Witam- tym razem już świątecznie- choć przyznać Wam się muszę, że osobiście nie jestem zwolenniczką celebrowania Bożego Narodzenia już od połowy listopada. Więc gdybym mogła- zachowałabym ten wpis dla Was na drugą połowę grudnia. Ale wtedy niestety w kioskach nie byłoby już grudniowego numeru Weranda Country i w żaden sposób nie mielibyście okazji poznać wszystkich przepisów na prezentowane dziś na zdjęciach pralinki. A moim zdaniem naprawdę warto. Bo takie pudełko domowej roboty słodkich kuleczek może okazać się wspaniałym i oryginalnym prezentem- nie tylko dla łasuchów.
A więc zapraszam do kiosku po grudniowy numer gdzie znajdziecie moje przepisy na: Mini Bajaderki z Chili i Gorzką czekoladą, Domowe Michałki, Trufle Śliwkowo-Pomarańczowe, Orzechowe Kuleczki z Przypiekanym Masłem i Owocowe Pralinki z Białą Czekoladą. Jest też przepis prezentowany dziś dla Was na blogu (dzięki uprzejmości Redakcji Werandy- za co bardzo dziękuję) – na moje najukochańsze i najlepsze pralinki KARMELOWE LOVE lub po prostu „słodkie kulki” – jak się je w naszej rodzinie na co dzień nazywa.
Nie pamiętam, jak przepis ten trafił w moje ręce, wiem, że było to bardzo, bardzo dawno temu, kiedy jako nastoletnia dziewczyna zostałam wegetarianką i sama zaczęłam gotować sobie posiłki. Pamiętam, że pyszną karmelową masę robiłam wtedy bardzo często bo była ona przedmiotem pożądania wszystkich moich kolegów z liceum. Aż mi się wierzyć nie chcę, że ja estetka od zawsze (przynajmniej takie mam o sobie mniemanie jak widać błędne) nie zawracałam sobie wtedy nawet głowy formowaniem tej masy w pralinki lecz przynosiłam ją do szkoły w zwykłym szklanym litrowym słoiku, który krążył na lekcjach pod ławkami z rąk do rąk.
Pamiętam, że nasz historyk, człowiek o wielkim poczuciu humoru i idealnym słuchu przez 3 lekcje pod rząd przerywał wykład aby zapytać ” Czy mnie się wydaje czy naprawdę ktoś tu grzebie łyżką w słoiku???”. Trzeba było zobaczyć jego minę, kiedy w końcu udało mu się ten słoik wytropić i zarekwirować 🙂 Z groźną miną obwąchał go dokładnie, sięgnął po swoją łyżeczkę od kawy i ku naszemu zdumieniu… poczęstował się zawartością. Popatrzył na nas ze zrozumieniem, po czym jakby nigdy-nic usiadł za biurkiem i kontynuował wykład raz po raz przerywając go aby delektować się zawartością zarekwirowanego słoika. (Dopiero teraz zauważyłam, że mam też słoik na zdjęciu tych pralinek! Cóż! Chyba to jednak nie przypadek 🙂
Wcale się nie dziwię ani historykowi ani kolegom z liceum bo nie oni jedyni ulegli czarowi prostej karmelowej rozpływającej się w ustach masy. Pamiętam, że jakieś 15 lat później w zupełnie innym życiu (można by rzec) a na pewno okolicznościach byłam sobie właścicielką firmy cateringowej organizującej przyjęcia dla ludzi z pierwszych stron gazet. Wtedy to karmelowa masa zyskała wymiar towaru luksusowego. Porcjowana w małe kuleczki, obtoczona w prażone orzechy i ułożona w złotych papilotkach w piękne piramidki- była słodkim przebojem wielu moich przyjęć. Wtedy to właśnie jedna z bardzo popularnych polskich piosenkarek, opowiadała mi, że kładąc się nad ranem do łóżka (po przyjęciu które organizowałam w jej domu) znalazła w nim tacę pełną karmelowych pralinek. Okazało się, że schował ją tam przed gośćmi jej mąż aby- jak powiedział- „móc się nimi delektować następnego dnia w samotności” 🙂
Mam nadzieję, że tymi zabawnymi (choć zupełnie prawdziwymi) anegdotami zachęciłam Was do wypróbowania dzisiejszego przepisu. Tylko uprzedzam- to jest deser uzależniający i strasznie się trudno od niego oderwać, choć jest przeraźliwie słodki. Ja staram się robić go tylko na wielkie okazje- bo kiedy tylko pojawia się w mojej kuchni jakoś dziwnie do mnie cały czas przemawia „zjedz mnie, zjedz mnie..” do czasu aż zrealizuję, że oto w przeddzień jakiejś uroczystości rodzinnej pochłonęłam większość karmelowych kulek nie zostawiając nic dla gości. Więc- Moi Drodzy- żeby nie było, że nie ostrzegałam!
