a lot for me. Thank you!
Zazdroszczę ciepełka i pysznych owoców w środku zimy!
Nie ma czego zazdrościć, to było w listopadzie, ja dziś tak samo jak Ty marznę w Polsce 🙂
Próbowałam mango ze Sri Lanki i z Andaluzji i rzeczywiście nie mają one nic wspólnego z tymi, które można znaleźć w naszych supermarketach. 😉 W Twoich zdjęciach jest tyle pozytywnej energii, że nie można się od nich oderwać!
Dziękuję Magdo- część zdjęć robiona pod andaluzyjskim słońcem- stąd chyba ta energia 🙂
Kingo, samych dobrych chwil, spełnienia marzeń i czego tylko sobie życzysz – aby się spełniło.
I wiesz, że Ty jesteś moim marzeniem w tym roku?;-) Tzn. kolejne warsztaty z Tobą:-)
Marzenko- spełnienia marzeń w takim razie Ci życzę i do rychłego zobaczenia 🙂
Rano zostawiłam komentarz i nie ma go. Jestem ciekawa czy poleciał gdzieś do spamu, czy po prostu w eter 😉
Marzenko- bardzo przepraszam- faktycznie poleciał do spamu- razem z paroma innymi- nie wiem dlaczego- zapytam mojej Pani informatyczki co zrobić aby się tak nie działo.
iiiii