Moi Drodzy, ten post powinien ukazać się już w zeszłym roku bo wtedy miała premierę książka Idy Kulawik „Słodka Kuchnia Roślinna”, do której miałam zaszczyt wykonać większość fotografii. Jednak druga połowa 2017 roku była najtrudniejszym okresem mojego życia (z którego mam nadzieję powoli, powoli wychodzę) więc niektóre sprawy po prostu musiały nieco dłużej poczekać na swoją kolej. Dziś swojej kolejki doczekała publikacja części zdjęć z książki oraz konkurs w którym jest do wygrania egzemplarz tejże. Mam nadzieję, że zaprezentowane zdjęcia zachęcą Was do sięgnięcia po książkę (dostępna jest w sprzedaży sieci empik) lub do wzięcia udziału w moim konkursie.
Jeśli nie znacie autorki książki i jej bloga to zdecydowanie zachęcam aby to nadrobić. Ida i jej VEGANBANDA.PL słynie z prostych, szybkich i zdrowych przepisów wegańskich.Na blogu znajdziecie nie tylko pomysły na wegańskie słodkości ale także wiele prostych i smacznych dań obiadowych, szczególnie dla dzieci.
Książkę opublikowało wydawnictwo Galaktyka, które to właśnie zatrudniło mnie do tego projektu. To było moje pierwsze i zarazem bardzo dobre doświadczenie z tą firmą więc mam nadzieję, że uda nam się jeszcze kiedyś popracować nad jakimś projektem. A tak przy okazji spójrzcie na stronę Galaktyki bo to jedno z czołowych polskich wydawnictw zajmujących się poradnikami fotograficznymi i ma w swojej ofercie kilka ciekawych pozycji dotyczących fotografii kulinarnej.
Praca nad zdjęciami do książki trwała cały miesiąc i w tym czasie powstało około 80 fotografii. Warto zauważyć, że to była już druga książka, którą ukazała się 2017 roku z moimi fotografiami. (o pierwszej więcej tutaj) Przygotowywać ciasta, desery i pralinki do sesji pomagała mi nieoceniona Ania Simon bez której nie dałabym rady skończyć pracy nad tym projektem tak szybko. Bo to było tempo naprawdę ekspresowe. Aniu dziękuję Ci serdecznie, praca z Tobą to wielka przyjemność- jesteś profesjonalistką we wszystkim co robisz.
Koniecznie również muszę napisać, że ciasto na zdjęcie okładkowe (oraz 3 inne torty z książki) wykonała Kasia Kwiatkowska z bloga słodko-wytrawnie. Polecam Kasię wszystkim, którzy potrzebuj pięknych ciast do sesji a sami nie mają czasu ich zrobić. Kasia wyczaruje dla Was wszystko co sobie zamarzycie.
Wracając do samej książki- pełna jest nie tylko moich zdjęć ale przede wszystkim pomysłów Idy na proste w wykonaniu słodycze wegańskie. Wiele z nich to również propozycje bezglutenowe i bezcukrowe. 124 receptury podzielone zostały na 5 działów: 1/desery, 2/trufle,pralinki i batony, 3/lody, 4/ciasta bez pieczenia, 5/wypieki.
Mam nadzieję, że dzisiejsze zdjęcia wystarczająco zachęcają aby po książkę sięgnąć i wypróbować wszystkie 124 przepisy. Jeśli ktoś zapałam wielką chęcią a jeszcze książki nie nabył może spróbować wygrać ją w dzisiejszym konkursie.
Co należy zrobić? Wystarczy w komentarzu pod tym postem opisać dla kogo lub z jakiej okazji chcielibyście wykonać słodycze z wygranej książki i w krótkich (lub dłuższych) słowach to uzasadnić. Macie na to czas do 10.02.2018 do godz. 12.00.
A ja w następnym poście, w którym pokażę więcej zdjęć z książki (bo dziś tylko tych parę wybranych z ciemniejszych kadrów) ogłoszę zwycięzcę. Mam nadzieję, że książka trafi do kogoś, kto zrobi z niej wspaniały użytek i wniesie słodką radość do czyjegoś domu.
