W kioskach znajdziecie już czerwcowy numer Mojego Gotowania a w nim dwa moje materiały – jeden o poziomkach (o tym wkrótce) drugi o moich ukochanych kwiatach czarnego bzu. Jeszcze do niedawna zapomniane- teraz- mam wrażenie- wracają do łask. Już za chwileczkę już za momencik zaczną kwitnąć i odurzać swoim zapachem nie tylko pszczoły ale i ludzi. Ja w ciepły czerwcowy wieczór nie mogę przejść obojętnie obok kwitnącego drzewa dzikiego bzu- muszę przystanąć i wąchać, wąchać, wąchać… Po wsiach i małych miasta rośnie dużo pięknych starych drzew dzikiego bzu. W dawnych czasach uznawane były za magiczne i zanoszono pod nich chorych aby ozdrowieli lub unikano jak ognia bo miały przynosić pecha i śmierć członka rodziny. Z drzewa czarnego bzu robiono amulety (u Harrego Pottera słynna czarna różdżka- jedno z insigniów śmierci – była zrobiona z drzewa czarnego bzu). Z kwiatów robiono syropy, nalewki a z owoców wino, dżemy i soki. I kwiaty i owoce suszono dla celów leczniczych. Moja babcia nie dotykała się do czarnego bzu- uważała go za trujący i niezjadliwy. Dlatego jego wykorzystanie kulinarne poznałam bardzo późno jako już dorosła osoba. Bziankę- czyli syrop z kwiatów bzu- nauczyły mnie robić 4 cudowne Panie z nowoczesnego koła gospodyń wiejskich- gdzieś pod Siedlcami. Tam dwa lata temu fotografowałam ich spółdzielnie dla jednego ze społecznych projektów kulinarnych Fundacji Rozwoju Obywatelskiego. Te 4 wspaniałe kobiety odczarowały dla mnie czarny bez i od tej pory poszło już lawinowo. Wypróbowałam zastosowanie tych kwiatów w tak wielu daniach, że nie spamiętam wszystkich. Przepisy na parę z nich znajdziecie w Moim Gotowaniu.
Jest tam tort cytrynowy z nutą kwiatów czarnego bzu, jest przepis na domowe lokum (turecki przysmak) o smaku kwiatów bzu, jest rewelacyjny bezalkoholowy szampan (kwiaty bzu wywołują fermentację i bąbelki!- spróbujcie koniecznie!!!), jest przepis na smażone w kardamonowej tempurze baldachimy kwiatów bzu- myślę, że to danie którego nie powstydziłaby się najlepsza restauracja. Z dodatkiem kwiatów bzu robię jeszcze sorbety, dżemy, galaretki i granity- w sam raz na nadchodzące czerwcowe upały. Oby przyszły jak najszybciej bo szczerze powiedziawszy mam już dość tej zimnej wiosny.
A na koniec mam dla Was parę dobrych rad jak zbierać kwiatów czarnego bzu: zbieramy kwiaty z dala od szos i parkingów (bardzo chłoną zanieczyszczenia),zbieramy tylko rozwinięte kwiaty (niedojrzałe zielone kulki lub przejrzałe brązowe kwiaty będę niedobre), zbieramy tylko suche kwiaty (a więc nie wybieramy się na zbiory po deszczu), delikatnie obcinamy kwiaty nożyczkami i układamy w koszyku kwiatami do góry (najwięcej aromatu ma pyłek kwiatowy, postarajmy się więc nie otrzepać tego co najcenniejsze), nie myjemy kwiatów przed użyciem (spłuczemy aromatyczny pyłek kwiatowy), kiedy przyniesiemy kwiaty do domu wyłóżmy je na gazetę i pozostawmy na godzinę tak aby pozbyć się wszystkich lokatorów (pajączków, muszek i gąsienic).
