Kolorowe Ziemniaki -sesja dla Moje Gotowanie

IMG_4773-(1)-horz

      W październikowym numerze Mojego Gotowania, znajdziecie moje zdjęcia i przepisy na szalone przepisy z kolorowych ziemniaków. Jak wielu z Was pewnie pamięta, zeszłej jesieni fotografowałam w Niemczech na ziemniaczanej bio farmie pod Hamburgiem.

IMG_7131-horz

     Właściciele farmy- Petra i Karsten Ellenbergowie- to niezwykli ludzie. Jedyni w swoim rodzaju kartoflani pasjonaci, którzy uprawiają ponad 150 odmian tego niby pospolitego warzywa. Jednak w ich wydaniu są to najbardziej szalone, nietypowe i oryginalne wersje ziemniaków. Fioletowe, białe, różowe, czerwone, złote czy nawet w kropki- do koloru do wyboru. IMG_6921-homrz        Jak smakują?- pytali mnie wszyscy po powrocie. Tak samo jak ziemniaki- odpowiadałam. Oczywiście każda odmiana ma specyficzny czas gotowania, są odmiany sypkie i zwarte, o dużej i małej zawartości skrobi ale różnice w smaku są takie same jak pomiędzy odmianami o tym samym kolorze.

IMG_5842-horz

      Jednak moim zdaniem już różnica w odbiorze wizualnym dań przyrządzonych z takich ziemniaków jest ogromna. A jak wszyscy dobrze wiemy- w pierwszej kolejności jemy oczami- więc moim zdaniem warto zrobić wysiłek, poszukać kolorowych ziemniaków i wypróbować dzisiejsze przepisy. IMG_7256-hmmmorz
Zrobią furorę na każdej proszonej kolacji czy przyjęciu dla dzieci. W Moim Gotowaniu znajdziecie przepis na trójkolorową zupę ziemniaczaną, podwójnie pieczone kolorowe ziemniaki z dodatkiem szalotki i wędzonego sera, kolorową pizzę ziemniaczaną i zupełny hit- domowej roboty kolorowe ziemniaczane chipsy. Smacznego!



Jesienne Dekoracje- sesja dla Weranda Country

IMG_5612-tinnle     Witam serdecznie i przedstawiam mój debiut w profesjonalnej niekulinarnej sesji na zlecenie Magazynu Weranda Country (cały materiał z tutorialami jak zrobić wianek znajdziecie w październikowym numerze). Sesja powstała w moim ogrodzie i trwała aż 3 dni (powstało w tym czasie dużo więcej materiału niż tu widzicie). Współautorką sesji jest jedna z moich bardzo zdolnych kursantek Ania Simon, która wykonała wspaniałe wianki i dekoracje  jesienne oraz pomagała w wielu innych aspektach. Aniu -dziękuję serdecznie. Praca z Tobą powoduje, że 2+2 (zawsze) = (co najmniej) 5.

