Przez cały maj fotografowałam duży projekt dla Fundacji Pansa. Dotyczył on spółdzielni społecznych i organizacji pożytku publicznego opierających swoją działalność na dystrybucji lub produkcji jedzenia. Ze swoim aparatem odwiedziłam wiele ciekawych miejsc i poznałam jeszcze więcej ciekawych ludzi.
Pierwszymi z nich byli entuzjaści którzy parę dobrych lat temu założyli spółdzielnie społeczną „Margines”. Garstka młody, wspaniałych ludzi, promujących wegańska kuchnię. Takich zwyczajnych, bez pretensji do całego świata, za to z ideałami i pomysłem na ich realizację. W połączeniu z ciężką pracą, umiejętnością wypracowywania kompromisów i bezpretensjonalnością to moim zdaniem wielka szansa na sukces.
Kiedy odwiedziłam ich w maju, właśnie otwierali swój LOKAL VEGAN BISTRO, przy ulicy Kruczej 23. Byłam tam, chyba w pierwszym tygodniu po otwarciu i JUŻ były tam tłumy. Spędziłam w tym bistro (nazwa świetnie oddaje charakter lokalu) parę dobrych godzin i zostałam zupełnie zauroczona atmosferą tam panującą. Większość gości czuła się tam jak u siebie w domu i miałam wrażenie, że wszyscy znają się tu ze wszystkimi. Co i rusz stoliki zmieniały w lokalu miejsce, żeby służyć coraz to nowym konfiguracjom które to łączyły gości przy wspólnym jedzeniu.
A mieszanka ta była tak kolorowa i różnorodna, że aż fascynująca. Takiego zagęszczenia tatuaży, dredów, kolczyków (w najróżniejszych częściach ciała), dzieci na stole i zwierząt pod stołami oraz rowerów przed drzwiami nie widziałam jeszcze w żadnym lokalu. Do tego dodać należy, parę „niebieskich kołnierzyków” z pobliskich biurowców, sporą reprezentację emerytów z okolicy, dużo, dużo życzliwości oraz PRZEPYSZNE i NIEDROGIE wegańskie jedzenie. Czy potrzeba do szczęścia coś więcej?
LOKAL VEGAN BISTRO jak i jego właściciele nie pretenduje do bycie miejscem ” wypasionym i trendy”. Miejsce jest urządzone skromnie jednak z wielkim smakiem. Widać tu dbałość o ekologię, recykling, prostotę i praktyczność. „Tu ma być prosto, smacznie, niedrogo i wegańsko- tak, żeby każdego było na to stać. Udowadniamy, że wegańskie gotowanie nie musi być drogie i że może smakować każdemu”- tyle usłyszałam od Karoliny, która opiekowała się mną podczas robienia zdjęć i wiernie broniła przydzielonego mi do zdjęć stolika, na który już czekała kolejka chętnych.
Właśnie ukazała się publikacja fundacji Pansa, na potrzeby, której powstały te zdjęcia. Ma ona promować takie projekty jak ten wśród ludzi biznesu i zachęcać ich do skorzystania z oferty cateringowej „zaangażowanej społecznie”. Jakieś mam jednak wrażenie, że temu akurat projektowi ta promocja nie jest już zbytnio potrzebna. Paru młodych ludzi zamiast narzekać, zakasało rękawy i stworzyło lokal swoich marzeń, taki do którego sami chcieliby przychodzić i okazało się, że im podobnych są tysiące w całej Warszawie.
Sprawdziłam w Internecie i okazuje się, że zaledwie po paru miesiącach działalności Lokal Vegan Bistro stał się jedną z najbardziej polecanych miejscówek na wegański obiad w stolicy. Miejsce oblegają tłumy. Nic dziwnego- karmią tu „prosto i wzniośle” i tak tanio, że każdego na to stać. Na dodatek w stu procentach wegańsko choć zupełnie przekornie sztandarowe danie tego lokalu to „schabowy z ziemniakami i surówką”.
Dane mi było spróbować jeszcze (i fotografować), pysznej zupy pomidorowej z lanymi ziołowymi kluseczkami, „rosołu z seitanem”, kotletów buraczanych, sałatki z jarmużu (czerwonej kapusty i marchewki) oraz wegańskiego sernika z brzoskwiniami- wszystko naprawdę bardzo dobre bo świeże, proste, bezpretensjonalne i z pomysłem. Zupełnie takie samo jak ludzie, tworzący to miejsce. Trzymam za nich mocno kciuki aby im się udało utrzymać takie status quo jak najdłużej.
Jeśli jeszcze nie byliście w Lokal Vegan Bistro, to (jak mawiają w Stolycy)- „połowa waszego życia jest stracona”. Wybierzcie się koniecznie!
Piękne zdjęcia i bardzo fajna relacja. Ja poczułam się bardzo zachęcona, aby odwiedzić ten lokal 🙂
Zuzia i dzieci tam bardzo lubią 🙂
Nie ma co, stylowi, stylowo. Aż chce się wdepnąć. Do stolycy, niestety, za daleko, ale jak najbardziej popieram akcję i gratuluję zamysłu. Podeślę linka koleżance tam przebywającej. 😉
Jeśli koleżanka veganka to na pewno bywa, każdy weganin w mieście ich zna. 🙂
Ja nie byłam bo stolicy mało jeżdżę , ale będę pamiętać , bo na zdjęciach pięknie się prezentuje i jak jeszcze pysznie
Ala w sumie nic nie tracisz stolica bardzo przereklamowana jest. Ja też rzadko bywam, choć mam zaledwie 30km.
Bardzo ładne te zdjęcia! Wszystko wygląda apetycznie! Mnie szczególnie zainteresowała ta oferta cateringowa, bo sama nie mam czasu gotować i korzystam na co dzień z tej opcji. Przydałyby się tylko jakieś kody rabatowe na catering, czy dietę pudełkową, bo zawsze lubię mieć pierwsze zamówienie taniej, aby sprawdzić, czy opłaca się zamówić więcej 🙂