Dzień Dobry! Tyle zaległych sesji czeka na publikacje na tym blogu. Moje życie ostatnio pędzi w tak wielu różnych kierunkach, że trudno skoncentrować się na wszystkich na raz. Priorytety poustawiały się w taki sposób, że wolny czas (którego coraz mniej) wędruje już ku innym projektom niż ten blog.
A szkoda, bo bardzo lubię to miejsce. Dużo bardziej niż wszystkie Instagramy i Facebookie. Tu mogę prezentować zdjęcia tak jak lubię i chcę, nikt mi ich nie kadruje, nie dorabia kolorowego tła i nie pozycjonuje wg. własnego klucza. Tu czuję, że mogę Wam je pokazać- tak jak je stworzyłam aby wyglądały. To wielka dla mnie wartość.
Więc, dziś zamiast dodawać kolejne zdjęcie na IG (z prezentacji które i tak nie będę zadowolona) postanowiłam poświęcić ten czas na dodanie zaległych sesji na bloga.
Sesja, którą oglądacie, powstała 2 lata temu. Najpierw miała być częścią większej całości o dekoracjach z polnych kwiatów i zbóż. Potem okazało się, że zaczęła żyć swoim życiem i zupełnie nie pasowała do kolorowych maków, chabrów i rumianków.
Wydzieliłam więc ją z sesji o polnych kwiatach i pozwoliłam żyć swoim własnym indywidualnym życiem i jak widać wyszło jej to na dobre. W taki sam sposób czasami myślę o moim buncie na media społecznościowe gdzie czuję się wtłoczona w formaty i reguły, które nie są moje, nie służą pokazywanym tam moim zdjęciom ani mnie samej. Mam ochotę się „wydzielić” i pozwolić mojej twórczości, żyć własnym życiem. Otwartym pozostaje tylko pytanie- czy w dzisiejszych czasach ma to sens??
Prezentowa dziś sesja, powstała we współpracy z Anią Simon, na zlecenie magazynu Weranda Country i ukazała się we wrześniowym wydaniu.
Wszystko wygląda pięknie, choć zegar ujął mnie najbardziej. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Muszę przyznać, że piękne te dekoracje. Sama bym takie chciała w moim domu. Najbardziej pasowałyby do nowej kuchni, którą niedawno wyremontowaliśmy. Najbardziej cieszę się z płyty gazowej.