   Od dawna chciałam spróbować w fotografii czegoś innego niż kulinaria. Miałam nadzieję, że będzie prościej i szybciej. Bez całego tego: gotowania, dbania aby było na planie ciepłe i piękne i nie wyglądało jak breja o niezidentyfikowanym kolorze. Niestety moje nadzieje okazały się płonne- roboty z dekoracjami tyle samo  (może nawet i więcej) a na dodatek nie ma co podjadać na planie 😉IMG_5538-tile      A już całkiem na poważnie- niestety zasada wpajana mi całe dzieciństwo przez babcię- „im więcej pracy w coś włożysz tym lepszy rezultat osiągniesz”- w fotografii sprawdza się tak samo dobrze jak w życiu. W obecnych czasach kiedy każdy jest fotografem i ma dostęp do profesjonalnego sprzętu i wiedzy w Internecie- czym można się wyróżnić z tego tłumu? Otóż moim zdaniem pozostaje tylko ciężka praca i ciągłe doskonalenie. Nie kupię sobie lepszego sprzętu niż X,Y, Z, nie odkryję Eureki i nie znajdę niczego innego do fotografowania czego oni by nie znaleźli- mogę tylko poświęcić tej pracy więcej czasu, więcej uwagi i więcej determinacji i tym odróżnić się od innych. I wbrew pozorom to nie jest wywód o tym jak wyprzedzić konkurencję a raczej o tym jak podchodzić do życia. IMG_5991-tile     Oczekiwania niektórych osób co do rezultatów ich działania potrafią mnie mocno zadziwić. Wielkie rozczarowanie, że 15 minutowy wysiłek daje tylko 15 minutowy efekt jest we współczesnym świecie powszechne. Moim skromnym zdaniem przyczyniają się do tego gry komputerowe, gdzie przez 15 minut można zbudować dom, znaleźć się na drugim końcu świata, zabić wszystkich dookoła, 5 razy zmartwychwstać i to wszystko w ciągu jednego wieczoru nie ruszając się z fotela. Daj współczesnemu dziecku scyzoryk i kawałek drewna i poproś, żeby coś wyrzeźbiło- po 5 minutach będzie sfrustrowane, że nie trzyma w ręku miniaturki wieży Eiffla. IMG_5484-tile

     Z wieloma dorosłymi jest tak samo. Mnie przychodzi obserwować tych, którzy zabierają się za fotografię (choć pewna jestem, że dziedzina nie ma tu za dużego znaczenia). Ile to osób zgłasza się do mnie na kurs i uważa, że w 5 godzin zrobię z nich genialnego fotografa, który będzie sypał wspaniałymi fotkami jak z rękawa. A tu niestety rozczarowanie, bo choćbym nie wiem jak chciała nie potrafię nauczyć czegoś czego sama nie umiem. „Jak zrobić coś genialnego nie wysilając się przy tym wcale”- nie ma w zakresie mojego kursu.  Oczywiście pomogę i pokieruję, dużo nauczę i opowiem jak uniknąć błędów oraz pułapek ale ciężką pracę każdy musi wykonać samemu. Fotografia jest jak każde rzemiosło- zasada, że musisz coś wykonać co najmniej 10 tysięcy razy aby stać się w tym ekspertem sprawdza się tutaj doskonale.

Ja, moim skromnym zdaniem jestem gdzieś przy 4 tysiącu… A jak mnie zapytacie jaka jest średnia czasowa powstawania jednego mojego dobrego kulinarnego zdjęcia, jednej potrawy (od wymyślenia przepisu, przez znalezienie dobrych składników,ugotowanie, dobranie lub zrobienie elementów stylizacyjnych, oświetlenie, sfotografowanie, wyselekcjonowanie najlepszych zdjęć i ich obróbkę) to obliczyłam ostatnio, że pomiędzy 2 a 4 godziny.  I NIE, nie jest to 5 minut, nie kwadrans, nie nawet pół godziny… wybaczcie, że niektórych z Was rozczarowałam…

IMG_5996-tile

     Obiecuję jednak, że jeśli nad czymś się pochylicie, poświęcicie temu wystarczająco czasu, uwagi i pracy oraz będziecie wytrwali to w końcu dostaniecie rezultat. Na początku będzie zadowalający, potem dobry a z czasem stanie się zachwycający.  Życzę Wam tego z całego serca, trzymam kciuki za Waszą wytrwałość i determinację. I mocno kibicuję wszystkim, którzy się nie poddają i  brną naprzód.

     A tymczasem idę fotografować cztery tysiące pierwszy raz , będę się wściekać, nic mi nie będzie wychodzić, będę padać na twarz, podnosić się znowu, robić coś po raz czwarty, godziny będą lecieć, plecy będą boleć, aparat tylko siłą woli nie zostanie roztrzaskany o najbliższą ścianę, zmarnuję mnóstwo jedzenia i całą noc na obróbkę zdjęć- by potem pokazać Wam tu rezultat w postaci 8 mniej lub bardziej udanych kadrów.