SYROP Z KWIATÓW CZARNEGO BZU 50-60 baldachimów kwiatów czarnego bzu Kwiaty obetnij nożyczkami do garnka, delikatnie aby nie utracić aromatycznego pyłku. Zalej 1,5 l wrzącej wody , przykryj. Kiedy ostygnie wstaw do lodówki na 48 godzin. Po tym czasie przecedź wywar przez sterylna gazę, dodaj cukier, sok z cytryny i listki ziół. Doprowadź do wrzenia i gotuj do czasu aż cały cukier się rozpuści. Przelej do wyparzonych słoiczków lub butelek, zakręć i odwróć do góry dnem i pozostaw tak do ostygnięcia.
Bziankę podawaj rozcieńczoną wodą, najlepiej gazowaną z plasterkiem cytryny lub wykorzystuj do produkcji galaretek, nasączania tortów czy choć polewania budyniu.Więcej o tym jak zrywać kwiaty w tekście powyżej.
|
Ten torcik wygląda obłędnie 🙂
Zaintrygował mnie ten przepis:) Za dziecięcych lat zbierałam owoce czarnego bzu a moja babcia robiła z nich sok na przeziębienie:) Kwiaty nie były wykorzystywane, cieszyły oko 🙂
Ale piękno, wszystko w takim jednym stylu , cudne, smakowite , delikatne jak mgiełka , ach
Kinga ,a te dżemy to takie np z truskawek i kwiatów czy same z kwiatów bzu czarnego? Podzielisz się przepisem?Proszę, bardzo proszę
p.s w tym MG jest przepis na lody truskawkowo-poziomkowe i ja nie wiem czy te przetarte owoce połączyć razem i dodać te pól szklanki śmietanki i serek czy każdy owoc przygotować osobno z 1/2 szklanki śmietanki i serkiem?
Ala lody to tak jak w przepisie truskawki i poziomki razem. Na zdjęciu jest tak zrobione że wygląda, że dwie masy żeby ładnej wyglądało.
Z kwiatów bzu robię coś w stylu galaretki z pomarańczami- jak moja galaretka pomarańczowa z imbirem tylko używam wywaru z kwiatów bzu zamiast wody.
A to teraz jasne 🙂 Ta galaretka tak? https://www.greenmorning.pl/galaretka-cytrusowa/
2 szklanki tej wody po moczeniu przez 24 h kwiatów w gorącej (początkowo)a później z lodówki jak w Lokum?
dokładnie w tej chwili nie pamiętam ale tak jak piszesz brzmi dobrze.
Czarny bez to dawne święte drzewo Celtów i Germanów, służyło również do obrządków pogrzebowych i często wierzono, że pod jego korzeniami drzemią demony. Ale miał też leczyć i chronić przed piorunami ;).
Na Twoich zdjęciach niezwykle kuszący. Sama teraz uwielbiam, choć w dzieciństwie niekoniecznie, miałam wstręt do galaretek, teraz ponownie się skuszę 😉
Piękne zdjęcia, Kingo, ale tu nic nowego nie napiszę – przecież zawsze są piękne!
Ja też przerabiam setki bzowych baldachów na wszystko, na co dadzą się przerobić. Syropy w kilku wariantach, lemoniada zwana szampanem, placki, racuszki i naleśniki, ocet, nalewka … i nie wiem, co jeszcze! Wciąż kwitnie, więc nie ustaję w wysiłkach.
Pozdrawiam gorąco!
Ależ u Ciebie apetycznie. Piękne zdjęcia i inspiracje do dodania szczypty uroku gotowaniu w codziennym zabieganiu. W weekend na pewno skorzystam z przepisu na zupę groszkowo-miętową 🙂
Życzę smacznego- zupa jest przepyszna.
Delikates. Wchodzi na stałe do naszego domowego menu. Bardzo dziękuję!
Proszę bardzo i smacznego.
Cudne zdjęcia, świetny przepis. Wypróbuję 🙂