Mam nadzieję, również, że pociekła Wam ślinka podczas oglądania dzisiejszych zdjęć i właśnie pędzicie do kuchni aby w ten weekend wyczarować coś słodkiego dla Waszych bliskich. Ja właśnie przymierzam się do tarty z musem z kumkwatów (bo jestem w samym środku sesji z tymi aromatycznymi i pięknymi owocami). Jeśli wyjdzie to na pewno przepis na nią znajdziecie już w marcu w miesięczniku Moje Gotowanie. Ściskam Was mocno, życzę słodkiego weekendu i czekam na komentarze odnośnie książki. A książka, już spakowana nie może się doczekać aby opuścić moje studio i „wyruszyć w podróż swojego życia”. Ktoś gotowy ją przygarnąć???
Chciałabym mieć tą książkę, żeby zrobić z niej jakiś smakołyk dla mojego męża na Walentynki, kiedy to będziemy obchodzić nastą rocznicę naszych zaręczyn 🙂 Żebyśmy mieli kolejne słodkie wspólne lata 🙂
Jestem młodą babcią, wnusia w swojej diecie nie ma cukru, więc te przepisy mnie bardzo zainteresowały. Chciałabym zaskoczyć moją córkę zdrowymi przekąskami dla wnusi. Bo przecież każda babcia chce uszczęśliwiać swoje wnuki. A zdjęcia są bardzo piękne i apetyczne.
Chcialabym posiadac te ksiazke, ze wzgledu na moje zamilowanie do zdrowej kuchni i aby pokazac gosciom w sanatorium zdrowego stylu zycia, w ktorym pracuje, ze mozna naprawde smacznie przyrzadzac rowniez cos na slodko, i nie koniecznie niezdrowo. Goscie przyjezdzaja z roznych stron kraju, sa zdeterminowani, ale niestety czesto maja nikle pojecie o zdrowiu , a jednoczesnie smacznej diecie. Mysle, ze ta ksiazka pomoglaby mi rozwinac sie w tej dziedzinie ( jestem kucharka w tym sanatorium) oraz rozwinac bradziej moja wyobraznie co do tworzenia tak pieknych zdjec zamieszczonych w tej ksiazce .
W środę odebrałam Mamę ze szpitala. Z zaleceniem ograniczenia cukru.Walka rozgrywa się o serce i cholesterol.Dla Mamy to trudne,bo słodycze to odebranie cytuję :”jedynej przyjemności „. Obie jesteśmy „na diecie „, bo mi z kolei przyda się zgubić parę kg.Książka byłaby inspiracją. Kulinarną i fotograficzną. Zdjęcia są przecudowne,koją moje serce. A przepisy-wielka zagadka..
Twoje zdjęcia skrzą się jak klejnoty 🙂
Książka bardzo by mi się przydała, bo choć radzę sobie z wegańską kuchnią i słodyczami, to świetnych inspiracji nigdy za wiele.
Pysznymi słodyczami w pierwszej kolejności chciałabym uraczyć męża i syna – wszyscy jesteśmy wegetarianami, ale nie weganami. Może czas zrobić krok naprzód? Kto wie…
W drugiej i chyba nawet ważniejszej kolejności robiłabym pyszne desery z książki dla Dag, dziewczyny mojego syna. Gdy poznaliśmy się cztery lata temu – Dag jadła „normalnie”, czyli tradycyjnie z dużym udziałem mięsa. Przy nas popróbowała kuchni wegetariańskiej, a później drogi młodych ludzi sie rozeszły. Dag powtórnie odwiedziła nas po dwóch latach „niebycia”, bo ścieżki jej i naszego syna znów sie skrzyżowały – może to coś w rodzaju przeznaczenia? Nie wiem. Ale dziś Dag jest weganką i dla niej chciałabym przyrządzać pyszności opisane w książce Idy Kulawik. A Twoje fotografie dodatkowo mnie do tego skłaniają.