     I mam nadzieję, że jeśli dotarliście do końca mojego dzisiejszego wywodu następnym razem spojrzycie na moje zdjęcia inaczej. Zrozumiecie, że to wierzchołek góry lodowej zbudowanej z: ciężkiej pracy, bezpowrotnie utraconego czasu, paru lat doświadczeń i długich godzin poświęconych na dokształcanie się i zdobywanie wiedzy. I nie przyjdzie Wam do głowy „chyba coś ze mną nie tak, bo tak ciężko pracowałam przez AŻ 30 minut  i nie udało mi się zrobić pięknego zdjęcia”.

Zdradzę Wam mój największy sekret… mnie by się też nie udało…



Kurs fotografii kulinarnej w Akademii Nikona

chocolate-autumn-warm-up-1200x898
Parę miesięcy temu zostałam przyjęta do szlachetnego grona Mistrzów Akademii Nikona. Jest to grupa tak wybitnych fotografów, że szczerze powiedziawszy czuje się bardzo onieśmielona i czasami głęboko się zastanawiam, co ja tak właściwie tam będę robić???

      Otóż ponieważ jest to Akademia- więc na całe szczęście będę tam robić to co kocham najbardziej- czyli otwierać innym drzwi do świata fotograficznej magii. Jeśli mielibyście ochotę do mnie dołączyć to zapraszam serdecznie na pierwsze wyjazdowe warsztaty, które odbędą się już niebawem bo 9,10,11 września. Wspaniała okazja poznania innych pasjonatów i spędzenia 3 dni w doborowym towarzystwie ludzi zakręconych nt. fotografii kulinarnej. Przy okazji spora dawka wiedzy i praktyki z tej dziedziny. Jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam- zostało już niewiele wolnych miejsc. To jak- Do zobaczenia??
Po więcej szczegółów na temat moich kursów  ZAPRASZAM TUTAJ a do akademii tutaj.

 



W pomidorowym raju (?) – sesja dla Weranda Country

IMG_3507-hommmrz

     Pomidorową sesję dla Weranda Country robiłam w dużym pospiechu w ulewnym deszczu podającym strumieniami w moim ogrodzie w dantejskich ciemnościach. To był zupełny „odlot” już dawno nie pracowałam w takich warunkach. No ale cóż tak to się kończy jak się ma jedyne dwa dni po urlopie do zamknięcia numeru i usiłuje się zdążyć  „ogarnąć nieogarnialne”. Jeśli wszystkim Wam wydaje się, że praca fotografa kulinarnego jest łatwa, miła, przyjemna i na okrągło tylko je się same pyszne rzeczy- to niestety muszę wyprowadzić Was z błędu. IMG_3593okk-horz

        Nie bez przyczyny fotografia kulinarna uznawana jest za jedną z najtrudniejszych dziedzin tego rzemiosła. Żeby powstało dobre apetyczne zdjęcie, często trzeba poświecić na to parę dobrych godzin i po tych paru godzinach fotografowany obiekt najczęściej nie nadaje się do spożycia. Najpierw jeszcze potrawę trzeba było wymyślić, potem znaleźć do niej fotogeniczne składniki (o tym można napisać książkę, mój tytuł brzmiałby- ” Jak szukałam śniegu w lecie i poziomek w śniegu- poradnik zdesperowanej stylistki kulinarnej”.), ugotować to tak aby dobrze prezentowało się przed kamerą (bo to nie jest takie oczywiste jak się wszystkim wydaje) i właściwie to już można robić zdjęcia, które z reguły nie wychodzą takie ładne jak się spodziewałaś a jeszcze częściej wychodzą tak okropne, że masz ochotę rzucić aparatem (na który wydałaś oszczędności życia) o ścianę.  Ale oczywiście nie możesz (pal sześć oszczędności życia) bo jak nie zrobisz tego zdjęcia tu i teraz to ci ta zupa wystygnie, tarta obeschnie a pieczone pomidory przestaną się błyszczeć i będziesz musiała wszystko zacząć od nowa. Rozpoczynając od jeżdżenia jak szalona od targu do targu w poszukiwaniu różnych odcieni pomidorów. Bo oczywiście masz posadzone na ten zbożny cel dwadzieścia krzaków pomidorów we wszystkich kolorach tęczy w ogródku ale teraz kiedy musisz zrobić materiał do Magazynu te pomidory jeszcze nie dojrzały, wszystkie są zielone (bo Ty to robisz przecież dwa miesiące wcześniej!!!).  I tak cały czas, od nowa i nowa i nowa z każdym materiałem, każdą sesją, którą tu oglądacie. Więc jeśli, ktoś z Was marzy o  życiowej karierze fotografa kulinarnego to… szczerze odradzam i doradzam przemyśleć to jeszcze raz. IMG_3784-tile