PS. W prezentowanej dziś sesji pomagały mi dwie przemiłe osoby: Dorota Tyszka i Renata Mogilewska. Dziewczyny- dziękuję bardzo- bez Was nie dałabym rady!
PRALINKI KARMELOWE-LOVE 1/4 kostki masła 1. Orzechy laskowe wysypujemy na blaszkę i pieczemy w 180st. C do złotego koloru, studzimy i ocieramy z łupinek. Część drobno siekamy (najlepiej w blenderze), część zostawiamy w całości.
Pralinki pozostają świeże przez parę dni, trzeba tylko pamiętać aby trzymać je w zamkniętym pojemniku, inaczej wyschną i staną się niesmaczne.
|
A ja już mam Werandę i robiłam śliwkowe trufle- pyszne są! Dziś w takim razie zrobię te karmelowe.
Karmelowe najlepsze! Smacznego!
O mateczko kochana , jak w krainie Elfów , cudów, księżniczek czyli dzieciństwa
Jestem zachwycona ta bajkowością
Taka trochę ta sesja „nie w moim stylu” jest. Ale już się z tym pogodziłam, że nie wszystkie sesje którę robię muszą mnie zachwycać w 100%. Ważne, że podobają się Redakcji i czytelnikom :))
Na te święta pasuje jak ulał Kinga , czarująca
Patrzę na te zdjęcia i znowu wierzę ,że w pewnej lampie mieszka księżniczka ,a bombkami idzie pogadać , jak dawno dawno temu jak maiłam 5 może 7 lat
przepiekne!!!!
Dziękuję Sylwio,
taki komentarz z Twoich ust- wiele dla mnie znaczy.
Patrzę, czytam i jedna tylko myśl mi krąży po głowie: Czy byłabyś skłonna mnie adoptować? (co prawda jestem chyba w podobnym wieku, więc trzeba byłoby zbadać tę kwestię pod względem prawnym, tym się zajmę, jeśli bedzie taka potrzeba) 🙂
Cuda, cuda u Ciebie, jak zawsze. Pozdrawiam serdecznie
Adriana- Ty sobie jeszcze raz dobrze przemyśl tą propozycję. Bycie dzieckiem perfekcjonistki nie jest łatwe. Do tego cały czas Cię proszą żebyś coś pięknie trzymała w kadrze, wysłuchiwała próbnych prezentacji i wykładów, próbowała piątej nieudanej wersji jakiegoś ciasta, skoczyła do sklepu po mąkę, która się skończyła bo posłużyła do wyrobu tych pięciu wersji a nie starcza już na szóstą i jeszcze żebyś pomogła sprzątać wielki bajzel, który po każdej sesji zostaje i BROŃ BOŻE nie ruszała tych wszystkich pyszności, które leżą w lodówce- bo one nie są do jedzenia tylko do fotografowania… Ty się dobrze zastanów. Cały czas chcesz?? Jesteś pewna??
3xTAK!, a nawet 5xTAK! 🙂 Tym bardziej, że mam doświadczenie w poruszonych przez Ciebie kwestiach, więc niestraszne mi one 🙂
Pozdrawiam
Masa już sobie zastyga 🙂 nie mogę się doczekać 🙂
Możesz próbować już teraz- smak powinien być taki jak gotowych pralinek tylko konsystencja zgęstnieje tak aby się to dało lepić.
Uwielbiam Pani zdjęcia. Zaglądam codziennie i podziwiam. Pozdrawiam 🙂
Dziękuję, bardzo miło się czyta takie komentarze. Jak już tak często zaglądasz to napisz od czasu do czasu jakiś komentarz- dla mnie to zawsze inspiracja, że ktoś to jednak czyta i ogląda.
przepis na pralinki karmelowe z orzechami wyglądał tak cudnie, że nie mogłam go nie wypróbować! masa stygnie, orzechy podpieczone 🙂 nie mogę się doczekać 😀
No to już można podjadać 😉