Pozdrawiam!
mmm, marzę o takiej książce, książce, która powie, że słodycze mogą być zdrowe, że to nie puste kalorie, że da się, gratuluję takich zdjęć i pomysłu na książkę,
Chciałabym zrobić ten piękny tort i tartaletki ala toffiffee i wegański biszkopt z kremem jaglany i…. wszystko po kolei. Z rodziną zasiedlibyśmy w fotelach przy kominku i delektowalibysmy się nowym smakiem, przeglądając tę niesamowicie piękna książkę i wybierając kolejne słodkości do wypróbowania …ah
Wyczarowałabym coś mojego chłopca, bo to straszny Pasibrzuch. Słodyczy ze sklepu nie jada, tylko te wegańskie spod mojej ręki 😉 Chętnie przetestuję na nim nowe przepisy…
Oj, zdecydowanie na zbliżającą się (powoli, ale kiedyś nadejdzie!) Wielkanoc 😀 Byłoby super skorzystać z tej książki… ponieważ właśnie nie jestem weganką 😉 Boże Narodzenie spędzała z nami moja ciocia, która właśnie taką filozofią jedzeniową się kieruje… i cóż, wystarczyło zobaczyć jej minę, gdy otworzyła naszą lodówkę 😉 ileż to przepisowych poszukiwań za mną, bo szczyt mojej wiedzy wegańskiej to zamienienie jajek na siemię lniane 🙂 a kremu na siemieniu lnianym coś nie widzę w wielkanocnych wypiekach…
W tym roku moja przyjaciółka wychodzi za mąż. Będę jej towarzyszyć Przy różnych etapach tworzenia tego wyjątkowego święta. Zdjęcia z książki pokazują ze kilka z tych przepisów mogłoby być wspaniałymi prezentami dla gości weselnych! Domowa czekolada czy batoniki? Coś pysznego i od serca! A jeden z tortow? Z pewnością byłby idealnym słodkim akcentem na wieczór panieński;)
Piękne zdjęcia. 🙂
<3
Mój mąż jest wielkim łasuchem, w końcu to słodki facet 🙂 W marcu ma urodziny i to dla niego chętnie bym coś upiekła z tej książki. Te zdjęcia są tak czarujące że wszystko by się upiekło z tej książki 🙂
Chciałabym użyć przepisów z tej książki, żeby przekonać wszystkich sceptycznych znajomych jak smaczne mogą być wegańskie, bezcukrowe albo bezglutenowe przepisy.
Powoli zaczynają mi wierzyć, ale bardzo powoli…
Taką książkę podarowałabym sobie, ale z zamiarem pichcenia słodkości mojemu najwspanialszemu narzeczonemu. Kocha czekoladę, niestety zdrowe przekąski nie wchodzą w grę, jednakże powiedział (ja jestem wege, on nie), że będzie powoli próbował moich wypiekow,aby przekonać się do nowych smaków. Nie lubi owoców, orzechów. Ciast też raczej unika, ale myślę, że z pomysłami tej książki uda nam się razem przekabaci¢ zdrowe i przecież jednak – pyszności! Już patrząc na przepiękne zdjęcia powinien dostać ślinotoku! Przede mną niełatwe zadanie, ale widzę tu doskonały pretekst, żeby spróbować słodkości od: 1. oglądania, 2.wybrania, 3. upieczenia i 4. powiedzenia: „Marta, dlaczego Ty wcześniej nie miałaś tej książki z przepysznym czekoladowym deserem?!” Bo przecież co może dostać najpierw czekoladoholik na pierwszy deser? A ja tak w ukryciu wrzucę owoce do czarnej masy, na początek malutko – tak żeby się nie zorientował… 😛
Tak, myślę, że to będzie ten doskonały pomysł! 🙂
Zdrowe i słodkie, czyli takie jak przygotowuję przede wszystkim dla mojej czteroletniej Córeczki. Dzięki książce z pewnością poznałabym wiele nowych pomysłów na smakołyki, dzięki którym mogę pokazać maluchowi, że to co dostaje w domu jest najlepsze i równie kolorowe jak te okropnie nafaszerowane chemią słodycze ze sklepu.