               No to sobie ponarzekałam – mam nadzieję, że nie macie mi za złe- to najprawdopodobniej efekt przepracowania. Już kończę, wracam do pionu i zapraszam do kiosku, gdzie można nabyć wrześniowy numer z moją pomidorową sesją. Znajdziecie w nim przepisy na dania z różnych odmian tego wspaniałego warzywa. Są słynne smażone zielone pomidory (w owsiano-parmezanowej panierce), jest pyszna zupa z pieczonych żółtych pomidorów. Jest też słony sernik z kozim serem  udekorowany całą pomidorową tęczą (mniam!). IMG_7101-tile

        Jest czatnej ze słodkich pomidorków daktylowych i pomidory malinowe nadziewane kaszą jaglaną z kurkami. Jest wreszcie prosty i pyszny w tej swojej prostocie makaron z karmelizowanymi pomidorkami cherry.  Życzę więc smacznego i pomyślcie o mnie mile kiedy będziecie te przysmaki przygotowywać i jeść.  I jeszcze może pomódlcie się za mój aparat bo jak tak dalej pójdzie to prędzej niż później na tej ścianie w końcu wyląduje 😉 IMG_6981-tile

        A na razie mam jeden dzień wolnego, pomidory właśnie pięknie dojrzały w moim ogrodzie więc idę sobie ugotować z nich zupę (taką jak na zdjęciu poniżej) . Bez stresu, że jak dodam za dużo przypraw to straci swój piękny kolor,  bez obaw, że się zrobi na niej niefotogeniczny „kożuch” , bez wymyślania pięknych dodatków, które ułożę na wierzchu. Po prostu ugotuję pyszna zupę, naleję do zwyczajnej niefotogenicznej miski, usiądę na werandzie posłucham jak śpiewają ptaki w moim ogrodzie, popatrzę na słońce i na chmury i nie będę się martwić „że światło nie takie, że za jasno, że za ciemno, że pada, że mgła”. Będę sobie siedziała, jadła zupę, kiwała nóżką i miała wszystko w nosie. Przynajmniej przez jeden dzień… IMG_3614-tilme

Ps. Ogarniać nieogarnialne i pomóc mi nie zwariować przy sesji pomidorowej dzielnie próbowała moja serdeczna przyjaciółka Ewa Michalska (znana szerzej jako Asikunda). Bez niej nie dałabym rady. Asikundo- dziękuję Ci z całego serca- You saved my life!



Melonowa granita z mango i wodą różaną

IMG_6844-horz

       Pozostając w nadziei, że pojawią się jeszcze upalne dni tego lato- przedstawiam Wam przepis przepyszny i genialny w swojej prostocie. Granita to nic innego jak sorbet lub zmrożony napój serwowany w formie pokruszonego lodu. Tak naprawdę bliżej mu do „smakowego śniegu”. Jedliście śnieg jak byliście mali? Ja uwielbiałam! Granita to dla mnie ekskluzywna wersja tego dziecięcego zimowego przysmaku.

      Bazą jest tu orzeźwiający melon, słodyczy granicie dodaje przecier z mango a elegancji woda różana. Jeśli nie macie mango- zastąpcie go innym przecieram ze świeżych owoców np. truskawek lub malin. Wodę różaną ewentualnie możecie pominąć choć moim zdaniem pięknie się komponuje z melonem, można ją zastąpić innym kwiatowym specyfikiem np.paroma łyżkami syropu z kwiatów czarnego bzu lub wodą z kwiatów pomarańczy.

