Kofta to jedno ze sztandarowych dań kuchni indyjskiej. A ta prezentowana dzisiaj, wykonywana z paniru to zdecydowanie arystokracja wśród koft. Danie idealne dla kucharzy, którzy lubią zabłysnąć przed swoimi gośćmi. U nas serwowane rzadko, najczęściej z okazji jakiegoś święta lub proszonej wykwintnej kolacji. Może dlatego, że kofta to danie trochę pracochłonne? Choć przecież nie za skomplikowane w wykonaniu i podaniu. Pierwszym krokiem do przyrządzenia kofty będzie wykonanie paniru. Panir to bardzo łatwy do zrobienia w domowych warunkach ser. Tak łatwy, że potrafi go uwarzyć nawet mój 10-letni syn. Instrukcję jak dokładnie wykonać panir znajdziecie TUTAJ. Pamiętajcie, że ser na koftę powinien być dość zwarty, dlatego warto go przycisnąć czymś ciężkim podczas odsączania z serwatki. Dostępny w polskich sklepach ser capri jest bardzo dobrym substytutem paniru, jednak w tym przepisie nie sprawdzi się tak dobrze. Capri ma w sobie za dużo płynu, dlatego pulpety z jego użyciem będą potrzebowały więcej mąki aby się skleiły a potem nie rozpadały podczas smażenia. Wpłynie to na konsystencję i lekkość kofty. Warto więc poświęcić trochę czasu i samemu zrobić panir- zachęcam bardzo- jest z tego dużo pysznej satysfakcji. Na sos do kofty najlepsze będą słodkie mięsiste pomidory, trudne do dostania poza sezonem. Dlatego w zastępstwie możecie użyć też tych z puszki, wtedy trzeba dodać do sosu mniej passaty.
Jeśli nie macie wszystkich przypraw potrzebnych do wykonania sosu, nie przejmujcie się zbytnio. Zróbcie po prostu najsmaczniejszy pomidorowy sos jaki potraficie (np. taki jak wykorzystujecie do spaghetti) i nim polejcie serowe pulpety. Będzie trochę inaczej, mniej egzotycznie ale na pewno równie pysznie.
Życzę wszystkim smacznego i… miłego” koftowania”. I obiecuję się poprawić i napisać wkrótce tutaj jakiś mądry post o czymś więcej niż tylko jak mieszać łyżką w garnku… Do przeczytania niedługo. Och i jeszcze proszę nie zwracajcie uwagi na kiepskie zdjęcia. Niech Was nie zniechęcą do spróbowania kofty. Nawet mnie czasami (nawet częściej niż czasami) zdarza się zostać pokonanym przez niefotogeniczne jedzenie…. lub może konkretniej -przez moją nieumiejętność odnalezienia w nim ukrytego piękna 😉
KOFTA W POMIDORACH
(czyli pulpety serowe w sobie pomidorowo-paprykowym)
na kofty (około 20 szt):
300g sera panir (z 2 litrów tłustego mleka)
po 1/3 łyżeczki asofetidy, kurkumy, słodkiej papryki, pieprzu
3/4 łyżeczki soli
2 łyżeczki mąki
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
masło klarowane lub olej do smażenia
Na sos:
1 łyżka masła klarowanego lub oleju
mały kawałek zielonego chili
po 1 łyżeczce:
nasion czarnej gorczycy,
mielonego kminku indyjskiego (kuminu)
papryki słodkiej
1/2 łyżeczki asofetidy
2 duże pomidory
500g passaty pomidorowej
1 łyżka śmietany (opcjonalnie)
1/2 papryki zielonej
1/2 papryki czerwonej
świeże liście ziół (bazylia, oregano, rozmaryn, tymianek)
sól, cukier, sok z cytryny, pieprz (do smaku)
1. Panir na koftę powinien być idealnie ostudzony i dobrze odciśnięty. Dlatego najlepiej zrobić go dzień wcześniej i przechowywać przez noc w lodówce.
2. Rozetrzyj panir na blacie ręką na jednolitą masę (taką aby dało się z niej lepić gładkie kulki). Po prostu pocieraj serem o blat stolnicy, tak jak na tym filmie od 2 minuty, tylko twój ser powinien być dużo twardszy. Do czasu aż uzyskasz plastyczną zwartą masę. Możesz też użyć do tego melaksera.
3. Dodaj do masy serowej przyprawy, sól i mąkę. Zagnieć do połączenia. Ulep z ciasta wałek i pokrój go na 20 równych plasterków. Z każdego ulep gładką kulkę.
4. Smaż kulki w głębokim tłuszczu (bardzo polecam klarowane masło) do brązowego koloru. Uważaj aby tłuszcz nie był za gorący bo wtedy kulki szybko spieką się z wierzchu a nie upieką w środku. Obracaj kulki potrząsając co jakiś czas garnkiem z tłuszczem aby kofty zbrązowiły się równomiernie.