Te czekoladowe najbardziej rozpustne receptury wykorzystałabym dla osłodzenia życia mojego Męża. Należy mu się jak nikomu innemu.
Te przysmaki, które przetrwają trudy podróży, więc zapewne batony przygotowałabym dla mojego Przyjaciela, z którym rocznie „robię” tysiące kilometrów na rowerze. Zawdzięczam mu poprawę mojego zdrowia i przypływ motywacji, więc zawsze staram się odwdzięczyć smaczną przekąską i kubkiem herbaty z termosu.
Siostrze, która przeprowadziła sie do innego miasta wysłałabym zdrowe ciasteczka na poprawę nastroju.
A okładkowy jagielnik z czekoladą przygotowałabym na zbliżające się 55 urodziny mojego Taty. Jest to największy fan czekolady jakiego znam, a widok takiego ciasta z pewnością wywołałby na jego twarzy największy uśmiech.
Niestety ciężko byłoby mi wybrać jedną osobę, bo jest tak wielu bliskich którym uwielbiam sprawiać przyjemnośc, przygotowując dla nich najlepsze jedzenie 🙂
Jestem wegetarianka, kto wie może to jest dobra chwila aby pójść dalej a przy takich zdjęciach mam ogromną ochotę, poza tym moje dziecko jest uczulene na jajka i mleko ,więc takie słodkości są dla niego jak najbardziej wskazane a czuję, że byłby ogromnie szczęśliwy i dumny gdyby dostał taaaakie drugie śniadanie do śniadaniowki 🙂 dodatkowo pracuję w szkole gotowania dla dzieci i jestem pewna, że będę mogła polecać tak wspaniałe przepisy!
Powoli przechodzę na dietę roślinną i to momentami nie łatwa droga. Wierzę jednak że będzie procentować w przyszłości. Trudno mi jednak przekonać do niej mojego narzeczonego, który jest typowym miłośnikiem mięsnej kuchni polskiej 🙂 Chcę jednak byśmy oboje czerpali korzyści z diety wegańskiej i zdrowe słodycze byłyby dobrym sposobem, by go zachęcić. A także nagrodą dla mnie za wytrwałość 😉
Droga Kingo! Cóż za przepyszne fotosanki ! Ujęły mnie zwłaszcza wszystkie odcienie niebieskości w tle, to niezwykłe, że mogą kojarzyć się tak smakowicie ?
Jestem zachwycona i serdecznie gratuluję ! Świetny projekt ! Inspirujesz do motyli w brzuchu, tej jego części odpowiedzialnej za królewskie przyjemności i wysublimowane smaki!
Marzę, żeby wyczarować podobne synkowi Milkowi, Ów uwielbia „zaczarowane” jedzenie. Przyznaję się jeszcze, że miałabym pokusę wypróbowania tej magicznej estetyki kulinarnej w kierunku pewnego Rycerza, ale to tak nieśmiało… ?
Aga- pozdrawiam serdecznie- miło Cię tu zobaczyć.
Chętnie skorzystałabym z wegańskich przepisów, aby przygotowywać przepyszne słodkości dla swojej nastoletniej córki (miłośniczki zdrowego jedzenia) i wspólnie z nią, bo wspólne przygotowywanie posiłków bardzo zbliża i łączy. Twoje zdjęcia są apetyczne i subtelnie wymowne, czym zachęcają do wypróbowania przepisu. Nie ma w nich wrzasku, sztuczności, nie są przestylizowane, nie potrzebują fleszy, a jedzenie na fotografiach jest autentyczne, naturalne i prawdziwe i może właśnie dlatego na zasadzie skojarzeń jako pierwsza przyszła mi na myśl moja córka. Piękno nie potrzebuje zbędnych dodatków i nie musi krzyczeć, by je dostrzec.