   Życzę smacznego i dużo słońca na rozpoczynający się sierpień. Kiedy tylko zaświeci koniecznie spróbujcie tego deseru- naprawdę mile Was zaskoczy.



Jeżynowa sesja dla Magazynu Moje Gotowanie

jezyny1-tile

      W kioskach można znaleźć już sierpniowy numer Mojego Gotowania a w nim moje jeżynowe przepisy. Mam też w tym wydaniu swoją pierwszą „okładkę”. Pięknie prezentuje się na niej  zdjęcie znanego Wam już z bloga  Jeżynowego Deseru Powstańca . Jeśli nie znacie historii związanej z powstaniem tego deseru koniecznie przeczytajcie TUTAJ. (Uwaga! Warto przygotować chusteczki!) IMG_2645-tile       Publikacja zdjęcia na okładce magazynu zawsze wiele znaczy dla fotografa. Ta „pierwsza okładka” jest dla fotografów szczególna, jest ukoronowaniem długiego etapu ciężkiej pracy  oraz potwierdzeniem, że twoje zdjęcia są „naprawdę coś warte”. Możecie więc sobie wyobrazić moją reakcję kiedy w środku wakacji dostałam sms od Naczelnej Mojego Gotowania mniej więcej takiej oto treści „Pani Kingo, sierpniowa okładka Mojego Gotowania należy do Pani, mam nadzieję, że będzie pierwszą z wielu.”.
IMG_2457-(1)-tile      Moja radość była tak wielka, że aż mój syn przybiegł sprawdzić czy aby nic mi się nie stało „Bo mamo krzyczysz tak, że aż wszyscy wędkarze z drugiego końca stawu się wystraszyli. Stało Ci się coś?”.  No w sumie MI to się nic nie stało… więc zamiast wydzierać się nad stawem poszłam zadzwonić do moich koleżanek-fotografek. Od razu zrozumiały „o co cały ten krzyk”. IMG_2550-tile    W Moim Gotowaniu oprócz okładkowego pysznego musu czekoladowego (z kardamonem, chili i kajmakiem) znajdziecie przepisy na jeżynowe lody jogurtowe bez jajek, wegańskie bananowe muffiny z jeżynami, pyszną sałatkę z endywią i czerwonym pieprzem. Do tego jeżynowy sos winegret oraz  zapiekane razowe tosty z niebieskim serem pleśniowym, rozmarynem i jeżynami.IMG_2769-tile Do magazynu nie wszedł przepis z moim jeżynowym octem- a to chyba tylko dlatego, że swoim przepisem dzieli się w tym samym numerze Klaudyna Hebda. Znajdziecie jeszcze w Moim Gotowaniu przepisy na dania z pomidorów (z cudną sesją  Miód Malina Studio) oraz przepisy na bakłażany, pasternak, jarmuż i cukinie. Warto wybrać się do kiosku. IMG_2687-horz     Prezentowana dziś sesja jeżynowa powstała aż rok temu i w najśmielszych snach wtedy nie oczekiwałam, że będzie moją pierwszą sesją okładkową w magazynie kulinarnym. A nad czym pracuję teraz? Oprócz sesji „na za rok” (bo tak najlepiej pracuje się dla magazynów oczywiście jeśli można mieć ten komfort, ja mam bo sesje przez cały rok sprzedaje moja europejska agencja.

A więc od paru dni zmagam się z dużą sesją o kolorowych pomidorach, których jak co roku pełno w moim ogrodzie. Ten materiał będzie do obejrzenia na całe szczęście nie za rok lecz już we wrześniowym numerze Weranda Country, który niebawem bo po 10 sierpnia w kioskach. Wypatrujcie. A tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i cieszę się, że cały czas jesteście tu ze mną. Choć ostatnio bardzo kiepska ze mnie blogerka 🙁   IMG_1083bbnnbbnn-horz