Czy u Was też w tym roku był taki urodzaj śliwek? W naszej okolicy gdzie nie spojrzeć drzewa uginały się pod ciężarem owoców. Aż mi ich było szkoda. Wyglądały, jak przeciążony balastem statek, który ledwo trzyma się na powierzchni wody i z miłą chęcią pozbyłby się już tego ciężaru. Trudno im się dziwić jak się przyjrzeć z bliska to na niektórych gałęziach było więcej owoców niż liści. Nawet nasza „parszywa węgierka” , jedyna śliwa w sadzie wydała piękny plon.
Kiedy kupiliśmy nasz dom z ogromnym ogrodem dookoła, pierwsze za co się zabraliśmy to były porządki właśnie w tym ogrodzie. Tuż przed wejściem do domu rosły dwie wysokie lecz mocno zaniedbane śliwy. Latem miały niedużo owoców a na dodatek większość opadła zanim dojrzała zaś te które zostały na drzewie były robaczywe (wszyściutkie jak jeden mąż). Mój teść „miłośnik piły elektrycznej i siekiery” zdecydowanie doradzał WYCIĄĆ. Mój mąż i ja chcieliśmy jednak drzewa zachować wiemy ile trzeba lat aby takie drzewo wyrosło i doceniamy owoce z własnego ogrodu (więcej o tym piszę tutaj). Zupełnie się na tym nie znając postanowiliśmy drzewa przyciąć. Wcześniej zrobiliśmy tak z jabłonią i jej to zdecydowanie pomogło. Jednak okazało się, że śliwy owocują zupełnie inaczej niż jabłonie i są mniej odporne na tak radykalne cięcia. Koniec- końców zmarnowaliśmy dwa piękne drzewa i zdobyliśmy lekcję na całe życie (nie znasz się- nie ruszaj!). Została nam w ogrodzie tylko jedna- jedyna malutka „węgierka”, która rodziła twarde jak kamienie owoce. A jeśli nawet w końcu dojrzały- pełne były robaków.
W tym roku, jak wszędzie dookoła, owoców było na naszym drzewie całe zatrzęsienie. Jednak zupełnie się nimi nie interesowaliśmy bo nauczeni doświadczeniem lat poprzednich byliśmy przekonani, że nie da się ich zjeść. Aż tu któregoś dnia jeden z naszych gości, nieświadomy i nieuprzedzony przez nikogo postanowił zjeść parę owoców z „węgierki parszywki”. Już mieliśmy krzyczeć- „Daj spokój- niesmaczne ” „Szkoda twoich wysiłków” „Uważaj na robaki” a tu … okazało się, że tego magicznego lata nasze śliwki są pyszne. Co prawda dalej jest mnóstwo robaczywych owoców i trzeba mocno uważać ale przynajmniej 1/4 śliwek nie miała lokatorów w środku. „Po prostu było ich tak dużo, że nawet śliwkowe robaki nie dały rady” rezolutnie zauważył mój syn. Skorzystaliśmy więc z urodzaju i skwapliwie cieszyliśmy się drożdżówkami, ciastami , chutney-ami i pysznymi kompotami. A jak nam się już przejadł cały standardowy śliwkowy repertuar to wymyśliliśmy tą oto pizzę śliwkową. Jest zaskakująco pyszna. Warta wypróbowania dla tych, którzy nie boją się eksperymentować w kuchni, choć nie tylko. Do naszego jesiennego menu wchodzi na stałe i zajmuje wygodne miejsce tuż obok naszej ulubionej pizzy kurkowej. Zapraszam i życzę smacznego.
A tak przy okazji jeśli ktoś z was wie jak pielęgnować śliwę węgierkę i co zrobić, żeby nie karmiła tylko armii robaków to bardzo poproszę o rady. Mieszkamy w tym domu od 5 lat i po raz pierwszy mieliśmy okazję spróbować owoców z tego drzewa. Są przepyszne i bardzo chcielibyśmy ich kosztować co roku. Są tu jacyś sadownicy?
PIZZA ŚLIWKOWA Na ciasto: dodatki: Ciasto: Dla odważnych polecam podawanie tej pizzy polanej sosem z roztopionej gorzkiej lub mlecznej czekolady. Na początku jest zaskakująco a potem już tylko rozkosznie PYSZNIE!
|
Aż zazdroszcze, moja śliwa ma dopiero rok, wiec sobie jeszcze poczekam na taki zbiór, niestet nie wiem co na robale, staram sie nie uzywac chemii w ogrodzie więc umnie wszędzie pełno lokatorów.
No ja też nie używam chemii i nie ma nic przeciwko dzieleniu się śliwkami z robakami. Tylko chciałabym żeby dla mnie też coś zostało 😉
Ale pyszne zdjęcia. Mam jeszcze trochę śliwek- dzisiaj robię pizzę!
Powodzenia i smacznego.
Dlaczego tak póżno! U mnie już wszystkie śliwki zjedzone 🙁
No cóż… next time…
czuję się.. zaintrygowana! wygląda pięknie (jak wszystko u Ciebie), a smak.. podejrzewam, że powala 🙂
Trzeba wypróbować i samemu ocenić.
Na temat hodowli nie pomogę , ja jak dostaje śliwki od znajomych to co najmniej 1/4 a bywa ,że i 1/2 ma lokatorów , jak kupuję na rynku to raczej są czyste, tzn. pewnie czymś potraktowane ,żeby robaczki nie jadły
Ale pizza zjawiskowa wręcz, skład nieziemski ,a wygląd boski
Ala naprawdę smaczna- spróbuj zrobić a będziesz zachwycona.
Mmm, intrygujący pomysł z tą pizzą 🙂
Ja kiedyś, w starym domu, miałam śliwę w ogrodzie. Jednego roku uderzył w nią piorun i się przewróciła – efekt był taki, że przez długi czas wszystko było śliwkowe 😉
Piorun w drzewo w sadzie?! Brzmi przerażająco.
Wspaniały pomysł na śliwkową pizzę. Nigdy bym nie wymyśliła. Pozdrawiam wieczorowo.