U mnie ta książka byłaby na tyle często otwierana, że nie zdążyłaby się zakurzyć na półce. Oglądałam ją wczoraj w sklepie, ale przecież w sklepie nie kupię książki z Twoim autografem i dedykacją.
Książka jest piękna, tak idealnie dopracowana i wolna od wszechobecnej sztucznosci! Z uwagi na cechy książki, słodkości, które wykonałabym z jej inspiracji byłyby okazją dla uczczenia narodzin dziecka. Danie życia to największy dar, szczęście, którego nie można niczym innym zastąpić. Dlatego też narodziny dziesiątka wymagają wyjątkowych starań, także, a może przede wszystkim, tych kulinarnych! Po to ta książka i Sztuka jedzenia.
Ja na pewno przygotowałabym coś dla mojej Mamy, która jest wielbicielką ciast, jednak od kilku lat nie może ich zupełnie jeść w wersji ogólnodostępnej ze względów zdrowotnych. Dziś nie potrafię dla niej wyczarować pysznych deserów bezglutenowo-wegańskich, a z tą książką udałoby mi się sprawić jej przyjemność 🙂
Uwielbiam Twoje zdjęcia. Są pełne artyzmu, duchowości, mają w sobie coś niepowtarzalnego.
Dla tego, który na raz zje tabliczkę białej czekolady. Dla tego, który z uśmiechem i otwartością próbuje nowego. Dla tego, który co roku dzielnie się ze mną przeprowadza w poszukiwaniu naszego miejsca. Dla tego, który chciał żebym go nauczyła piec. Z książki wykorzystalabym przepis z myślą o nim, razem z nim, po raz kolejny odkrywając radość ze wspólnie spedzonego czasu.
Słodkimi daniami z tej książki poczęstowałabym przede wszystkim dzieci z mojej rodziny. Jeden z siostrzeńców w wieku lat pięciu postanowił zostać wegetarianinem i konsekwentnie nie je mięsa! Może udałoby się też przekonać do diety roślinnej moich rodziców – vegesceptyków, a znajomym z pracy udowodnić, że wegetarianizm to nie tylko mąka razowa i inne przaśne, przerażająco zdrowe dania, ale także wykwintne słodycze, którym nawet mięsożerny twardziel nie zdoła się oprzeć 🙂 Przy okazji pozdrawiam i gratuluję talentu, bo zdjęcia przecudne :)))
Kocham słodycze miłością bezgraniczną, bezinteresowną, bezwarunkową. One mnie – niekoniecznie, ze względu na insulinoodporność…
Nie zrezygnuję z tej miłości, zmieniłam tylko obiekt westchnień na taki, który nie jest miłością toksyczną.. Zamiast słodyczy „taśmowych”, tanich, reklamowanych, pełnych niezdrowych tłuszczów trans, sztucznych dodatków, barwników i innego badziewia wybieram słodycze zdrowe, home-made, z sercem i dla serca.
A te piękności z książki, na których widok dostaję ślinotoku, przygotuję oczywiście dla… Siebie. Bo trzeba być dla siebie dobrym, jeśli ma się być dobrym dla Świata. A Świat ostatnio trochę się na mnie pogniewał, więc tym bardziej należy mi się coś dobrego, smacznego, słodkiego… Mniam!
Odpowiem nietypowo .Chciałabym wszystkie te cudowności zawarte w książce upiec dla siebie. Myślę,że jeśli kochamy siebie i z miłością i dbałością o siebie przygotowujemy wszystkie dania nasi bliscy mogą na tym bardzo skorzystać i również delektować się tymi wspaniałymi smakami.Pozdrawiam gorąco i gratuluję cudownego oka i wspaniałych zdjęć.
W miesiąc ??? Nie chce się wierzyć, ekspresowo, naprawdę podziwiam 🙂
No i to w naprawdę najtrudniejszym okresie mojego życia. Kiedy skończyłam i zobaczyłam rezultat pomyślałam sobie ” No, Wójcicka- jeśli w najczarniejszej d…pie swojego życia jesteś w stanie sprostać takiemu wyzwaniu to znaczy, że możesz się uważać za profesjonalistkę”. I tego się staram trzymać.