5. Delikatnie wyciągaj kofty z tłuszczu łyżką cedzakową i odsączaj na papierowych ręcznikach.
6. W międzyczasie zrób sos. Pokrój paprykę na cieniutkie paseczki, obierz pomidory i pokrój w kostkę.
7. W garnku o grubym dnie rozgrzej łyżkę klarowanego masła, dodaj nasiona gorczycy, przykryj pokrywka i poczekaj aż wszystkie wystrzelają (jak popcorn). Uważaj aby ich nie przypalić, Odkryj pokrywkę, dodaj resztę przypraw, zamieszaj i wsyp do garnka pokrojona paprykę.
8. Mieszaj do czasu aż przyprawy obtoczą kawałki papryki a potem jeszcze 2-3 minuty aby papryka się lekko obsmażyła. Jeśli będzie taka potrzeba dodaj odrobinę wody aby nie przypalić przypraw.
9. Dodaj pomidory, zamieszaj, przykryj i gotuj do czasu aż papryka będzie miękka a pomidory prawie się rozgotują.
10. Dodaj passatę (czyli przecier pomidorowy w kartoniku), zioła, cukier, sól, pieprz i sok z cytryny do smaku. Gotuj następne 5 minut pod przykryciem. Na końcu dodaj śmietanę i dokładnie i szybko wymieszaj aby się nie ścięła.
11. Wkładaj po 3-4 pulpety do miseczki i zalewaj obficie sosem pomidorowo-paprykowym. Podawaj natychmiast. Np. z ryżem basmati lub kaszą gryczaną.
12. .
Wspaniały przepis, zawsze chciałam zrobić takie kofty, ale nie miałam wiarygodnego źródła przepisu. Teraz mam!
I nie przesadzaj, Twoje zdjęcia są wystarczająco ładne, ja w każdym razie uważam, że oddają „ducha” potrawy, a to przecież jast najważniejsze w fotografii kulinarnej. Mnie się fotki podobają:-)
Dzięki Basiu, życzę miłego koftowania. Pochwal się jak wyszło.
pozdrawiam
Mam ochotę zrobić kofty od pewnego czasu i chyba w końcu skuszę się na Twój przepis, wyglądają wspaniale! Chciałabym robić takie kiepskie zdjęcia 😉
Małgosiu- Ty robisz piękne zdjęcia.
Och i jeszcze odnośnie grabienia liści w moim ogrodzie- to bardzo, bardzo, bardzo mi się pomysł podoba 😉
Kinga nie kokietuj , bo to najładniejsze zdjęcia koft jakie widziałam, wiesz?!
Ja nigdy koft nie robiłam , choć chciałam ,ale się bałam, że się nie udadzą
A jak y piszesz ,że nie takie straszne , to może bym się odważyła , co?
Ala,
Nie kokietuję tylko wiem, że stać mnie na więcej. Przy koftach po prostu za wcześnie się poddałam. Ale jeszcze z nimi nie skończyłam 🙂
A odnośnie przyrządzenia koft- to spróbuj koniecznie- to nie powinno być trudne -szczególnie dla tak doświadczonego kucharza jak Ty.
Koniecznie muszę spróbować z serem, już z pół roku prześladują mnie wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to serwatka skapywała a ser pięknie dojrzewał w wazie w domu wujostwa… i ciągle jakoś nie mogę się zabrać, ale tym razem zachęciłaś 😉
a zdjęcia pomidorów ciepłe, w sam raz na dzisiejszą aurę 😉
Jo,
to bardzo prosty ser choć na pewno inny niż ten u Twojego wujostwa. U nich pewnie był twaróg. O tym jak zrobić twaróg też piszę na blogu.
Mniam, mniam… kofta w wydaniu serowym jest pyszna.
Och! Tak! to prawdziwa koftowa arystokracja.
Też chciałabym robić takie 'kiepskie’ zdjęcia:) A tutaj to ja lubię czytać nawet o zwykłym mieszaniu łyżką w garnku, pozdrawiam:)
Dzięki Ola.
Cudowne zdjęcia! Danie oczywiście też cudne (pożera się je wzrokiem).
Zakochałam się w Twoim blogu, więc zostaję na dłużej!
Witaj Magda i rozgość się przy naszym stole! Jest nas już tu całkiem sporo ale się posuwamy i robimy szybciutko dla Ciebie miejsce. Do przeczytania niedługo!
Kochana:)
Właśnie poczyniłam wersję wegańską 🙂 dodałam ino sok z cytryny coby podkreślić smak serowy w tofu!!!
Kofty wegańskie wyszły obłędnie pyyyyszne!!!!
Syama- super, bardzo się cieszę.
Tak mi się wydawało, że z tofu będą ok. Nie miałam czasu do tej pory wypróbować. Dzięki, ze zrobiłaś to za mnie. :)))
Kiepskie zdjecia Pani Kingo? Moim zdaniem rewelacja! O Pani blogu dowiedzialam sie z Zuzi blogu. Ostatnio mam dosc miesa, wiec u Pani czuje sie jak w raju a i na kurs fotograficzny nabralam oooooogromnej ochoty. Pozdrawiam, ewcia