Zapraszam do kiosku gdzie od jakiegoś czasu można znaleźć już sierpniowe wydanie magazynu Moje Gotowanie w w nim moje morelowe przepisy wraz z wszystkimi zdjęciami prezentowanymi w dzisiejszym wpisie. Każdy ciepły miesiąc ma w moim ogrodzie swój niepowtarzalny smak i zapach. Maj pachnie bzem a smakuje rzodkiewką, czerwiec to peonie i truskawki, lipiec malwy i czereśnie. A sierpień…? No właśnie tutaj nigdy nie mogę się zdecydować bo z jednej strony sierpień to czas pomidorów- dorodnych, pachnących, słodkich jak o żadnej innej porze roku. Z drugiej strony w sierpniu owocują moje ukochane morele bez których nie wyobrażam sobie drugiej połowy wakacji. W zeszłym roku rozwiązałam ten dylemat mieszając i zamykając te dwa aromaty późnego lata w słoiki. Wyszła -przepyszna, lekko pikantna konfitura, która mam nadzieję zachwyci was smakiem równie mocno jak mnie. Oprócz nietypowej fuzji z pomidorami i chilly morele dobrze sprawdzą się w bardziej klasycznych połączeniach- idealne będą: kremowy kozi ser, brązowy cukier oraz tymianek. Najbardziej do moreli pieczonych lub duszonych a tak moim zdaniem te owoce smakują najlepiej- smak staje się pełniejszy i bardziej wykwintny. Jeśli lubicie jednak owoce surowe warto poeksperymentować z wszelkiego rodzaju smoothie (dobrze morele wypadną w towarzystwie arbuza, malin, bananów, granatu, melona czy nawet jeżyn). Aby było jeszcze ciekawiej takie smoothie można zamrozić i powstają pyszne domowe lodowe lizaki. Wg mnie to super zdrowa letnia alternatywa do kupnych lodów, która rewelacyjnie przemyca do diety dzieci więcej owoców. Jako fanka moreli cały czas eksperymentuje z tymi owocami. Nie tylko w różnych ciastach (prezentowana dziś tarta to jeden z moich popisowych wypieków letnich- spróbujecie koniecznie) ale i różnych sałatkach- połączenie pęczaku, orzeszków pini, owocu granatu i moreli to mój ostatni hit- godny podania zarówno na kolację przy świecach w ogrodzie jak i błogie wakacyjne śniadanie do łóżka. To nie może się nie udać- pędźcie do kuchni- będzie pysznie!
PĘCZAK Z MORELAMI 1 szkl pęczaku (przed ugotowaniem) W rondlu o grubym dnie rozgrzewamy masło, dodajemy asafetydę (lub inna przyprawę np. słodką lub ostra paprykę, curry etc.) mieszamy dwa razy i dodajemy pęczak. Prażymy suche ziarna przez minutę lub do czasu aż masło z przyprawami idealnie obtoczy każde ziarenko, dodajemy sól i zalewamy 2 szklankami wrzątku. Mieszamy, doprowadzamy do wrzenia, przykrywamy pokrywką i zmniejszamy gaz do zupełnego minimum (kasza ma ledwo „pyrkać” nie może bulgotać). Nie mieszając już i nie zaglądając za często do garnka, zostawiamy pęczak na gazie do czasu aż wchłonie cała wodę. Przekładamy do miski, kiedy kasza ostygnie dolewamy olej i intensywnie mieszamy aby rozdzielić ziarna. Liście myjemy, suszymy i rwiemy na mnijesze kawałki, z granatu wyjmujemy ziarna, rzodkiewki tniemy na cieniutkie plasterki, morele na małe cząstki. Orzeszki pini prażymy na suchej patelni do złotego koloru, jeszcze gorące dodajemy do kaszy, wraz z innymi składnikami. Mieszamy, doprawiamy solą, pieprzem i sokiem z cytryny.
W wersji wegańskiej wystarczy łyżkę masła przy gotowaniu kaszy zastapić ulubionym olejem..
|
A ja właśnie przerobiłam na dżem, zakręciłem słoiki a tu taki wpis…te zdjęcia są przepiękne. A to z lodami to dzieło sztuki 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Kamila to zrobiłaś to co ludzkość wymyśliła najlepszego z moreli.