Oby teraz nadszedł ten najjaśniejszy dla Ciebie czas…jeszcze raz chapeau bas 🙂
To najpierw odniosę się do artykuły, Twoje fotografie uwielbiam, więc tu nie ma się nad czym rozwodzić. Co mnie zaskoczyło – jakoś w moim umyśle nie zaświtała myśl, że przy pracy nad fotografiami do książki kulinarnej – trzeba samodzielnie postarać się o „eksponaty”, miałam jakieś takie naiwne wyobrażenie że to twórca przepisów je przygotowuje(wiedziałam że fotograf je obrabia, ale nie sądziłam że od zera). To chyba trochę zmieni moje postrzeganie fotografii w książkach kulinarnych ;).
Aga nie zawsze tak jest- tutaj była sytuacja bardzo szczególna. Ida mieszka w Holandii ja w Polsce- nie miałyśmy jak pracować razem. Ida zaufała mi na tyle, że dała wolną rękę aby z jej przepisów i zgodnie z jej wskazówkami stworzyć jak najlepsze fotografie do JEJ książki. Tak praca nie jest regułą i wymaga wielkiej dozy zaufania ze strony autora- za co jestem Idzie bardzo wdzięczna.
Konkursowo
Mam w domu dwóch mięsożerców, jednego 1,5 rocznego. Uwielbiają jeść, ale rzeczy roślinne, a szczególnie zielone nie cieszą się dużą popularnością, Dlatego przepisy wegańskie i wegetariańskie ratują sytuację – nie jest to sałatka ale zawiera rośliny ;). Dla nich chętnie przygotowałabym te desery, bez okazji – bo ja tak na okazję to nie umiem, umiem tylko na codzień, bez chwały – za wdzięczny uśmiech i prośbę o dokładkę 🙂
Piekę tradycyjnie, jajka, cukier, mleko… chcę spróbować inaczej, bo to sztuka nie dodać do ciasta jajka 😉 Potrzebuję tej książki :))
Książka przepiękna! oczywiście musiała się znależć w moim zbiorze. Swietne przepisy idealne na mój nowy plan zywieniowy 🙂 zdjęcia urzękające. Pani Kinga jest moją motywacją 🙂
Ściskam Aniu.
Chciałabym ją mieć, tę książkę. Przede wszystkim dla zdjęć, bo zapierają dech. Chciałabym tak fotografować. Po drugie, dla samych przepisów – zajrzałam na blog autorki. Co najmniej 5 pomysłów chcę zrealizować od razu! Po trzecie, dla mojej córki, która bez przerwy „dietuje”, zdrowe słodycze to jest coś. Po czwarte, w ramach „akcji łączenia rodzin”… Lubię moich bliskich, lubię ich przywabiać czymś pysznym, fajnie jest razem świętować i wznosić toasty „Na pohybel!” albo przeciwnie: „Niech żyje!” 🙂 Miałam frajdę, gdy kuzyneczce, która niespodziewanie wpadła, mogłam „w nagrodę” podarować jeden z domowych pierników. Wybrała kota. Każda nieznośna cioteczka Jilly, im starsza tym nieznośniejsza, powinna umieć zrobić coś dobrego dla tych, których kocha. Zatem, nim zupełnie się zestarzeję i zrobię się zupełnie nie do wytrzymania, zamierzam ich produkcję ćwiczyć… 😉
Kinga, kiedy oglądam Twoje fotografie przenoszę się w inny wymiar. Czas się zatrzymuje. Kolory stają się intensywniejsze, a emocje tylko te dobre. Mnie relaksują. Zmieniają. Ja tą książkę przytulałabym jak misia do snu. Zasypiać z takimi fotografiami, byłoby miło. A poza tym, po szkoleniu- spotkaniu z Tobą mam zlecenia. Dziękuję Ci, że byłaś moją nauczycielką. Szkoda tylko, że nie zrobiłam tego 5 lat temu, kiedy pierwszy raz na Ciebie i bloga trafiłam.
Chciałabym mieć tą książkę z tak wielu powodów, że nikt by ich wszystkich nie doczytał… Kocham pichcenie roślinne. Zachwycają mnie możliwości odkrywanie stale i wciąż, a ta książka pokazuje stronę słodką, zdrową i piękną, Ograniczają mnie rygory zdrowotne różnych członków rodziny, więc inspiracji szukam wciąż intensywnie. Jako album na smutne dni Twoje zdjęcia i cudownie apetyczne słodkości umilalyby każdą trudną do przejścia chwilę, pomagały podnieść się i szukać słoneczka ☺ kocham piękno i mogłabym nauczyć się robić ze zwykłych rzeczy niezwykle piękne. Byłaby kim nauczycielem, sprzymierzeńcem, pocieszycielem i cichym wsparciem w zmaganiach o wzbogacenie i urok życia wśród ograniczeń. Pomogła by uczynić życie naszej rodziny pięknie lżejszym. Pozdrawiam serdecznie.
Aż mnie kusi, żeby przygotować desery z tej książki dla mojego taty, który jest wielkim mięsożercą i serożercą i nie wierzy, że wegańskie też może być dobre. Ale bym mu pokazała! Sekret tkwiłby w tym, że o wegańskości deserów dowiedziałby się dopiero po tym, jak zjadłby już ostatni kawałek oblizując ze smakiem palce…
I do not need any ocassion, I can just look at these beautiful pictures for hours together and savour them. Also I always struggle to make desserts that are healthy specially for my sister who cannot eat refined sugar a lot.
Te małe kulinarne i fotograficzne arcydzieło pragnę posiadać z kilku względów. Pierwszy i najważniejszy dla mnie w tym momencie, to moje przejście na veganizm. Do kilku miesięcy nie jem mięsa. Głównie ze względów zdroworozsądkowych. Zwiększenie efektu cieplarnianego, niepotrzebne cierpienie zwierząt, mięso napakowane hormonami i antybiotykami. Zrezygnowałam. Po obejrzeniu kilku filmów dokumentalnych, przeczytaniu wielu książek i artykułów postanowiłam zrezygnować również ja nabiału i jajek oraz ryb. Tak jest lepiej i dla mnie i dla Matki Ziemii.
Kolejna kwestia to moja wielka miłość do słodkiego. Uwielbiam, ale na razie nic nie potrafię. Wszystko, co robiłam zawsze było oparte na jajkach i nabiale, więc potrzebuje nie dość, że inspiracji, to jeszcze dobrych przepisów i mnóstwa rad.
Ostatnia, równie ważna kwestia. Chciałabym pokazać swoim najbliższym, że kuchnia vegańska nie jest zła. To nie tylko fasola i kiełki, ale przepyszne ciasta, w których smak zapewniają zdrowe owoce.
Moim marzeniem jest uświadomienie moich siostrzenic, jak mogą zmienić świat wokół siebie małymi gestami.
A właśnie w takich rozpatruje nie jedzenie zwierząt.
Bardzo bym chciała wykonać wegański tort urodzinowy dla mojego męża, który bardzo się wytęża. Nie je Od miesiąca mięsa oraz wędlin ani kęsa. Rośliny mu smakują i w naszej kuchni dominują. Chcę mu pokazać jak go kocham i o jego zdrowie dbam! ☘️❤️
Moje Drogie,
roztrzygnięcie konkursu już na blogu. Zapraszam https://www.greenmorning.pl/konkurs3/
To wielkie szczęście i przywilej sprawiać najbliższym przyjemność, dobrze wiem, że nawet najtrudniejsze sprawy można rozwiązać przy stole z gorącą herbatą i pysznym ciachem byłoby wspaniale zaprosić moje córki na ciasto, które z pewnością by je zaskoczyło i i przy okazji” rozsupłało to co się zaplątało”
Gorąco pozdrawiam wielbicielka fajnego bloga Bożena